Na tym kończy się właśnie mój totalny brak asertywności 😅 W teorii ten rozdział powinien wlecieć dopiero w piątek 🙈
🍭🏈🐶
Trybuny były zapełnione i niemal pękały w szwach. Całe szczęście zjawiłyśmy się na tyle wcześniej, że siedziałyśmy na średnio wygodnych miejscach, ale przynajmniej nie musiałyśmy mrozić tyłków na betonowych schodach.
Ale nie zmieniało to faktu, że czułam się okropnie na trybunie gości, czyli tej przeznaczonej dla kibiców Diabłów z Westview.
Sporo osób ze szkoły posyłało w naszą stronę zabójcze spojrzenia. Dziewczyny miały to raczej w głębokim poważaniu. Miley jako była królowa szkoły i tak wciąż będzie podziwiana i lubiana. Paisley, jak to ona, ma twardy pancerz i najlepsze riposty do obrony, a ja? Ja jestem znana tylko jako ta trzecia z ich grupy. Ludzie mnie kojarzą i zagadują, bo przecież dzięki mnie mogą być bliżej nich.
Czy mi taki stan rzeczy przeszkadzał? Absolutnie nie. Dwa lata temu uświadomiłam sobie, że mam jakąś fobię społeczną. Raczej nigdy nie zaliczałam się do osób, które lubiły być w centrum uwagi, a później... Polubiłam swoją przezroczystość. Przywykłam do tego, że jestem drugoplanową postacią nawet w swojej własnej historii.
Jednak ta sytuacja... Coś wewnętrznie mówiło mi, że przestanę być niezauważalna, ale to nie będzie mieć pozytywnego wydźwięku. To mnie najbardziej dostanie się za tę „zdradę".
Przymknęłam na moment powieki, ale otworzyłam je, gdy tylko Miley zazgrzytała zębami.
– Mam ochotę wyrwać jej te tlenione kłaki – warknęła ze wzrokiem wbitym w Emmę.
Cheerleaderki rozpoczęły swój pokaz, a Johnson wyglądała na szczęśliwszą niż kiedykolwiek wcześniej. Nie miałam pojęcia, jak to zobaczyłam z takiej odległości od boiska, ale byłam pewna, że szczerzy się szeroko.
Złapałam Miley za dłoń i mocno zacisnęłam na niej palce, by jakoś dodać jej otuchy.
– Jestem za – zawtórowała jej Paisley. – Z chęcią przetestowałabym swoje bokserskie umiejętności na którejś z pustaków.
– Od kiedy niby masz cokolwiek wspólnego z boksem? – zapytałam, wcześniej wyciągając z ust lizaka. Pierwszy raz o tym usłyszałam.
– Wczoraj poszłam na trening i mi się spodobało, więc mam zamiar częściej uczęszczać na zajęcia – odparła luźno i poruszała zabawnie brwiami. – Jak chcesz, możemy chodzić tam razem. Świetna zabawa i jeszcze lepszy sposób wyrzucenia z siebie wszystkich negatywnych emocji.
– Ta, na pewno – zakpiła Miley. – I można pomarzyć o pięknym manikiurze.
– Nie każda dziewczyna dostaje rozwolnienia, gdy złamie jej się paznokieć.
– Wcale nie dostaję rozwolnienia przy złamanym paznokciu! – oburzyła się Miley.
Czasami zastanawiałam się, jak to możliwe, że byłyśmy przyjaciółkami. A przynajmniej jak Paisley i Miley jeszcze nie urwały sobie wzajemnie głów. Zawsze się sprzeczały. Nawet o nic nieznaczące błahostki. Normalnie rozmawiały ze sobą jakieś maksymalnie dziesięć minut dziennie. Widocznie na dziś ten limit został już wyczerpany.
A może właśnie taki był ich język miłości?
Westchnęłam i zsunęłam się nieznacznie z plastikowego krzesła, unosząc barki do samych uszu, z powrotem wsuwając chupa-chupsa między wargi.
Jakieś pięć minut i trzydzieści jeden przezwisk, wyzwisk i przytyków dziewczyn w stosunku do siebie nawzajem, jak również do Emmy, jej koleżanek i Axela, rozpoczął się mecz. A przynajmniej zawodnicy obu drużyn zjawili się na boisku.
CZYTASZ
MEMORIES 1 i 2 - New Adult. Tylko kilka pierwszych rozdziałów. Premiera 23.08.23
RomantikZapach jaśminu, ozonu i benzyny. Pierwszy pocałunek smakujący jak żółte skittlesy. Przyjaciółka rzucona przez chłopaka. Pożar szkoły. Mecz futbolu amerykańskiego między nienawidzącymi się drużynami. Uzależnienie od chupa chupsów i potargana sukienka...