KamilKto by pomyślał, że ustawianie budzika na kalkulatorze to dobry pomysł?
Dosłownie nikt.
Biegłem spóźniony na autobus mając z tyłu głowy nadzieję, że tym razem będzie inaczej i się spóźni.
Taaaa, chciałbym.
Stałem na przystanku nerwowo szukając kolejnego autobusu, który nie wywiezie mnie na Kaliningrad.
220, za trzy minuty.
Moje zbawienie, dziękuję potworze spagetti.Minęły 3 minuty, później 10, kolejne 10 i...kolejne 10. Jeb się 220.
Okej, przyjechał. Teraz tylko znaleźć gdzieś miejsce dla siebie gdzie mogę spokojnie powtórzyć...jakiś materiał, nawet nie pamiętam jaki bo w momencie gdy instruktor wyjaśniał zagadnienia ja robiłem z Amy bransoletki przyjaźni z reklamówki.Właśnie, Amy.
Ta kochana idiotka wydzwania do mnie i pisze co sekundę. Stara, zajebiście że za mną tęsknisz ALE JA TEŻ MAM RZECZY DO ZROBIENIA.
Odpisałem jej krótkie "będę za 20 minut" za co dostałem kolejne 50 wiadomości. Klasyk.
Przeglądałem je szybko i wróciłem do ogarniania materiału, który nawet nie wiem o czym jest. Też klasyk.Miałem w planach zajść jeszcze do żabki po przynajmniej jakiegoś hotdoga, ale moje plany teraz legły w gruzach, a żołądek musi się zadowolić czystą H2O.
Wysiadłem prawie pod moją uczelnią, od niej dzieliło mnie tyle ile dzieliło mnie w liceum od nie zdania z matmy.Szybkim krokiem wszedłem do środka i ruszyłem do sali, w której trwały teraz zajęcia. Zajęcia z pierwszej pomocy na drugim roku ratownictwa? Dla mnie spoko. Typiara, która prowadzi zajęcia ma nas totalnie w dupie. Czasem da nam manekina "Adama" abyśmy zrobili cokolwiek. Jedyne co z nim robimy to sprawdzany kto go ucałuje najlepiej i Adam nie umrze. Zawsze przegrywam.
Wchodzę do sali i nawet nie zauważyła, że wszedłem.
Usiadłem obok Amy, pod ścianą, bo oczywiście po co komu krzesła jak można usiąść na zimnej, brudnej podłodze. Czuje się jak w podstawówce.
- JESTEŚ - wydarła się na całą salę - MYŚLAŁAM ŻE MNIE ZOSTAWIŁEŚ
- To źle myślałaś - uśmiechnąłem się delikatnie
- Widziałeś co pisałam?
- Nie? - powiedziałem od razu otwierając Messengera - Test Kubusia Puchatka?
- Nie, idioto. Chociaż tak, też sobie zrób, jest zabawnie. Ale nie o tym - westchnęła - W ten piątek idziemy do teatru jako prawdziwi ratownicy medyczni - uśmiechnęła się, widocznie dumna z siebie. Przy mnie nawet mucha nie przeżyje. Jakim w ogóle cudem znalazłem się na tych studiach? Chyba w taki sam w jaki wygrałem walkę plemników.
- W ten piątek? - zapytałem sam nie będąc pewny czy to co mówię ma sens.
- Tak, w ten piątek. Będzie dużo młodych artystów, więc...może kogoś poznasz? - Witam drodzy państwo, przedstawiam wam Amy Heller, moją przyjaciółkę, typową swatkę z ambicją aby znaleźć mi moja miłość.
- Nie chcę nikogo poznawać Amy. A po za tym będziemy tam tylko siedzieć i nic więcej. Jak zwykle - wywróciłem oczami - Muszę tam iść? Będzie nudno.
- Tak, musisz. Bez ciebie nie będzie tak fajnie - powiedziała wyciągając z torby paczkę suszonych bananów.
- Nie jesteś moją matką, nie zmusisz mnie
- Oglądnę z tobą Bluey
- Okej, przyjdę
- Takiej odpowiedzi potrzebowałam - wzięła do buzi kilka kawałków banana
- Posłuchajcie, dziś musicie zaliczyć podtrzymywanie pacjenta przy życiu - głos tej typiary jest porównywalny z głosem baby z liceum od matmy. Nawet wyglądały podobnie, gdyby nie ten jej dziewiczy wąsik. - Erick, wyjmij Adama i zaczynamy.
CZYTASZ
•Tesknię za Tobą•
Teen Fiction"Czy ktoś mógłby zesłać mi przystojnego bruneta niczym z książek? Ale nie takiego bad Boya, który jest miły tylko dla mnie. Chcę takiego, który będzie wrażliwy, miły i przede wszystkim będzie chciał spędzać ze mną czas i słuchać skrzypiec. No dobra...