czas działania

48 5 1
                                    

Prace ruszyły pełną parą. Magazyn w mgnieniu oka tracił swoją zawartość. Kolejne rakiety były wywożone w kierunku bazy sojuszu Wolnego Świata, tak że pod koniec dnia zostało zaledwie kilka pocisków. Wszyscy byli niezwykle zorganizowani i wykonali kawał świetnej roboty, pracując w pocie czoła. Zagrożenie że strony Rzeszy malało z każdą sekundą. Do tego świat obiecał informacja która wycofaniu się Chin z konfliktu, dzięki czemu sporo jednostek mogło zostać wysłanych do ataku na Rzeszę oraz Japonię. Na zachodzie front posuwał się dalej w głąb Belgii, a rozmowy z Finlandią i Szwecją przynosiły coraz lepsze skutki.

Rzesza w tym czasie wręcz szalał, zastanawiając się co robić dalej, groźby użycia broni jądrowej zupełnie nie obchodziły jego przeciwników, a sam przeraźliwie bał się faktycznego użycia jednej z nich. W tym czasie WŚ podkradał mu jego Wunderwaffe spod nosa, a brak wart był dla nich miłym zaskoczeniem. Rzesza bowiem postawił wartowników głównie na dachu i przy wejściu ewentualnie patrole chodziły po korytzarzach, nie przewidział możliwości by wróg dostał się do jego siedziby inaczej niż przez zwyczajne wejście lub dach.

Wraz z końcem dnia ostatnie pociski zostały wyniesione i przyszła pora na zasypianie tunelu. To również poszło bardzo szybko i do północy wszelkie ślady aktywności zespołu Ruska i Polaka były niezauważalne.

-Dziękuję wam za waszą wspaniałą postawę, zrobiliśmy dzisiaj coś wielkiego, co zupełnie odmieni losy wojny, od dziś nie musimy obawiać się atomu że strony Rzeszy, a to oznacza, że możemy ruszyć z ofensywą na sto procent, na wszystkich frontach, za wolność! - podziękował wszystkim Polska, był naprawdę dumny z szybkości z jaką zrealizował swoją misję. Teraz może zająć się odbudową państwa, a jeśli będzie taka możliwość to zorganizowaniem rozsądnego powstania, gdy Rzesza nie będzie w stanie czym go pacyfikować.

-Za wolność! -odkrzyknęli wszyscy churem, po czym prędko się rozeszli co niektórzy gratulujący jeszcze Polsce i Rosji świetnie zorganizowanej akcji.

-Ale wiesz że to głównie moja zasługa nie? - zaczął nagle Rosja, gdy wraz z Polską i Węgrami wracali powoli do bazy Węgier.

-Pfff waćpan raczy żartować, już Hiszpania zrobił więcej od Ciebie, a jego "siesty" wcale mu roboty nie ułatwiały. - racja Węgry, Halo, ziemia do Madziara - Polak pomachał ręką przed twarzą wspomnianemu państwu. Dopiero to wyrwało czerwono-biało-zielonego z zamyślenia.

-Co? A tak, racja, masz zupełną rację - stwierdził zakłopotany Węgier.

-Mam całkowitą rację w czym? - dopytał z pzrekąsem Polak

-Nie wiem szczerze, zmęczony trochę jestem. -odparł Węgier.

-Jak my wszyscy, należy nam się długi odpoczynek. Co powiecie na dzień wolnego? I tak dla nas póki co niewiele się dzieje. Musimy poczekać na koniec rozmów z Finlandią i Szwecją, by wiedzieć co dalej. - Zaproponował Polska.

-Brzmi dobrze, ale chyba mam coś innego do roboty... - odparł Rosjanin. Tak naprawdę przez cały czas myślał tylko o tym jak uwolnić Białoruś. Był pewien że cierpi w Niemieckiej niewoli i nie chciał marnować ani sekundy. Jednocześnie wiedział, że gdyby spróbował odbić ją wcześniej mogłoby to mieć katastrofalny skutek na całą operację wywozu broni jądrowej.

-Ci takiego, chlanie? Chlać to możemy wspólnie, nawet większy ubaw. - zaśmiał się Polak.

-Ej, wcale nie piję aż tak dużo, poza tym... Tym razem to naprawdę ważne... - odparł niepewnie Rosjanin.

-Cóż, jeśli tak, to leć, nie będziemy Cię zatrzymywać, ale zdrzemnij się, bo bez tego nic nie zdziałasz... Właśnie, co to właściwie za ważna sprawa? -dopytywał biało-czerwony.

