•5•

10 2 2
                                    

Kamil

Kiedy miałem sześć lat razem z siostrami zapragnęliśmy pojechać do mini zoo.
Męczyliśmy rodziców o to tak długo, że pewnej niedzieli wsadzili nas do auta i pojechaliśmy do mini zoo.
Pamiętam, że całą drogę moje siostry bawiły się razem lalkami i po czasie dołączyłem do nich. To była naprawdę dobra zabawa.
Gdy dojechaliśmy kupiliśmy bilety i weszliśmy do centrum mini zoo. Już na wejściu moja mama weszła w jakąś ptasią kupę.
Gdy zaszliśmy do lam, patrzyły na nas jakbyśmy byli najgorsi i na pewno miały większe ego niż ja teraz. Sam nie wiem czy to możliwe, ale tak mi się wydawało. 
Nadal gdzieś mam zdjęcie jak mama trzyma Zuzę na rękach, a lama plunie jej prosto w twarz.
Nigdy nie widziałem jej tak wkurzonej jak koń dosłownie na nią nasrał gdy próbowała go nakarmić.
To była moja pierwsza wizyta w mini zoo.
Ale nie ostatnia.

             - Gabriel, proszę! Będzie świetnie, bedą małe zwierzątka i kaczki i można będzie je nakarmić- Amy stwierdziła, że świetnym pomysłem będzie wyjechać do zoo, gdzie mają mini zoo. Sorry Amy, ale małpy to ja widzę prawie codziennie na zajęciach od kilkunastu lat.
              - O nie, po tej historii Kamila? Zapomnij. Ja nie jadę - stwierdził Gabi. Siedzieliśmy u Amy z Gabrielem,  Olivią i Vincentem wpierdalając pizzę i robiąc jej totalny syf wszędzie.
               - Vincent! Przekonaj go, proszę! - krzyknęła sfrustrowana. - Nie bedzie tak fajnie bez ciebie.
               - Będziecie mnie wyzywać od małp - miał rację i tak od pół roku porównuje jego rudy kolor włosów do owłosienia orangutana.
               - Kamil tylko będzie, ale go można łatwo zamknąć jak da mu się jakieś jedzenie. Proszę, jedź z nami! - Gabriel spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. O nie.
               - Zgodzę się, jeśli Kamil zaprosi swojego chłopaka - wszyscy popatrzyli w moją stronę. Japierdole czuje się jak na niemieckim w liceum gdzie wiem, że nic nie wiem. Zastanowiłem się chwilę.
               - No dobra, zaproszę go ty mój kochany orangutanie - Amy pisnęła z radości, a Vincent i Oli mieli wszystko totalnie w dupie i rozmawiali o najlepszym sosie do pizzy.
               - TO JEST CZERWONY KAMIL! NAUCZ SIE WRESZCIE ROZRÓŻNIAĆ KOLORY TY JEBANY DOLTONISTO - wybuchliśmy śmiechem, Gabi dołączył do nas po sekundzie.

Po tym Gabi i Amy dołączyli do rozmowy o sosach, a ja musiałem napisać do Karola.
To znaczy, nie musiałem, ale chciałem. Gabi i tak by mnie zmusił tak jak matka zmusza dziecko aby zjadło swoje warzywa.

[ Ja ]
Hej
Wybieram się z przyjaciółmi do zoo aby ich  sprzedać  na wybieg małp, chcesz jechać z nami?

[ Karol Drzwiarz ]
Jeśli to nie będzie problem to tak
Chcę zobaczyć jak cię wpychają do goryli

Zaśmiałem się na ostatnią wiadomość.

[ Ja ]
Więc bądź gotowy jutro rano, bo najbliższe zoo jest oddalone od nas o 2 godziny drogi samochodem

[ Karol Drzwiarz ]
Będę gotowy, nie martw się

Później omówiliśmy jeszcze gdzie mamy go zgarnąć i Gabi zadał pytanie, na które odpowiedzi się nie spodziewałem. A może spodziewałem?

            - Ej a kto z kim jedzie, bo jakby przyznajmy szczerze, cztery osoby w jednym samochodzie to max - wszyscy spojrzeliśmy po sobie.
            - To chyba oczywiste, co nie? My w czwórkę a Kamil i jego chłopak oddzielnie - stwierdziła Amy.
            - Czemu my oddzielnie? Czemu ty i Oli nie możecie być oddzielnie? - zapytałem głupio patrząc się na nią.
            - Bo masz chujowy gust muzyczny Kamil
            - Dzięki Vincent, nie musisz mówić mi tego w twarz - poczułem się obrażony, urażony dosłownie wszystko na raz. Ale przyznam że jazda bez karaoke tych debili bez wyczucia rytmu wydawała się dosyć dobrą opcją.

•Tesknię za Tobą•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz