7. Diagnoza borderline

165 4 0
                                    

Mijały dni, tygodnie, miesiące i nic się nie zmieniało, co chwilę robione testy i różne diagnozy. Zarys anoreksji, fobia społeczna, depresja, stany lękowe. Nadszedł dzień w którym właśnie odmieniło się moje życie i cały pogląd na moją rzeczywistość.
Po konsultowaniu się z psychiatrą I mówieniu jej wszystkiego w końcu po czasie gdzie nie ukrywałem prawdy, nagle na sesji terapeutycznej Pani Agnieszka oznajmiła mi że niestety cierpię na zaburzenia osobowości chwiejnej emocjonalnie typu borderline (BPD) - borderline personality disorder. Objaśniła mi że wszystkie testy, oraz spotkania na których rozmawialiśmy dużo o mojej przeszłości i o tym co czuje w środku potwierdziło się zaburzenie tego typu.
- Ale jak to ? Powoli... na czym to polega i co to takiego ? - zapytałem zaniepokojonym głosem i zaskoczeniem.
Terapeutka oznajmiła i zaczęła mi tłumaczyć:
- Zaburzenie tego typu objawia się między innymi : atakami paniki które masz dość często. Zachowaniach autodestrukcyjnych oraz myślach, czujesz większą potrzebę bycia kochanym i chcesz za wszystkie skarby świata żeby ktoś był przy tobie. Nie cierpisz odrzucenia, spostrzegasz inaczej rzeczywistość i poglad na świat, masz inny wyraz swojej tożsamości. Częste wahania nastroju oraz "stąpanie ostrzu noża" ( twoje próby samobójcze oraz samookaleczenia ). Tak naprawdę w tym zaburzeniu mieści się od anoreksji po schizofrenie I psychozę, której dotychczas jsszcze nie dostrzegliśmy u ciebie, na testach też nic nie wyszło z tych o to chorób więc możemy być spokojny i skupić się na tym co jest teraz. Ale nie wykluczamy najgorszego. Twoja osobowość jeszcze się kształtuje I masz dopiero 19 lat lecz z biegiem czasu może się pogorszyc albo polepszyć.
Kiedy zacząłem temu się zagłębiać i więcej czytać o tym, zacząłem się bać samego siebie, zacząłem wierzyć w to jakie mam zachowania I starałem się kontrolować osoby na których mi zależy. Z biegiem czasu stałem się strasznym manipulatorem, jak z początku wiadomo nie wychodziło mi to najlepiej aczkolwiek z czasem łapałem lepszej wprawy. Leki które zacząłem przyjmować pod moje zaburzenie powodowały że starałem się strasznie rozrzutny, emocjonalny oraz agresywnie. Z małego szczeniaczka zaczął rosnąć labrador. Odpyskiwałem każdemu, wdawałem sie w bójki a z czasem nawet robiłem się obojętny na wszystko. Sięgałem po większą ilość alkoholu i narkotyków twardych oraz mekkich. Zacząłem się spotykać z randomowymi osobami, z biegiem czasu założyłem konto na datezone bo miałem straszny pociąg seksualny, z czasem zacząłem dawać dupy za kasę było to jakieś 3 może 4 razy kiedy wyprowadziłem się z domu i zamieszkałem w domu u wujka który był praktycznie pusty. Poczułem straszną wolność i to że nie będę musiał się nikomu spowiadać o której wrócę i z tego czy się pociąłem czy przedawkowałem. Mijały miesiące gdzie zamieszkałem sam rzuciłem szkołę i pracowalem na produkcji w oxygen w Wałbrzychu, następnie jakieś 2 dni w Amazonie z którego wyrzucili mnie za gaz pieprzowy.
Chodziłem na terapię lecz myślałem że za mało z siebie daje. Zacząłem się poddawać psychicznie i fizycznie. Przestałem jeść i normalnie funkcjonować, spadałem coraz bardziej z wagi, moja waga osiągała nie całe 50kg na wiek 19-sto latka. Odciąłem się totalnie co chwilę mieszanie alkoholu z tabletami, mało snu, ciągła zmiana nastrojów oraz paraliże senne. Czułem że wyniszczam się psychicznie ale nie byłem w stanie nic z tym zrobić. Płakałem dniami i nocami, chudłem z każdym dniem. Kiedy zacząłem opracowywać z terapeutką zarys anoreksji i wracać do normalnej wagi to przeszedłem w wymiotowanie na wymus. Była to powtórka z rozrywki można tak powiedzieć z anoreksji po bulimię. Stan psychiczny nic się nie zmieniał. Zacząłem przedawkowywać benzo. Raz wziąłem konkretną dawkę, po kilku minutach zaczęło mi się strasznie kręcić w głowie I miałem omamy wzrokowe, gdy wstałem I chciałem iść do łazienki to nie mogłem do niej dojść, trzymałem się ścian aby jakoś utrzymać równowagę. Nie dałem rady, po chwili poczułem tylko jak padam na ryj i zachaczam o coś bokiem. Straciłem przytomność.
Gdy się ocknąłem strasznie bolała mnie głowa a mój lewy bok był rozcięty oraz była stłuczona ręka. Poszedłem Poszedłem pokoju aby się położyć. Przespałem całą noc i cały dzień. Kilka dni później sytuacja się powtórzyła tym razem wziąłem mniejszą ilość, po kilku minutach zadzwoniła babcia aby się zapytać po prostu jak tam i czy wszystko w porządku. Rozpoznała niestety że mam niewyraźny głos i jest on do mnie nie podobny. Gdy zakończyliśmy rozmowę to położyłem się spać. Nie odbierałem telefonu ani od mamy oraz od rodzeństwa nie odpisywałem również na smsy. Po jakieś godzinie nagle zjawiła się u mnie mama I się zapytała co się dzieje I dlaczego od nikogo nie odbieram.
- Źle się czuję, dajcie mi spokój - odparłem.
- Jak mam dać ci spokój skoro się wszyscy martwimy a ty nawet nie odpisujesz na smsy !? Po za tym babcia mówiła że masz niewyraźny głos - rzekła z lekko podniesionym tonem głosu.
- Wziąłem znowu za dużo tabsów po prostu, nie chce ale czuję że muszę - rzekłem i się popłakałem.
Mama odparła że jeśli chce to mogę u nich pomieszkać. Nie chciałem stwierdziłem że to byłby problem i wgl.
- Gdzie masz te tabletki ? - zapytała mama.
Wyciągnąłem z szafki i dałem mamie.
- Od teraz będziesz do nas przychodzić po nie i ja będę dawać ci zalecaną dawkę - powiedziała.
Zacząłem się gubić w tym co robię I jak żyje z czasem zaczęło mnie to przerastać. Któregoś dnia poznałem Andrzeja na Facebooku, zaczęliśmy pisać częściej I nawet gadać na kamerce, długo się nie zastanawiając w 1 lutego 2020 się spotkaliśmy na żywo.

Szramy na psychice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz