P. Lily
Sama nie do końca wiem jak to się potoczyło. Zastanawiałam się nad tym nie raz i nie dwa, ale nadal nie rozumiem jakim cudem tak to wszystko się skończyło. Wciąż powtarzali, że sytuacja jest pod kontrolą. Że panują nad wszystkim i nie muszę się o nic martwić. Że to oni pozałatwiają te tak cholernie upierdliwe sprawy. Ciągle o tym zapewniali. Aż do znudzenia. Pomimo różnych zaprzeczeń, w głębi serca wiedziałam. To były kłamstwa. Nie ufałam im pod tym względem. Wiedziałam tylko jedno. Okłamują mnie. Nie chcieli mnie martwić. Nie chcieli abym znów straciła panowanie nad sobą i popełniła jeszcze więcej błędów. Ale nie stało się ani jak planowałam, ani nawet jak chciałam. A dlaczego? To kurewsko proste. Życie jest zbyt bolesne. Los jest okrutny. Ludzie są podli. Straciłam wszystko. Wszystko co miałam. Wszystko zostało mi odebrane. Nie mam już nic.
- Gadaj do cholery. - Lecz to nie tak, że się nad sobą użalam. Powoli przechodzę nad tym do porządku dziennego. Pomimo tego, że to bolesne, muszę brnąć naprzód. Muszę zostawić niektóre wydarzenia za sobą tak jak mi powiedziała. Jednak teraz, podejście tego skończonego gnoja, w niczym mi tego nie ułatwia. Podnoszę głowę i zaciskając dłonie w pięści, bez strachu patrzę mu w oczy. Gdybym miała jedną, jedyną szansę, żeby się zemścić... Aby sprawić, że będzie cierpiał za to co zrobił...
- „Znajdziesz w sobie tyle odwagi i stanowczości?" - Zdecydowanie. Pragnienia jego zamordowania nikt mi nigdy nie odbierze. Nieważne jak będą próbować. - „Rozumiem."
- Mówiłam. - Gdy pokazał mi list, kazał mi iść do gabinetu Hanji. Jednak ja nie chciałam, więc mnie siłą zaprowadził. Dosłownie. Gdy zobaczyłam co trzyma w rękach, już miałam zatrzasnąć przed nim drzwi ale on zdążył chwycić mnie za kołnierz koszuli i wręcz powlekł do pracowni tej wariatki przez całą kwaterę. Próbowałam się wyrwać. Bezskutecznie. Jakim cudem on może być tak silny? Nie spodziewałam się, że może mnie aż tak przewyższać. A przecież taka słaba to nie jestem. Ale nie było tak źle. Przynajmniej miałam czas aby się rozejrzeć i poznać układ pomieszczeń dzięki czemu już wiem którędy będę w stanie uciec bądź schować się w razie konieczności, która na pewno się pojawi. Wcześniej czy później. Obstawiam wcześniej. - Chcieli się mnie pozbyć.
- Ile zamierzasz jeszcze to powtarzać? - A ile ty zamierzasz ciągnąć tę przeklętą farsę? Przysięgam, że jeśli jeszcze raz zacznie gadać do mnie takim tonem, jakbym to ja była winna całemu nieszczęściu na tym świecie, zarżnę go we śnie.
- Lily, chcemy ci pomóc. - Ta jasne. Przecież tego bydlaka nie obchodzi nikt poza nim samym. To skrajny egoista. Ależ to oczywiste iż chce pomóc całkowicie obcej smarkuli. - Jednakże jeśli ty również tego pragniesz... - Ale nie pragnę. - Musisz być z nami szczera. - Nie wymagaj niemożliwego kobieto. Ale nie dacie mi spokoju, nie?
- „Może powiesz im tylko tak ogólnie? Bez wdawania się w żadne szczegóły." - Od kiedy ty niby się tak garniesz do opowiadania prawdy obcym ludziom? Nienawidzisz ich przecież tak samo jak ja. - „No niby tak, ale potem będziesz rozważać tysiące opcji co mogłaś zrobić i jak mogłaś postąpić. To męczące." - Cóż za współczucie. - „Czy ty kochanie naprawdę sądziłaś, że poddaję ci rozwiązania z dobroci serca aby ci pomóc?" - Jesteś kompletną świnią więc to oczywiste, że wszystko co robisz, robisz tylko wyłącznie dla siebie. Nie myśl, że nie wiem.
CZYTASZ
Prawda przez którą nie mogę cię kochać - Levi x Oc
RomanceCiężko i boleśnie żyć gdy wciąż jest powtarzane, że nie powinno było się urodzić... Że swymi narodzinami spisało się na śmierć wielu ludzi... Że jest się potworem... Jeszcze gorzej, gdy doskonale się wie, że to szczera prawda. Nie mogli znieść mojeg...