Wracam 245, patrzę przez okno i próbuję się uspokoić. Liczę do trzech. Raz... Dwa... Trzy.. Kogo ja chcę oszukać? Umieram ze strachu. Mama mówiła tak poddenerwowanym, jadowitym głosem, że ten jad właśnie mnie obezwładnia, przeszywają mnie dreszcze. Moja komórka wibruje, to Alex.Wszystko ok?
Oczywiście, wszystko okej, przecież właśnie nie mam napadu paniki! Mam ochotę mu napisać tysiąc przekleństw, zamiast tego odpisuję:
OK, nie martwcie się o mnie :)
Wiem, że Ali wie, że kłamię mu w żywe oczy. Dowód tego mam dziesięć sekund później:
Ale ty nie umiesz kłamać stara. Tak, zabrałam telefon Alexowi. Pamiętasz co ci mówiłam? Wyobraź sobie, że jesteś w innym pokoju, że jesteś na łące, bibliotece, gdziekolwiek byle nie z mamą, ok?
Mimo zdenerwowania prycham śmiechem. Odpisuję, że zaraz wysiadam, i że pogadamy później. Wychodzę na przystanek, leje deszcz. Stoję przed idealnym domem, idealnym ogrodem, pieprzonym, idealnym chaosem. Białe róże pną się idealnie prosto przy marmurowym domu, dwupiętrowym. Nie ma tu miejsca na chociaż jedno wystające dźbło trawy na idealnie skoszonym trawniku. Niestety to mój dom. Idę idealnie wysypanym żwirkiem pod idealne drzwi tak czyste i eleganckie, że mam ochotę je poplamić lub zrobić w nich dziurę. Dotykam mokrej kołatki w kształcie lwa, po czym stukam dwa razy. Czekam. Jest to katorga, mam ochotę uciec, ale niestety nie mogę. Otwiera mi nasza gosposia - Pani Jane, kobieta o złotym sercu. Ma fartuszek, niebieską sukienkę i długie włosy w kolorze blond, ale widać już trochę siwizny na jej skroni. Kobieta jest po 50 - ce, a jej kurze łapki przy oczach marszczą się, ponieważ uśmiecha się do mnie tak ciepłym spojrzeniem, że to chwilowo koi jad mojej matki. Od razu wciąga mnie do domu, i zaczyna rozmowę
- Dzień doby, jak panienka się dzisiaj ma? Pani matka jest bardzo poddenerwowana.. - Wzdycha, patrząc na mnie z zatroskaniem - Jest panienka cała blada, niech panienka sobie najpierw usiądzie - Mówi, po czym razem siadamy na fotelu. Pani Jane bierze moje ręce w swoje i delikatnie gładzi je kciukiem , by chociaż na chwilę przestały się trząść - Pamiętasz co mówiłam?
- Gosposia patrzy mi głęboko w oczy, po czym kontynuuje - Kamienna twarz, na wszystko się zgadzaj
- Pamiętam - Odpowiadam, po czym słyszymy szorstki głos dochodzący z gabinetu, który mnie wzywa. Pani Jane ostatni raz na mnie zerka po czym otwiera gabinet. Pomieszczenie jest eleganckie, schludne i wszechstronne. Ściany są białe, podłoga czarna. Na ścianach wiszą półki z ważnymi dokumentami, poukładanymi alfabetycznie, a segregatory kolorystycznie. Jedna ściana jest całkowicie oknem, przez które widać że ulewa zaczęła się na dobre. Na środku stoi biurko, na którym są idealnie poukładane kubeczki z długopisami, a za biurkiem siedzi kobieta. Kobieta sukcesu. Jej włosy są spięte w idealny, rudy warkocz. Ma ostre rysy szczęki, a za okularów z czarnymi oprawkami widać duże, błękitne oczy. Usta kobiety sukcesu są zasznurowane. Jej figura jest idealna, figura ta jest odziana w białą koszulę, marynarkę i spódnicę ołówkową, a na nogach tej owo kobiety widać czarne szpilki, pewnie droższe niż połowa tego pokoju. Kobieta sukcesu prosi gosposię o zamknięcie drzwi, po czym zostaję z kobietą tą sam na sam. Zaczynam pierwsza.
CZYTASZ
Zanim znikniesz
HorrorTrójka przyjaciół z niewielkiej mieściny zna się od lat. Na początku zdaje się, że wszystko jest w porządku, ale w pewnym momencie dzieci z ich miasteczka zaczynają po prostu znikać. Główna bohaterka, Natalie ma problemy rodzinne, a mianowicie bar...