Wszędzie muzyka
Jest tak głośno, że nie słyszę własnych myśli. Klub jest cały zapełniony ludźmi. Tu nie jest ważne jakiej jesteś karnacji, przekonań, religii, tożsamości czy orientacji, jesteś w tłumie. Szary tłum jest bezpieczny, nie wychylasz się. Lecz tu nikt nie jest zwyczajny. Nazwałbym to raczej tłumem ekstrawertycznych indywidualistów. Mija mnie Drag queen, wachlując się tak kolorowym wachlarzem, że dostaję oczopląsu. Mój ojciec zaczął by wszystkich wyzywać od pedałów. Ah, ci nasi kochani rodziciele starej daty. Normalnie sekta ksenofobicznych matołów, gdzie ich guru to cis mężczyzna, głowa rodziny.
Upominam się w głowie, żebym przestał tak pieprzyć, i idę do baru. Obsługuje mnie barman z różową szminką na ustach, a przez jego podkład przebija się zarost. Ma bardzo zalotne, dopinane rzęsy, które ozdobione są brokatem. Uśmiecha się, ukazując idealnie białe zęby. Przez chwilę rozmawiamy o muzyce, która leci w tle, i śmiejemy się z w ogóle nieśmiesznych żartów. Gdy właśnie wchodzi na scenę przebrany Elivis Presley, ktoś koło mnie gwałtownie kładzie szklankę na blacie. Nie patrzę, kto nam przerwał rozmowę, lecz przykuwają moją uwagę czerwone szpony, które stukają o drewniany blat. Karminowy, bardzo intensywny. Po chwili słyszę głęboki, lodowaty głos
- To co ten pan proszę
Kobieta. Karzę sobie spojrzeć na twarz przybyłej, a nie wgapiać się jak pajac w jej dłonie. Dziewczyna ma może z dziewiętnaście lub dwadzieścia lat. Ma krótko ścięte włosy do ramion, kolor czerni szwedzkiej. Usta ma wręcz wiśniowe, a oczy idealnie komponują się z patynowymi kolczykami. Na sobie ma czarny top i gorset ze srebrnymi zdobieniami, spodnie zrobione ze sztucznej skóry i wysokie szpilki. Przez chwilę zastanawiam się jakiego są koloru. Karmazyn. Zdecydowanie karmazyn
Opiera się jedną ręką o bar, a w drugiej trzymając drinka, zaczyna rozmowę
- Często tu bywasz?
Jestem skołowany, jak nie ja. To naprawdę u mnie niespotykane, zazwyczaj wiem co powiedzieć w każdej sytuacji. Zamiast tego mówię oklepany tekst
- My się znamy?
Nowa przewraca oczami, uśmiechając się półgębkiem. Lustruje mnie wzrokiem od góry do dołu, po czym po dłuższej chwili się odzywa, nadal nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego
- Plastyk, malujesz krajobrazy, ale dobrze ci idą szkice akt, szczególnie węglem. Słuchasz muzyki z lat siedemdziesiątych, znak zodiaku na pewno ryba. Jesteś strasznie oklepaną rybą. Nosisz na szyi ametyst, czyli wierzysz w moce kamieni, i inne wróżbiarskie bzdety. Ekstrawertyk, ironizujesz i podchodzisz do wszystkiego z sarkazmem. No, i masz obsesję na punkcie kolorów. A ja jestem Elanor, miło mi.
Stoję jak wryty przez dobre dziesięć sekund. Widzę dwie opcje : albo jestem tak oklepany i przewidywalny, że czyta się ze mnie jak z otwartej książki, albo ta laska jest tak przenikliwa, że umie ludzi odgadnąć na wylot.
Chyba mam dziwną minę, bo Elanor patrzy na mnie z zaniepokojeniem, które chyba jest sztuczne.
- Nie wiem czy w domu rodzice cię tego uczyli, ale teraz ty powinieneś podać swoje imię.
Chrząkam, i się prostuję. "Ogarnij się debilu" mówię do siebie.
- Em, Alex. W sensie ja to Alex. Chodzi że moje imię to Alex, ale nie musisz mówić Alex, możesz mówić Al. W sumie się nie znamy, to może lepiej Alex.
Boże, jestem idiotą.
Elanor śmieje się, i to nie szyderczym śmiechem, tylko przyjacielskim, normalnym. Ale następną rzeczą, która przykuwa moją uwagę, jest znak, który dopiero teraz zauważyłem na jej ramieniu. Właściwie to tatuaż. Jest to czarny motyl, w sumie może ćma, ale obstawiałbym motyla. Tylko ten tatuaż nie wygląda normalnie, wygląda jak wypalona blizna. A może to moje oczy już nie ogarniają, co się dzieje po tym drinku. Trochę mam miękkie nogi, i próbuję sobie przypomnieć, ile wypiłem dotychczas. W sumie, mało. Dziwne, zazwyczaj piję więcej i czuję się trzeźwiej.
- Jesteś okropną rybą - Mówi, po czym odkłada pustą szklankę. Wyciąga rękę, po czym krzyczy, bo nagle zrobiło się głośniej niż było.
- Chodźmy tańczyć! Kocham ten kawałek! - Bierze mnie za rękę, a ja jej nie puszczam. Czemu z nią idę? Znam ją dopiero od kilkunastu minut. Ale w sumie, czemu nie? Mam stać przy tym barze i kręcić z tym gościem za ladą przez cały wieczór? Poza tym, to tylko taniec, muszę trochę wyluzować
Potem są ciche krzyki
Następnie czar muzyki
Krok po kroczku, lewa, prawa
Wyluzuj. Musisz wyluzować
Kołysanie ciał. Duszno, okropnie duszno
Tonę w tłumie. Jestem tonącym, tonący się brzytwy chwyta
Słyszę szept "Wyjdźmy na zewnątrz". To moja brzytwa
Potem już tylko ciemność, nic więcej
***
Budzę się na zimnej posadce, w zimnym pokoju. Próbuję wstać, ale moje ramię przeszywa okropny ból. Próbuję krzyknąć, ale moje usta są zaklejone taśmą. Próbuję zobaczyć, co się stało z moim ramieniem. I widzę. Motyl, taki sam jak u tej dziewczyny. Ale jak ona się nazywała? Elizabet? Eve? Blizna strasznie piecze, a w oczach zbierają mi się łzy.
Nie jestem w pokoju sam
Ktoś siedzi przy fortepianie. Wzrok powoli przyzwyczaja się do półmroku, a wtedy słyszę klawisz. I następny. I następny. Powoli tworzy się z tego melodia.
Nie wiem, czy wokół mnie jest krew, czy moje łzy.
Następne co widzę, to motyle. I znowu ciemność.
-

CZYTASZ
Zanim znikniesz
HorrorTrójka przyjaciół z niewielkiej mieściny zna się od lat. Na początku zdaje się, że wszystko jest w porządku, ale w pewnym momencie dzieci z ich miasteczka zaczynają po prostu znikać. Główna bohaterka, Natalie ma problemy rodzinne, a mianowicie bar...