Otwieram drzwi do domu, jedną ręką przekręcając klucz w zamku, a drugą zdejmując już buty. Gdy tylko wchodzę, od razu wita mnie aromat pieczonego placka z jabłkami. Moi kuzyni biegają po schodach w górę i w dół, krzycząc do siebie i udając strzelaninę. Ben zauważa, że weszłam do domu, po czym celuje we mnie plastikowym rewolwerem
- Daphne, jesteś brana do niewoli!!!
Trzech kuzynów zaciąga mnie do pokoju Bena, po czym okładają mnie poduszkami i maskotkami z Avengers. Odwdzięczam się pokładając ich wszystkich na ziemię, i wychodzę biegiem z pomieszczenia, chichotając. Schodzę schodami na dół do kuchni, po drodze zabierając zakupy, które upuściłam w przedpokoju. Koło aneksu kręci się babcia, nucąc coś i przygotowując herbatę dla naszej sąsiadki Georgie, która siedzi przy stole kuchennym i czyta jakąś gazetę. Babcia zerka na mnie i się uśmiecha
- Daphne, jak miło że zrobiłaś zakupy! - Podchodzi do mnie, żeby mnie uściskać - Dobrze bawiłaś się ze znajomymi?
- Tak, oczywiście, było super - Odpowiadam z uśmiechem - Dzień dobry Pani Georgie - Zwracam się do gościa przy stole
- Czy ja wiem czy taki dobry? - Wzdycha Pani Georgia, odkładając gazetę - Według najnowszych wydarzeń nie wiem czy jest dobrze.
- Coś się stało? - Pytam, rozpakowując zakupy po szafkach - Ktoś zmrał, zachorował, zeny lekarstw poszły w górę?
Pani Georgie patrzy na mnie z niedowierzniem, co mnie lekko skołowuje. Jest coś, o czym powinnam wiedzieć, a nie wiem?
- Nie słyszałaś o nalotach? - Pyta ze zdziwieniem w głosie. Szczerze mówiąc, najpierw myślałam że chodzi o naloty powietrzne,więc spytałam głupio
- Ale co, III wojna nam się szykuje?
Sąsiadka przewraca oczami, po czym kontynuuje
- Nie chodzi mi o tego rodzaje naloty, chociaż wojny bym nie wykluczała - wzdycha, po czym popija łyk herbaty - Emily, dodałaś mi cukier do herbaty?
- Tak, dodałam, jak chcesz więcej to cukierniczka jest w szafce. A głupot na sen mi tu dziecku nie opowiadaj - Skarciła ją babcia, kręcąc głową. Teraz oczywiście byłam bardziej ciekawa niż byłam dwie minuty temu
- O jakie głupoty chodzi, Pani Georgie? Wyczytała Pani coś w horoskopie?
- A tam, w horoskopie od razu - Macha ręką - Nie czytasz dziecko ty może czasem gazet?
- Gazety kłamią - Wtrąca się babcia, szukającmasła orzechowego w szufladzie, patrząc na nas powątpliwie
- Znowu wrócili do miasta - Wzdycha Pani Georgia, podając mi gazetę do ręki
- No dobrze, ale kto? - Pytam, po czym patrzę na duży, mocno podkreślony nagłówek gazety - "Tajemnicze zaginięcia dzieci z okolic Canterbury. Czyżby powtórka z rozrywki?". Dalej jest szmat tekstu, zdjęcia ludzi, ale jedno przykłówa moją uwagę. Chmara motyli. Czarnych jak smoła motyli, latających nad miastem, Wyglądają jak plaga szarańczy, ale pod spodem widnieje podpis "Dzieci Motyli szukają ofiar". Kikla wywiadów, nic szczególnego na pierwszy rzut oka. Chcę przeczytać tekst dalej, ale babcia przerwa mi, biorąc gazetę z mojej ręki i wyrzucając ją do kosza.-Ale babciu, aj to czytałam! - Oburzam się, patrząc na nią ze zdziwieniem
- To tylko fałszywe wiadomości, słonko - Patrzy na mnie łagodnie, trzymając w ręce masło orzechowe, które właśnie znalazła. - Naprawdę, nie ma się czym przejmować - Przy tym patrzy na naszego gościa, który obserwuje całą scenę z zaciekawieniem. - Idź wziąć prysznic i leć spać, jutro musisz wstać wcześniej niż zwykle. Pamiętasz jak mi obiecałaś pomóc w sklepie? - Kiwam głową, po czym biorę ze stołu jabłko, żegnam się z Panią Georgią,i idę szybko na górę. Tylko o co chodzi z "Dziećmi Motyli"?-

CZYTASZ
Zanim znikniesz
HorrorTrójka przyjaciół z niewielkiej mieściny zna się od lat. Na początku zdaje się, że wszystko jest w porządku, ale w pewnym momencie dzieci z ich miasteczka zaczynają po prostu znikać. Główna bohaterka, Natalie ma problemy rodzinne, a mianowicie bar...