Rozdział 8

81 8 2
                                    

Pov Lin

Dźwięk pianina to coś co może mnie budzić zawsze. Subtelna melodia płynąca prosto z mego telefonu jest bardzo uzależniająca. Była to akurat melodia, którą napisałem na początku swojej przygody z muzyką.

Pokochałem ją z całego serca, ponieważ
napisałem ją w gorszym okresie swojego życia.

W tamtym momencie przeżyłem małe załamanie ale to stare dzieje, których lepiej nie wspominać.

Mimo iż miałem przyjaciół i rodzinę to czasami dobijała mnie samotność. Siedzenie w domu bez nikogo z kim można porozmawiać jest dobijające.

Zebrałem się do kupy i wyszedłem z domu, stwierdziłem, że dobrze mi zrobi spacer po mieście.

Mijałem ulice pełne ludzi idąc ze słuchawkami, akurat leciała bardzo przyjemna melodia pianina. Była piękna i emocjonująca.

Nawet nie zauważyłem kiedy doszedłem do parku. Od razu skierowałem się do najbardziej oddalonej ławki niedaleko pięknego jeziora obok którego zwisały gałęzie wierzby stojącej tuż nad moją ławką.

Kocham to miejsce, zawsze gdy miałem kryzys to szedłem właśnie tu. Mogłem się tu wyciszyć uciekając w świat wyobraźni i marzeń. Nawet nie zauważyłem kiedy przysnąłem.

- Przepraszam dobrze się pan czuje?- usłyszałem jakiś głos. Spojrzałem na osobę przede mną i okazała się to starsza pani.

-Tak, dziękuję, że mnie pani obudziła. Nie mam pojęcia kiedy zasnąłem.

- Ależ to nic wielkiego kochaneczku, każdemu mogło się zdarzyć a teraz zmykaj do jakieś kawiarenki i napij się może herbatki aby się ogrzać.- powiedziała bardzo przyjemnym tonem jak taka babcia martwiąca się o wnuka.

Od razu skorzystałem z jej rady i poszedłem do mojej ulubionej kawiarenki, która znajdowała się niedaleko parku.

Miała swój własny klimat taki sprzed kilkudziesięciu lat. Była bardzo przytulna. Od razu skierowałem się do lady i zamówiłem moją ulubioną malinową herbatę po czym udałem się do stolika, który znajdował się w rogu sali i było z niego widać całe to miejsce.

Czekając na picie rozglądałem się po otoczeniu, nie było tu dużo ludzi bo było to mało popularne miejsce.

Niedaleko mnie znajdowała się para nastolatków w szkolnych mundurkach. Musieli to być licealiści, świadczyły o tym książki, które mieli rozłożone na stoliku. Pewnie robili jakiś projekt na lekcje.

Niedaleko licealistów siedziała matka z dwójką dzieci. Widać było po niej zmęczenie ale mimo to uśmiechała się do swoich dzieci popijając kawę z filiżanki. Dzieci były zajęte pałaszowaniem ciasta popijając to wszystko kakao. Musiały to być bliźniaki, ponieważ ich podobieństwo było uderzające.

Dalej siedziała starsza pani z gazetą i bodajże herbatą. Wyglądała bardzo beztrosko jakby nie miała żadnych problemów ani zmartwień.

Pojąć herbatę zdecydowałem się, że wrócę już do domu. Robiło się coraz chłodniej na dworze a nie chciałem za bardzo zwlekasz z powrotem, ponieważ ostatnio byłem bardzo zmęczony i senny.

Więc skierowałem się do domu. Znajdował się on kilka ulic od kawiarni ale nie żałowałem ani trochę dzisiejszego dnia, było cudownie.

Byłem już niedaleko domu, zostało mi przejście przez pasy.

-Uwazaj!- usłyszałem nieznany mi głos.

Poczułem uderzenie, czułem jakbym odleciał kilka metrów dalej a później nastała ciemność.

-----------------------------------------------------------------
Z okazji świąt wstawiam rozdział. Przepraszam że taki krótki.

WESOŁYCH ŚWIĄT ❤️❤️🎄🎄

  || Born Of Angelic Blood ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz