Po raz kolejny wyciągnęła list z koperty i spojrzała na niego z dezaprobatą. Bal! Organizują bal z okazji rocznicy bitwy, w której zginęło tyle osób. Rozumiała, że jest to też świętowanie rocznicy upadku Voldemorta, ale nie była przekonana do tego, że bal w tej sytuacji jest dobrym pomysłem. Wiele osób nie poradziło sobie z traumą po stracie najbliższych, a oni chcą świętować po pięciu latach. Czy było co świętować? Dla niej zdecydowanie nie.
Bal miał odbyć się za dwa tygodnie – w dokładną rocznicę Bitwy. Mama namawiała ją, aby poszła i dobrze się bawiła, z przyjaciółmi ze szkoły. Ona nie miała zupełnie ochoty – wracać do tego wszystkiego, rozdrapywać na nowo rany, burzyć mur, którym się odgrodziła. Porzuciła ten świat, nie chciała wracać. Miała swoje życie.
W czasie, gdy stukała paznokciami w biurko, w okno zastukała sowa, którą doskonale znała. Hedwiga. Spodziewała się, że Wybraniec do niej napisze, aby przekonać ją do udziału w balu. Przesunęła wzrokiem po liście i zamyśliła się. Harry podał więcej szczegółów, niż było zawarte w zaproszniu. Na początku mieli oddać hołd ofiarom wojny, później miał być wspólny posiłek, a bal nie będzie zbyt „rozrywkowy". Bardziej spotkanie absolwentów, których losy różnie się potoczyły od czasu wojny. Sama nie wiedziała, czy taki opis przekonywał ją do wzięcia udziału. Gdzieś w głębi duszy czuła, że powinna pójść – dla tych, którzy oddali życie, za spokój w czarodziejskim świecie. Za to, aby inni mogli żyć. Nie powinna być egoistką – jej obecność na balu nie będzie niczym nadzwyczajnym. Każdy ma swoje życie, swoje problemy. Powinna pójść, zmierzyć się z przeszłością i oddać cześć zmarłym. Nikt przecież nie będzie kazał jej zostać do końca imprezy, pić alkohol czy tańczyć. Może po prostu teleportować się do domu wcześniej. Pobyć przez chwilę i wrócić.
Może nie będzie tak źle? Minęło pięć lat, wszyscy ochłonęli. Słyszała od Harry'ego, że część osób z ich rocznika wzięło śluby, a nawet kilka par doczekało się dzieci. Świat bez Voldemorta zdawał się być poukładany, szczęśliwy. Harry wydawał się szczęśliwy i spełniał swoje marzenia o byciu aurorem. Może i ona się odnajdzie, nie myśląc o przeżyciach sprzed pięciu lat? Może rany juź się zabliźniły i nie otworzą się na nowo.
Zmrużyła oczy. Przecież w Hogwarcie była w Gryffindorze. W domu, którego uczniowie byli odważni. A co ona robiła? Schowała się w skorupie zapomnienia, nie chcąc wychodzić ze swojej zbudowanej strefy komfortu. Jeżeli nie zmierzy się ze swoimi lękami, dalej będzie tkwić w stanie zawieszenia. Podjęła decyzję, że pójdzie na bal, choćby miała tam spędzić pięć minut. Będzie tam Harry, porozmawiają, jak za dawnych czasów. Z obecności Rona mniej się cieszyła – nadal były między nimi niedopowiedzenia, ciągnące się od jej wyjazdu do Francji. Nie rozumiał jej decyzji. Nie odzywał się, choć wiedział, że utrzymuje kontakt z Harrym. Być może ona też była w tej sytuacji winna – stracił brata, a ona tak po prostu go zostawiła, bo tak było dla niej łatwiej – zacząć życie w nowym miejscu, z czystą kartą. Bez konieczności wspominania traumatycznych wydarzeń. Rozumiała go i wiedziała, że to był sprawdzian dla ich przyjaźni, którego nie zaliczyli. Po siedmiu latach bycia nierozłącznymi najlepszymi przyjaciółmi, tak po prostu ich przyjaźń się zakończyła. Zastanawiała się, czy jeśli nie byłoby wojny, to czy ich przyjaźń po zakończeniu szkoły dalej by się utrzymała. Czy byliby parą?
Odpisała na list Harry'ego dość zwięźle – że się wybierze. Choć idea balu początkowo wydawała jej się absurdalna, to z minuty na minutę czuła się coraz bardziej zdecydowana. Może nawet trochę się cieszyła, że będzie miała możliwość zobaczyć się ze starymi znajomymi. Spędzili razem siedem lat, razem wchodzili w dorosłość. Tego nie da się zapomnieć, wymazać całkowicie z pamięci.
***
Teleportowała się w miejsce, wskazane na zaproszeniu, wcześniej przypominając sobie zaklęcia, z których nie korzystała od kilku lat. Bezpieczniej byłoby poprosić o świstoklika, ale wymagałoby to posiadania sowy, a ona takiej nie miała. Teleportacja przebiegła bezproblemowo. Znała to miejsce – czekał ją dziesięciominutowy spacer do bram Hogwartu.
- Hermiona! – usłyszała za sobą znajomy głos. Neville biegł w jej stronę. Zdecydowanie przez te pięć lat wyprzystojniał – zapuścił bródkę i nabrał mięśni. Zupełnie nie przypominał tego niezdarnego chłopca, jakiego zapamiętała z Hogwartu.
- Cześć Neville – powiedziała, gdy znalazł się obok niej. Wspólnie zaczęli iść w stronę Hogwartu.
- Gdzie się podziewałaś? – zapytał, patrząc na nią z zaciekawieniem.
- Studiuję we Francji – odpowiedziała zgodnie z prawdą, nie wdając się w szczegóły. – A ty? Co tam porabiasz?
- Zrobiłem kursy, uczę Zielarstwa w Hogwarcie – odpowiedział dumnie. – Mieszkamy z Hanną w Londynie, niedługo spodziewamy się dziecka – dodał i uśmiechnął się szczerze.
- Świetnie, gratuluję – odpowiedziała. Ucieszyła się, że jej znajomy ze szkoły tak dobrze sobie radzi.
- A ty co studiujesz? – zapytał.
- Architekturę – odpowiedziała, nie chcąc wdawać się w szczegóły.
- Brzmi ciekawie – stwierdził. – Pewnie współpracujecie z Beauxbatons?
- Nie – odpowiedziała. – Studiuję na mugolskiej uczelni. – Zatrzymała się i spojrzała na niego. – Wiem, że może to dziwnie zabrzmieć, ale potrzebowałam odpocząć od magii. Po wojnie chciałam po prostu zapomnieć...
- Rozumiem – odpowiedział i poklepał ją po ramieniu. Ruszyli w kierunku Hogwartu.
Po chwili znaleźli się przed drzwiami. Wyparte z pamięci wspomnienia wracały i lekko zakręciło jej się w głowie. Nie chciała do tego wracać.
Wielka Sala była przystrojona herbami Hogwartu oraz sztandarami poszczególnych domów. Nie było podziału na stoły domów i stół nauczycielski, jak to zwykle było w zwyczaju, tylko mnóstwo okrągłych dziesięcioosobowych stolików. Każdy zajmował miejsce gdzie chciał oraz można było zmieniać miejsce w trakcie imprezy. Przybyła dość wcześnie, więc przy jej stoliku siedział tylko Neville. Przy innych stolikach siedziało kilka osób, które kojarzyła z widzenia. Na stoliku pojawiła się kawa, a do Wielkiej Sali zaczynało wchodzić coraz więcej ludzi – wypatrzyła Harry'ego, Ginny i Rona, którzy zbliżali się do ich stolika. Od razu została wyściskana przez Ginny, a później objął ją Harry. Ron tylko podał jej dłoń i zajął miejsce jak najdalej od niej.
- Będzie Hanna? – Harry zwrócił się do Neville'a, na co ten pokręcił głową.
- Nie czuła się dzisiaj zbyt dobrze – odpowiedział. – Młody daje jej popalić – dodał.
Chwilę później dołączyła jeszcze do nich Luna i jej narzeczony Rolf, a po nich siostry Patil i Cho Chang. Inne stoliki również powoli się zapełniały. Równo o godzinie wskazanej w zaproszeniu, na środek wyszła Minerva McGonagall, która od pięciu lat była dyrektorką Hogwartu.
Wygłosiła krótkie przemówienie, dziękując za przybycie, na stołach pojawiło się jedzenie, a następnie ogłosiła, że po posiłku udadzą się na błonia, aby odwiedzić miejsce pamięci poległych w bitwie.
Po posiłku wszyscy wstali i tłumnie wymaszerowali na zewnątrz. Niektórzy złożyli kwiaty pod pomnikiem, a inni wygłosili krótkie przemówienia – w większości wyrażające tęsknotę za bliskimi, którzy odeszli, a jednocześnie wyrażające nadzieję, że drugi raz coś takiego się nie wydarzy.
Po powrocie, rozpoczęła się mniej oficjalna część – zmieniono układ stołów, które teraz znajdowały się przy jednej ze ścian, a po drugiej stronie zaaranżowano parkiet. Zespół właśnie rozkładał swój sprzęt. Hermiona usiadła ponownie przy stoliku z Nevillem. Ron, Ginny i Harry poszli przywitać się z Weasleyami. Zerknęła w stronę stolika przy którym siedzieli i zamarła. Przy sąsiednim stoliku, wśród urzędników Ministerstwa zauważyła Narcyzę i Draco Malfoyów. Słyszała plotkę, że Lucjusz siedział w Azkabanie, a Narcyzie i Draco udało się uniknąć kary.
- Co oni tu robią? – zapytała Neville'a.
***
Hej, hej! Wiem, że akcja rozkręca się bardzo powoli, ale wszystko przed nami ;)Wolicie krótkie rozdziały i częściej, czy dłuższe i rzadziej?

CZYTASZ
Zapomnienie
FanfictionWojna odcisnęła piętno na wielu osobach. Każdy radził sobie z przeżytą traumą na swój sposób. Harry wpadł w wir pracy, szkoląc się na aurora, a jednocześnie będąc w związku na odległość z Ginny. Z Ginny, która wybrała grę w Quidditcha dla odległego...