Rozdział 6

75 5 0
                                    

Minęły mi wreszcie nocne dyżury i miałam trzy dni wolne. Dlatego postanowiłam trochę zadbać o siebie. Umówiłam się wreszcie ze swoją kosmetyczką i aż przebierałam nogami na tą wizytę. 

Wiktoria ciągle pisała do mnie, żebym zaprosiła Bartka na obiad. Miałam co do tego mieszane uczucia, bo nie wiedziałam czy w ogóle by chciał, a poza tym to wcale nie był taki dobry pomysł. 

- Czy dzisiaj masz wolne? - zapytał mnie Bartek wychodząc do pracy 

- Tak, mam wolne i jestem umówiona z kosmetyczką - powiedziałam zadowolona z tego faktu. 

- Aha, czyli mam sobie sam zrobić obiad - zaśmiał się z lekko ponurą miną i wiązał buty na nogach. 

- Zrobię ci jakiś obiad na szybko zanim wyjdę. Mam na trzynastą, a ty kończysz dzisiaj jak? - dopytywałam 

- O czternastej kończę, więc sobie odgrzeje. Nie martw się, lecę. Cześć - machnął do mnie ręką i wyszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi. Pobiegłam do kuchni i zaczęłam szperać w lodówce. Nic ciekawego nie widziałam, ale postanowiłam z tego co było zrobić jakąś zapiekankę. Wtedy zadzwonił mój telefon, to była Bella. Potrzebowała porozmawiać, a miała dzisiaj akurat wolne. Powiedziałam jej, żeby wpadła póki jeszcze jestem w domu. Nim się obejrzałam rozległ się dzwonek do drzwi i poszłam wpuścić przyjaciółkę do mieszkania.

- Hej kochana! - zawołała - No, no to jest mieszkanie! Ładnie tutaj, ładnie - mówiła i rozglądała się - A jest ten cały Bartek? 

- Poszedł do pracy, chodź do kuchni zrobię ci kawę i pogadamy. Akurat robię obiad, żeby miał co jeść jak wróci - Bella usiadła na krześle przy stole w kuchni, a ja włączyłam express i wróciłam do krojenia warzyw. 

- Zabrzmiałaś jak żona - mruknęła i oglądała gazetki, które leżały na stole w kuchni. Był tam jeden mój kobiecy magazyn i jeden motoryzacyjny Bartka. - Gotujesz obiad, żeby miał co jeść jak wróci z pracy 

- Oj tam Bella, mieszkam u niego to chcę być miła. Zresztą miałaś mi coś opowiedzieć 

- No właśnie - westchnęła ciężko - Poznałam takiego fajnego chirurga 

- Z naszego szpitala? - wyłapałam 

- Tak, pracuje na chirurgii tam piętro nad moją ginekologią - mówiła - Jest tak przystojny i w ogóle

- Ale? - dopytałam, a ona spojrzała na mnie zdziwiona - No na pewno jest jakieś ''ale'' skoro tak zaczynasz, a znam cię już dość długo 

- No jest ale - westchnęła - Sama nie wiem co mam myśleć. Z jednej strony jest taki świetny, a z drugiej to nie wiem czy jestem gotowa na stały związek - mówiła ciężko wzdychając 

- Bella, ale ty masz dwadzieścia dziewięć lat. Kiedy będziesz gotowa na stały związek? Poza tym jaki to jest dla ciebie stały związek? Że będziesz sypiać tylko z jednym i trzymać go na dystans, a zadzwonisz jak będziesz miała ochotę na coś więcej? - zapytałam i wiedziałam, że mogłam trochę przegiąć. Na pewno się obrazi, ale ktoś musiał jej to w końcu powiedzieć na tyle dosadnie, żeby trafiło do jej głowy. Była cudowną, piękną młodą kobietą i gdyby tylko chciała już dawno miałaby rewelacyjnego męża, ale zawsze jej coś nie pasowało. 

- No wiem. Krzysiek jest naprawdę cudowny i może powinnam dać mu szansę i pójść na tą drugą randkę - bełkotała i stukała paznokciami o blat stołu. 

- Chyba kojarzę tego Krzyśka, miał u nas kilka konsultacji, ale częściej rozmawiał z Rafałem albo Robertem, bo z nimi operował. Ogólnie to mówili, że fenomenalny z niego specjalista 

- No i nie tylko specjalista - zachichotała, a ja zaczęłam się śmiać i pokręciłam głową. Ona była zdrowo trzepnięta. W tym momencie dostałam SMS od Bartka i uśmiechnęłam się pod nosem odczytując i wystukałam mu szybką odpowiedź. 

- A ty co się tak szczerzysz do telefonu, co? Nikodem napisał? 

- Nie, to Bartek pyta się co wymyśliłam na obiad - mówiłam uśmiechnięta

- No mówiłam, że zachowujecie się jak małżeństwo - machała ręką - Spałaś już z nim? 

- Bella! - skarciłam ją - Tylko z nim mieszkam dopóki Niki nie wróci ze Stanów 

- Tak, tak. Dobra, ja się zbieram, bo mam dzisiaj dyżur w przychodni przy szpitalu - przewróciła oczami 

- Odbierałaś jakiś poród ostatnio? - zapytałam na koniec, kiedy byłyśmy już w korytarzu. 

- A, bo to raz? Średnio co dwa dni jakaś moja pacjentka rodzi, ale nie przy każdym jestem. Czasem nie zdążę dobiec z oddziału, a już położne wszystko ogarnęły. No wiesz jak to jest, ale nie bój się - poklepała mnie po ramieniu - Twój zdążę odebrać

- Na razie nie planuję, bo Nikodema nie ma 

- A ja nie mówiłam o tym dziwaku - puściła mi oko, cmoknęła w policzek i wyszła zostawiając mnie skołowaną. 

Skończyłam robić obiad i pojechałam do kosmetyczki. Tego było mi właśnie trzeba, kobiecych plotek i masażu dłoni u kosmetyczki. Kiedy wróciłam Bartek już był. 

- Rewelacyjny obiad - stwierdził i resztę wieczoru spędziliśmy na kanapie przed telewizorem, śmiejąc się i doskonale przy tym bawiąc. 


~~~~
Hej!!!
Wybaczcie naprawdę!
Ale wartpad usunął mi 6 rozdział i kompletnie nie pamiętałam co w nim było. Wkurzyłam się, bo nie wiedziałam jak go odzyskać i coś odtworzyć. Wyszło takie coś, przepraszam. Następne rozdziały są lepsze ;)
Wybaczcie mi 🥺
Kolejne rozdziały już są napisane i będą się pojawiać regularnie!
Szczęśliwego Nowego Roku! 🍾🥂
Pozdrawiam i całuje Nataly :) :*

Wybór SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz