Nauka otwartości

40 2 3
                                    

Drogi pamiętniku

Minął dokładnie tydzień, odkąd pierwszy raz przeciwstawiłam się ojcu. Do tej pory czuję ulgę w sercu, ale jak wrócę do domu to czuję, że będzie tylko gorzej... Tak strasznie się boję do nich wracać i znowu słuchać o tym, co mi wypada, a czego nie... Tresują nas, byśmy byli źli. Nie jesteśmy zwierzakami, tylko ludźmi, którzy chcą robić, co im się podoba. Ale cóż poradzić...Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mama się za mną nie wstawiła. Kiedyś byłyśmy ze sobą bardzo blisko. Rozmawiałyśmy, czasami wygłupiałyśmy...Ale kiedy ojciec dostał większą rangę w Ministerstwie za to, że był pod władzą Imperiusa, to się zmieniła. I to na gorsze. Już im nie mogę ufać...Ten czar, o którym wspominałam, to była podpucha...On skłamał, by ominąć Azkaban i by przypodobać się Ministrowi Magii... Tchórz. Czysty tchórz....

Czasami się zastanawiam czy nie uciec i nie zostawić tego wszystkiego za sobą... Jestem ciekawa, czy ktoś by za mną tęsknił? Nie mam przyjaciół, brat mnie nienawidzi tak samo jak ojciec...

 - Więc to ty....

Wzdrygnęłam się wystraszona zamykając pamiętnik i patrząc na tego chłopaka, co mi przerwał. Byłam na błoniach po lekcjach i się relaksowałam ciszą i spokojem. Nie spodziewałam się, by ktoś mi przerwał. A tu niespodzianka. Stał przede mną chłopak z brązowymi rozczochranymi włosami, szarymi oczami i delikatnie kwadratową szczęką. Stał nade mną z uśmiechem i wyciągniętą ręką, by pomóc mi wstać. Miał na sobie szaty Hufflepuff. Wzięłam pod siebie pamiętnik i z jego pomocą wstałam z trawy.

 - Co ja? - spytałam niepewnie poprawiając szaty z tyłu. 

 - Ty jesteś tą młodą Krukonką, która niby nic nie umie, a zdobywa wszystkie możliwe punkty. Nawet u profesora Snape'a. - wyjaśnił zakładając ręce na piersi. - Aurora Malfoy, zgadza się.

 - Tak, a ty to.... - zaczęłam patrząc na niego pytająco.

 - Cedrik Diggory. Jestem na trzecim roku nauki. Oraz jestem z Hufflepuff, jeśli ci to nie przeszkadza....

 - A dlaczego ma mi to przeszkadzać? - spytałam zaciekawiona, chociaż znałam odpowiedź.

 - No wiesz.... Twój ojciec to były Śmierciożerca, nosisz jego nazwisko...

Zamknęłam załamana oczy i  westchnęłam głośno. Kolejny gagatek, który najpierw zwraca uwagę na nazwisko. Nic nie mówiąc ominęłam go i zaczęłam szybko iść w stronę szkoły. Chce mnie osądzać za nazwisko, to proszę bardzo, ale niech mnie do tego nie miesza. Słyszałam, że za mną biegnie i chwyta za ramię. Zatrzymałam się, a on przede mną.

 - Przepraszam, że ciebie uraziłem. Nie powinienem mierzyć  ludzi ich nazwiskami lub poglądami rodziców. To było nieeleganckie i chamskie. Jeszcze raz bardzo przepraszam - powiedział z wyraźną skruchą w głosie i na twarzy. - Po prostu.... Jestem zdziwiony, że taka młoda dziewczyna już tak wiele potrafi.... Nie chciałem ciebie urazić, tylko lepiej poznać.... To co, zaczniemy jeszcze raz? - spytał niepewnie wyciągając do mnie dłoń. 

Spojrzałam na nią niepewnie, a później na niego. Widać, że żałuje tego, co powiedział. Chyba pora nawiązać nową lepszą znajomość w tym świecie, a nie wylewać swoje żale i przemyślenia do pamiętnika. Uśmiechnęłam się delikatnie i uścisnęłam jego dłoń.

 - Wracajmy może do zamku, bo za niedługo będzie padać - zaproponował, kiedy poczułam pierwsze krople deszczu na głowie.

 - Dobry pomysł. A co do lekcji.... Powiedz swoim młodszym kolegom, by się bardziej starali na zajęciach, bo nie mam zamiaru cały czas zbierać punktów.

 - Auć - zażartował chwytając się za serce - To zabolało.... Ale porozmawiam z nimi. Plus uczą się na kolejne zajęcia.

 - W takim razie życzę im powodzenia - odparłam z uśmiechem.

Zdolna przyjaciółka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz