Rozdział 3

29.8K 658 919
                                    




Ethan na szczęście nie podjął żadnej próby rozmowy, za co byłam kurewsko wdzięczna. Nie miałam ochoty na jakąkolwiek konwersację. Kilka minut później zaparkował pomiędzy dwoma samochodami, zgasił silnik i spojrzał na mnie. Po chwili milczenia tym razem to ja postanowiłam przerwać ciszę.

– Możesz w końcu przestać robić tę głupią minę?

– Nie robię żadnej miny – zdziwił się, marszcząc w dezorientacji brwi.

– Och, to przykre. – Uśmiechnęłam się pod nosem zadowolona i zanim zdołał powiedzieć coś więcej, wyskoczyłam z auta. Zamknęłam drzwi, zerknęłam na niego przez szybę i zauważyłam, jak kręci głową.

Moment później on też wysiadł z samochodu, następnie podał mi odpalonego już papierosa, za którego podziękowałam skinieniem głowy.

Paliliśmy w ciszy, ale nie tej niekomfortowej. Każde z nas było pochłonięte własnymi myślami. Chociaż ja w swojej głowie zbyt wiele nie miałam, bo myślałam jedynie, o czym myśli on. Mimo wszystko dziwnie się czułam, wiedząc, że zaraz mam wejść do jego mieszkania, w którym spędzę z nim noc.

Po wypaleniu papierosa rzuciłam niedopałek na ziemię i standardowo przydeptałam go butem. Mogło się wydawać dziwne, że robię to za każdym razem, nawet na chodniku, ale od kiedy podpaliłam trawnik, miałam na tym punkcie obsesję.

Chłopak po chwili zrobił to samo, a potem otworzył drzwi na klatkę i przepuścił mnie w nich. Zrobiłam krok do przodu, po czym uświadomiłam sobie, że przecież nie wiem, dokąd iść, dlatego puściłam go pierwszego i ruszyłam zaraz za nim.

Przez nieuwagę potknęłam się o stopień i gdyby nie Ethan, który zdążył mnie złapać w odpowiednim momencie, całowałabym właśnie schody albo szukała zębów.

– Zawsze jesteś taką sierotą? – parsknął, nadal mnie obejmując.

– Zawsze jesteś taką sierotą? – powtórzyłam, na co się lekko skrzywił.

– Teraz będziesz mnie przedrzeźniać? – spytał, nieznacznie się ode mnie odsuwając.

– Teraz będziesz mnie przedrzeźniać?

Po moich słowach ruszył dalej schodami w górę.

– Och, Ethan. Jesteś największym ciachem na świecie – odezwał się, kiedy ponownie zaczęłam iść za nim.

– Och, Ethan. Jesteś największym debilem na świecie.

Chłopak zatrzymał się nagle, przez co straciłam równowagę i poleciałam do tyłu. Przymknęłam oczy, czekając na upadek, jednak ten nie nadszedł.

Po uchyleniu powiek przywitał mnie ten jego zadziorny uśmieszek, który, o dziwo, pierwszy raz mi nie przeszkadzał. Pomimo tego, że nie upadłam, chyba i tak uderzyłam się w głowę... Rozejrzałam się wkoło i zamarłam, czując palce Ethana zaciskające się na dole moich pleców. Były tak niebezpiecznie nisko...

Kiedy odwróciłam głowę z powrotem w stronę chłopaka, dostrzegłam, że z jego wcześniejszego uśmiechu nic nie zostało. Bacznie obserwował moją twarz, przejeżdżając językiem po zębach.

– Mam cię – powiedział, patrząc na moje wargi, które właśnie zagryzłam. Przez chwilę intensywnie im się przyglądał, po czym wrócił spojrzeniem do moich oczu. Poczułam dziwny skurcz w dole brzucha, przez co odsunęłam się od niego pospiesznie i odchrząknęłam, jednak nie wypowiedziałam ani słowa. – Nie podziękujesz?

– Wyślę ci kosz z owocami – burknęłam, skinieniem głowy dając mu znać, żeby zaczął iść. Na szczęście zrobił to już bez zbędnych komentarzy.

IT'LL ALWAYS BE YOU [W SPRZEDAŻY!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz