2. Pierwsza wizyta u psychiatry

217 9 0
                                    

Po jakiś 5 minutach Pani doktor wezwała mnie i moją mamę do gabinetu. Gabinet był zadbany ściany żółtawe i miejsce ogólnie była strasznie przyjazne od wewnątrz. Na początku Pani doktor przeprowadziła wywiad wstępny. Zapytała się co się dzieje, w czym jest rzecz, do jakieś skzolh chodzę, ile mam lat i wgl na ogół pytania w kształcie wywiadu.
Po kilku minutach przeprowadzonego wstępnie wywiadu Pani doktor zapytała się mojej mamy czy zauważyła u mnie jakieś zmiany w zachowaniu bądź inne niepokojące zmiany. Moja mama odparła:
- Niestety nie, syn wydaje się być spokojny, starą się podciągnąć z nauką. Ale jakiś innych zachowan nie dostrzegłam.
Doktor zapytała się mamy:
- Czy wie Pani o cięciach i syna i stosowanej przez niego zachowań antydestrukcyjnych ?
Mama na to:
- Syn wyznał mi prawdę dopiero wczoraj, wcześniej niestety nie dostrzegłam niczego niepokojącego, po za koszmarami nocnymi i jego paraliżuw sennyc. Byliśmy u neurologa z tym, lecz nic niepokojącego nie wyszło w badaniu.
Po jakiś 20 minutach orzeprowadzenia z mamą wywiadu, doktor wyprosiła mamę na zewnątrz aby ze mną porozmawiać. Powiedziałem że mam dosyć życia i nic mi w nim nie wychodzi, stosuje autoagresje wobec siebie, ponieważ pomaga mi to odreagowywać w pewien sposób napięcie. Nie umiem dostosować się do nowych rzeczy i nowych miejsc. Boję się co będzie dalej i mam koszmary nocne. Co noc dostaje paraliżu sennego i widzę zbliżającą się czarna postać w kapturze do mnie, siadającą mi na klatkę. Nie mogę się ruszyć, mam spowolniony oddech. Trwa to jakieś kilka sekund ale czuję jakby trwalo to kilka minut.
Po 30 minutach rozmowy ze mną psychiatra wezwała mamę do gabinetu i oznajmija nam wstępną diagnozę:
- Niestety z tego co Tomek mi opowiedział, ma umiarkowany stopień depresji, zaburzenia adaptacyjne i zaburzenia lękowe. Zrobimy jsszcze kilka testów na potwierdzenie objawów oraz zostanie on skierowany na terapię na oddzial dzienny psychiatryczny. Przepisze również leki które powinny trochę uspokoić objawy. W razie gdyby myśli samobójcze się powtarzały lub autoagresja nasiliła do następnej wizyty, proszę dzwonić na pogotowie lub przyjść do mnie po skierowanie na oddział.
Kiedy wróciliśmy do domu zapadła cisza wszyscy byli w szoku tym co się dowiedzieliśmy. Odparłem:
- Nie wiem że ze mną jest tak źle, nie wiedziałem że w ogóle coś jest nie tak.
-Przepraszam !
Popłakałem się i pobiegłem do swojego pokoju.
Po chwili weszła mama i powiedziała:
- Tomek, to nie jest twoja wina, naprawdę nie masz czasu co się obwiniać. Tylko dlaczego nic nam nie powiedziałeś?
- Myślałem że to przejdzie, nie wiedziałem że to są jakieś objawy depresji czy coś w tym stylu.
Po tym jak się dowiedziałem u psychiatry zamknąłem się w sobie, niby w nie był jakiś wyrok ale dla mnie to było niepojęte i totalnie zamknąłem się na świat. Byłem pewny że teraz nikt nie będzie mnie rozumiał i uzma mnie za psychicznie walniętego. Po nakręceniu swoich myśli wieczorem dostałem totalnego ataku paniki. Wziąłem żyletke i zacząłem się ciąć nie zważając na to jak głębokie te rany będą. Po wejściu mamy do pokoju, ktora chciała zobaczyc czy wszystko u mnie okey, zastała kałuże krwi i płaczącego mnie. Spanikowana tym wszystkim wezwała pogotowie. Po przyjeździe ratowników opatrzyli mnie i powiedzieli ze mogą mnie zabrać do szpitala psychiatrycznego we Wrocławiu, lub podać coś na uspokojenie a następnego dnia żebym się zgłosił do psychiatry swojej. Nie cgcialem jechać do szpitala, miałem szkole i byłem wtedy na kierunku pielęgniarskim więc nie chciałem zawalić szkoły, po za tym na drugi dzien miałem mieć wstekna rozmowę z terapeutką na godzinę 16:00. Po ubłaganiu mamy aby nie zgodziła się na zabranie mnie do szpitala podjęła decyzję żeby mnie zostawili aczkolwiek jeśli incydent się powtórzy to będziemy musieli iść po skierowanie do szpitala do doktor i wybrać oddział, ponieważ ona i rodzeństwo nie chcą mnie stracić przez depresję. Ratownicy dali małe wskazówki mamie I rodzeństwu aby zabrali z pokoju wszystkie ostre przedmioty: nożyczki, temperówki, noże, cyrkle. Ogólnie to co może mnie podkusić aby zrobić sobie krzywdę.
Byłem trochę spkojniejszy, aczkolwiek z tyłu głowy wiedziałem że nie daje sobie rady sam ze sobą I moja psychika wariuje. Starałem się o tym nie myśleć. Po wyjściu ratowników mama dała mi leki na sen abym się uspokoił a przy okazji zasnął. Razem z moją dawną przyjaciółką czuwały nade mną do czasu aż zasnąłem.
Nadszedł czas wizyty u terapeutki strasznie się bałem i obawiałem tego spotkania, ale próbowałem o tym nie myśleć podczas dnia. Mijała godzina, dwie, trzy ..... Kiedy wybiła godzina 15:20 musieliśmy z mamą t naprawdę się zbierać na autobus już aby nje spóźnić się na wizytę. Gdy stanęliśmy przez drzwiami oddziału dziennego i zadzwoniliśmy dzwonkiem ( drzwi były zamykane ze względu na bezpieczeństwo pacjentów) to aż poczułem ścisk w żołądku. Chciałem się wycofać, powiedziałem do mamy:
- Ja nie dam rady, nie będę wiedział od czego zacząć, nie chce tam iść, a co jak spotkanie nie wypadnie dobrze ?
Mama zaczęła mnie uspakajała i mówić żebym ske niczym nie stresował i że będzie tam ze mną.
Po chwili w drzwiach stanęła kobieta w ciemnych włosach, niższa troszkę ode mnie, uśmiechnięta i pełna entuzjazmu. Przedstawiła się i zaprosiła nas do środka.

Szramy na psychice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz