Rozdział 22

85 4 0
                                    

W końcu nadszedł koniec roku i Bartek zaczynał wakacje. Ja natomiast miałam dzisiaj ranny dyżur od szóstej do czternastej z nowym lekarzem Leszkiem. Był bardzo młody, dopiero po studiach i posiadał bardzo dużą wiedzę, ale brak mu było doświadczenia. Natomiast bardzo mu wpadłam w oko ja. Co mi wcale nie było na rękę. 

- Ładnie pani dzisiaj wygląda pani doktor - usłyszałam, kiedy wszedł do pokoju lekarskiego. Przewróciłam tylko oczami siedząc do niego tyłem. 

- Dziękuje - odpowiedziałam uprzejmie i dalej pisałam w kartach. 

- Ten pan z piątki coś się skarżył na ciśnienie - mówił 

- Pan Stefan? - poderwałam się 

- No chyba - powiedział, a ja wstałam i szybko poszłam. Martwiłam się bardzo panem Stefanem, a każde jego gorsze samopoczucie wprawiało mnie w gorszy nastrój. Wpadłam do jego sali i zastałam tam pielęgniarkę, która właśnie mierzyła mu ciśnienie. Poczekałam na wynik i pokręciłam głową. Znowu rosło. 

- Jak się pan czuje? - zapytałam pacjenta 

- Głowa mi pęka - wyznał i potarł sobie skroń. Pokiwałam tylko głową. Miał 180/90, więc ciśnienie było bardzo wysokie. Nadal jednak nie wiem dlaczego znów mu rosło. Przecież już było dobrze. 

- Proszę podać panu lek na ciśnienie - poleciłam do Agaty i obserwowałam ją co robi. Dopiero po chwili zobaczyłam na jej palcu nowy pierścionek. Czyżby pan Stefan miał rację? On się chyba nigdy nie mylił, jednak nie wiem czy względem mnie też miał tyle racji. Chyba nie do końca. Chociaż nie wiem jeszcze. Młoda pielęgniarka podała mu leki, a ja poleciłam starszemu mężczyźnie odpoczywać i obiecałam, że przyjdę za jakiś czas. Musiałam dopaść na korytarzu Agatę i wszystkiego się dowiedzieć. 

- Pani Agato! - zawołałam za nią, a kobieta zatrzymała się z tacką leków. 

- Słucham pani doktor - odezwała się

- Moje gratulację - podeszłam do niej i złapałam za dłoń - Piękny pierścionek, nasz pacjent miał rację, co? 

- Tak - zarumieniła się - Rafał mi się oświadczył parę dni temu 

- Bardzo się cieszę - mówiłam szczerze. Cieszyłam się, jednak przypomniały mi się oświadczyny Nikodema. Zgodziłam się wtedy, a teraz. Teraz nie wiem co robić ani co myśleć. Nawet nie wiem czy on w ogóle zamierza wracać. Poszłam do dyżurki lekarskiej i dostałam SMS od Bartka. 

Kupię dzisiaj na obiad ryż i zrobimy sobie sushi, co ty na to? 

Jasne! 

Bardzo lubiłam sushi, a na myśl, że będziemy je robić we dwoje aż podskakiwałam z radości. Uwielbiałam gotować z Bartkiem, zresztą nie tylko gotować. Czas spędzony we dwoje nigdy nie był nudny ani stracony. Ciśnienie panu Stefanowi spadło, więc spokojnie mogłam skończyć dyżur i wrócić do domu. Kiedy weszłam do domu Bartek już czekał i rozpakowywał zakupy. Tylko się przebrałam i umyłam ręce i zaczęliśmy gotować. Kiedy usiedliśmy do jedzenia byliśmy w fantastycznych nastrojach co chwilę się całując. Uświadamiałam sobie, że bardzo chciałabym z nim być i żyć. Mieszkaliśmy razem i zachowywaliśmy się jak para, ale oficjalnie chyba nią nie byliśmy. Sama nie wiem nadal co czuję, ale nie chcę się z nim rozstawać. Nie chce być z dala od niego. Tylko przy nim czuję się tak znakomicie. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się jedząc sushi, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Czyżby znów nasz ukochany sąsiad? Bartek poszedł otworzyć, ale nie słyszałam żadnych rozmów tylko jeden głos. Bardzo dobrze znany mi głos. Zamarłam. Poczułam jak moje serce zaczyna szybciej bić i nie wie co ze sobą zrobić. 

Wybór SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz