I

623 34 12
                                    


- Ah...gdyby to było tak proste jak
wygląda - marudził Ajax przyglądając się szachownicy ze znudzeniem. Biały pion leniwie stuknął o drewniany kafelek zajmując pole tuż przed sobą. Wszechobecny zapach deszczu (na dobrą sprawę to zapach mokrej ziemii) wdzierał się przez otwarte okno do jego biura, łaskocząc przyjemnie jego nozdrza.

- Ależ jest - odrzekł spokojnie niski głos z lekką nutą ironii, widząc książkowy ruch białych. Usta jego posiadacza wygięły się w delikatnym uśmiechu ukazując ostre smocze siekacze, gdy dosłownie miażdżył przeciwnika zabierając kolejną cenną białą figurkę obok planszy.

Rudowłosy zacisnął palce na włosach, ciągnąc je gwałtownie na boki jakby chciał się ich wyzbyć. Przecież zagrywki taktyczne nie były dla niego niczym obcym. Potrafił szybko wydedukować czuły punkt wroga i powalić go z łatwością na ziemię.

Ale wtedy brakowało w tym tych skrajnych emocji. Wolał droczyć się i szarpać, umyślnie znów krzyżować zwaśnione włócznie. Próbować przebić go na wylot i patrzeć z góry, przyciskając ciasno obcasem. Szkoda tylko, że Zhongli również nie chciał dać za wygraną.

Sparingi potrafiły kończyć się bolesnym upadkiem, albo przyszpileniem do kamiennej ściany, gdzie to najzwyczajniej w świecie Childe przegrywał. Ależ nie - on tylko z grzeczności i taktu dawał starszemu rozkoszować się zwycięstwem. Przynajmniej ego zawsze tak tłumaczyło jego, czasem żałosne, amatorskie błędy, choć amatorem już dawno nie był.

Oczywiście nie zawsze dawał za wygraną. Często-gęsto on też potrafił pokazać rogi i obrać najlepszą możliwą taktykę będąc w szczycie formy.

- Dziś nie przegram - rzekł stanowczo kładąc dłonie na stole.

- Wszystko w porządku? - odpowiedział mu cyniczny kaprys.

- Co? - zwiastun potrząsnął głową jakby ktoś obudził go z letargu.

- Nigdy nie prosisz o fory - szatyn skwitował czepliwie, a czubek jego buta przydepnął ten Ajaxowy.
Rudowłosy odsunął nogę, chyba myśląc że był to zwykły przypadek i Zhongli nie miał w intencji niepotrzebnie go dotykać. Jednakże był on w błędzie.

- Nie powiedziałem, że potrzebuję litości - Childe zmrużył oczy zamyślony - Pokazywanie Ci że nie jesteś ekspertem w każdej dziedzinie jak zwykłeś uważać, jest miodem na moje serce. Nie odpuszczę, chociażbym miał prędzej wykitować.

- Najpierw wygraj, potem będziesz świętować zwycięstwo - uśmiech stopniowo spłynął z ich twarzy, ustępując miejsce dziwnemu uczuciu zmieszania. 

Powietrze z wolna gęstniało, dając graczom chwilę na zastanowienie się nad kolejnymi posunięciami. Czas płynął nieubłaganie, a mężczyźni czuli się coraz bardziej niekomfortowo w swoim towarzystwie. I o ile Childe był w stanie to jakoś zignorować ukazując swój firmowy uśmieszek, to Zhongliemu było trudno to przełknąć. Postanowił więc znów go sprowokować. Przysunął się bliżej stołu, rezygnując z rozwięzłej postawy, by podeprzeć wygodnie dłonie na podłokietnikach i wystawić kolana odważnie w przód.

- Wygrasz jeśli odpowiesz mi na pytanie - dźwięcznie stwierdził były Archon.

Oczy rudowłosego automatycznie lecz nieposłusznie powędrowały by spojrzeć w te bursztynowe. Policzki zapiekły go delikatnie a po plecach spłynął zimny nieprzyjemny dreszcz.

- Słucham.

- Nie pytasz jaka czeka Cię kara za złą odpowiedź?

W myślach rudowłosego przemknęło słowo "porażka", ale nie śmiał zastanawiać się nad gorszym scenariuszem.

❝𝙊𝙣𝙚 𝙠𝙞𝙨𝙨❞🌶️ |Zhongchi|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz