Droga do Sweet Corner okupiona aż trzema czołowymi zderzeniami, wpisała się do prywatnej listy najgorszych wspomnień tego roku. Pierwsze spotkanie mojej twarzy odbyło się z drzewem, które magicznie wyrosło na poboczu ścieżki w parku. Kolejne z latarnią – nie moja wina, że tak niefortunnie postawili ją akurat w takim miejscu. Trzecie – chyba najgorsze – zderzenie z plecami starej Davidson, najgorszej Karen w mieście. Najpierw chciała mi wmówić, że swoim niecnym występkiem złamałam jej kręgosłup, gdy spokojnie ją przeprosiłam jakieś dwadzieścia siedem razy, z łaską uznała, że nie oskarży mnie o uszczerbek na zdrowiu, ale przez kolejne dwadzieścia minut suszyła mi głowę o tym, jak to dzisiejsza młodzież nie szanuje starszych.
Byłam niemal pewna, że w kawiarni już nie zastanę Miley, bo od jej telefonu, a raczej informacji od Dalili, że dzwoniła, minęła prawie godzina. Przyjaciółka nie należała do cierpliwych.
Zdziwiłam się więc, gdy tuż przed wejściem do niewielkiego, uroczego i pomalowanego na miodowy kolor budynku zobaczyłam tę drugą przyjaciółkę z naszego trio – Paisley, która po raz kolejny w ciągu ostatniego tygodnia skróciła włosy. Teraz miały maksymalnie dwa, w porywach niecałe trzy cale.
– Wiesz może, co się stało? – zapytałam, podbiegając do dziewczyny.
– Tobie też dzień dobry – odpowiedziała ze śmiechem i wzruszyła ramionami. – Nie mam pojęcia. Dość długo zajęło ci przyjście.
Och.
Shane.
– Co to za rozmarzony uśmiech?
Zamrugałam i uniosłam wzrok na Paisley. Przyglądała mi się uważnie. Nabrałam głęboki wdech, żeby opowiedzieć jej o najbardziej ekscytującej, porywającej i emocjonującej chwili mojego życia, ale nie zrobiłam tego, bo ona nienawidziła Shane'a. Nienawidziła ich wszystkich, choć można powiedzieć, że jest jedną z nich, a przynajmniej kiedyś była.
A chciałam się nacieszyć tym wspomnieniem. Chciałam zachować je w nietkniętym stanie. Bez jej komentarzy, bo na pewno jakieś by miała. Bez uświadamiania mnie, że to nic dla niego nie znaczyło – tego byłam boleśnie świadoma, ale wciąż pragnęłam nacieszyć się tamtą chwilą. Chwilą, w której czułam się, jakbym dryfowała w morzu gwiazd, dotykając samego nieba.
– Em... – zaczęłam niepewnie, drapiąc się po nosie, po czym spojrzałam przez okno do wnętrza kawiarni. – Tobie też się nie spieszyło – odbiłam piłeczkę, bo wiedziałam, że zaraz mnie przegada, dlatego, aby tego uniknąć, dodałam: – Powinnyśmy wejść.
Zrobiłam krok w stronę drzwi.
– Okej, ale i tak się dowiem. Wyśpiewasz wszystko, nawet jeżeli będę musiała wyciągać z ciebie informacje torturami.
– Ciekawe, jakie niby tortury byś zastosowała? – mruknęłam pod nosem.
– Odcięłabym cię od skittlesów i chupa-chupsów. Dziwne, że właśnie żadnego nie jesz – odpowiedziała, a po sekundzie gdy przekroczyłyśmy próg, wyrzuciła z siebie: – A ona co niby odwala?
Uniosłam brew na widok Miley, siedzącej w jednym z najbardziej oddalonych stolików. Odchylała głowę i miała przyłożone chusteczki do zewnętrznych kącików oczu.
Podeszłyśmy do niej, na co tylko rzuciła nam ukradkowe spojrzenie.
– Ale macie ruchy, nie ma co – szepnęła z wyrzutem.
– Możesz nam wytłumaczyć, co ty właściwie robisz? – zapytała Paisley, siadając po przeciwnej stronie, a ja usadowiłam się zaraz obok.
– Chce mi się płakać...
CZYTASZ
MEMORIES 1 i 2 - New Adult. Tylko kilka pierwszych rozdziałów. Premiera 23.08.23
RomanceZapach jaśminu, ozonu i benzyny. Pierwszy pocałunek smakujący jak żółte skittlesy. Przyjaciółka rzucona przez chłopaka. Pożar szkoły. Mecz futbolu amerykańskiego między nienawidzącymi się drużynami. Uzależnienie od chupa chupsów i potargana sukienka...