Dwudziesty trzeci sierpnia zaczął się zwyczajnie i nic nie wskazywało na to, że ten dzień będzie różnił się czymkolwiek od setek wcześniejszych.
Standardowo obudził mnie Skittles, ściągając ze mnie kołdrę, po czym postanowił urządzić mi poranną toaletę, liżąc mnie po twarzy. Fuj.
Gdybym kilka lat temu została poinformowana, że nowofundlandy poza byciem wielkim, puchatym prawie niedźwiadkiem z ogromnym sercem, są również człapiącą na czterech łapach fabryką śliny, zastanowiłabym się dwa razy, czy na pewno chcę psa, czy może kota lub chomika.
Gdy już wypełzłam z łóżka, wcześniej wycierając twarz w poduszkę i potrzebowałam skorzystać z łazienki, ta była zajęta.
Uderzyłam pięścią w drzwi, a nie słysząc żadnej odpowiedzi, krzyknęłam:
– Długo jeszcze tam będziesz?!
Jęknęłam ze zrezygnowaniem, szarpiąc klamkę. Dalila milczała jak zaklęta, bo zapewne malowała sobie kreski i skupiała się na tym tak bardzo, że nie mogła powiedzieć ani słowa, żeby jej przypadkiem ręka nie zadrżała. Oczywiście istniało też prawdopodobieństwo, że leży tam nieprzytomna, ale jednak stawiałam na pierwszą opcję.
– Chwila – mruknęła po dobrych osiemnastu sekundach, a następnie doszedł do moich uszu dźwięk przekręconego zamka. – Wchodź – szepnęła dziwnym tonem, na co zmarszczyłam brwi i przechyliłam głowę, żeby lepiej jej się przyjrzeć. – Tata pojechał już do pracy?
– Nie – odparłam i czym prędzej skorzystałam z toalety.
Siedząc na sedesie, zmrużyłam oczy, uważnie przyglądając się siostrze, która wciąż tylko dokładała sobie jakichś kosmetyków na twarz.
– Czy ty masz zamiar wymknąć się na imprezę? – zapytałam z niedowierzaniem.
Przecież była ósma rano, a ona miała wieczorowy makijaż.
– Wiadomo, że tak. Jak myślisz, czemu się pytałam, czy tata wyszedł? Jeszcze zabroniłby mi tam iść.
– Ale nie ma nawet południa – stwierdziłam i sięgnęłam po papier. – Kto robi imprezy rano?
– Jezu, weź się ogarnij. Szykuję się na mecz i oczywiście ognisko po meczu. Ostatnia impreza tych wakacji! Trzeba zaszaleć.
Och. Oczywiście. Któż inny w tym mieście, prócz mnie, mógłby mieć ambiwalentny stosunek do takiego ważnego wydarzenia, jakim jest mecz footballu amerykańskiego między dwoma nienawidzącymi się drużynami?
Nie skomentowałam, bo uznałam, że szkoda się produkować. Nie widziałam w tym sensu. W dalszej konwersacji, jak i w tym, że rozgrywka zaczynała się o czwartej po południu, więc zostało jej jakieś osiem godzin.
Jak tylko spuściłam wodę, podeszłam do siostry i strzeliłam ją z biodra, żeby się przesunęła i zrobiła mi miejsce przy umywalce.
– Cholera no! – syknęła, przez co spojrzałam na nią i parsknęłam śmiechem, bo od kącika oka przez skroń aż do linii włosów ciągnęła się czarna linia z eyelinera. – I co się głupio szczerzysz? Teraz muszę zmyć wszystko i zacząć od początku!
– Nie przesadzaj. Poza tym naprawdę chciałaś paradować od świtu w pełnym, ciemnym makijażu?
– To jest makijaż próbny, idiotko. Chciałam sprawdzić, jak się będzie trzymał.
Umyłam dłonie i zamiast wytrzeć je ręcznikiem, machnęłam w stronę Dilali, na co fuknęła i ścisnęła butelkę płynu micelarnego tak, że oblała mi piżamę.
CZYTASZ
MEMORIES 1 i 2 - New Adult. Tylko kilka pierwszych rozdziałów. Premiera 23.08.23
RomanceZapach jaśminu, ozonu i benzyny. Pierwszy pocałunek smakujący jak żółte skittlesy. Przyjaciółka rzucona przez chłopaka. Pożar szkoły. Mecz futbolu amerykańskiego między nienawidzącymi się drużynami. Uzależnienie od chupa chupsów i potargana sukienka...