-Białoruś... Została tam - odpowiedział smutno Rosjanin.

-Rozumiem, martwisz się, ale próba jej odbicia to czyste szaleństwo. Nie możemy aż tak ryzykować. Białoruś jest silna, ma rząd na uchodźstwie, na pewno da radę... I właśnie to powiedziałby Brytol jako wymówka by zostawić któregoś z nas, panowie, mamy kolejną wspólną misję, cieszycie się? - krzyknął radośnie Polak.

-Oczywiście! - potwierdził Węgier.

-Dziękuję wam- powiedział Rosjanin

Kraje udały się na spoczynek by następnego dnia rozpocząć kolejne plany i przygotowania misji ratunkowej.

-Jak to jej nie ma! Kpiny sobie urządzasz?! Przecież kilka tysięcy sztuk broni jądrowej nie mogło tam poprostu zniknąć z podziemnego, chronionego magazynu. Czy ty przypadkiem nie chcesz przestać istnieć? Bo mogę Ci to zapewnić w bardzo brutalny i bolesny sposób! - wrzeszczał Rzesza tak, że pewnie i poza jego budynkiem można było go usłyszeć. Dopiero co zdecydował się poważnie rozmyśleć nad użyciem broni atomowej, a okazało się, że wszystkie jego zapasy zniknęły.

-Nie panie, zrobię co w mojej mocy by je odnaleźć- odpowiedziała jedna z marionetek.

-Uspokój się, przecież i tak nie chciałeś ich użyć, słusznie zresztą, zostalibyśmy od nich tym samym. Skup się na obronie, tak jak ja, na Tajwanie nie jest za ciekawie obawiam się, że jedyną szansą na przetrwanie będzie biały pokój. - stwierdziła spokojnie Cesarstwo Japonii.

-Co?! Nie nie ma mowy, to upokorzenie, wynoś się! Wszyscy jesteście tacy sami, tchórzliwi, ja wam pokarzę, świat mi ulegnie! Wszyscy będziecie czyścić niemieckie buty! - wydzierał się dalej Rzesza. Stracił już zupełnie swój rozum, biegał po pokoju i w szaleństwie tłukł ściany, aż jego ręce zaczęły krwawić. Wtedy padł na podłogę i zasnął z wycieńczenia.

Następnego ranka Węgry zastał Polaka w garażu, majstrującego przy swoim skafandrze.

-Hej, co robisz tak wcześnie? Nie miałeś odpoczywać? - zapytał Węgier.

-Szkoda czasu, trzeba się przygotować, a ten skafander uchronił mnie przed upadkiem z kosmosu, pomyśl jaki będzie potężny gdy jeszcze go trochę podrasuję. Nieco uzbrojenia i będę w nim niepokonany! - wytłumaczył Polak.

-Rozumiem, wiesz, chciał... - zaczął niepewnie Węgier, lecz przerwał mu dźwięk wiertarki.

-Przepraszam, może później, teraz jestem bardzo zajęty - odkrzyknął Polska.

-Jasne, spoko- mruknął pod nosem Węgier.

Opuścił pomieszczenie i poszedł dalej spać. Obudził go dopiero Polska, stojący nad nim w gotowym już, zmodyfikowanych stroju.

-I jak? - spytał z dziecięcą radością Polak.

Skafander był śnieżnobiały i dość gruby, na plecach nie było już zbiornika na tlen, ale na nadgarstku pojawiło się niewielkie działko maszynowe. Seria z tego musiała być śmiertelnie groźna. Srebrne elementy błyszczały w słońcu padającemu przez okno. Hełm został całkowicie zmieniony. Wielki i okrągły fragment stroju kosmicznego został zamieniony na lżejszą i wygodniejszą maskę z filtrem powietrza i noktowizorem. Na drugiej ręce zamiata broni znajdował się komunikator, a antenka wysatała z ramienia. Polak ściągnął maskę a na jego twarzy widział uśmiech dziecka, które właśnie dostało ulubiony słodycz.

-Wow, cóż... Wyglądasz... - nie dokończył Węgier.

-Świetnie, co nie? A strasznie to wygodne, no i potężne. Zużyłem Co trochę materiałów, ale oddam jak tylko będę mógł. A teraz wstawaj. Idziemy odbić Białoruś, ba, idziemy zakończyć tę wojnę. Zobaczysz, zwyciężymy.

Tymczasem Rzesza otrząsnął się już z szaleństwa i wraz z marionetkami opracowywał nowy plan na wygranie wojny, tym razem nie upadnie, nie może.

Kosmiczne Marzenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz