Rozdział 24

87 5 2
                                    

- Normalnie babciu - mówił Bartek - Zakochałem się i postanowiłem wreszcie ustatkować, dlatego zapraszam cię na mój ślub - mówił z szerokim uśmiechem, a ja siedziałam obok i słuchałam głosu jego babci w telefonie. Mówiła, że dlaczego tak późno ich o tym informuje, że nie zdążą z prezentem ani nie znajdzie odpowiedniej sukienki. 

- Babciu, możesz przyjść w czymkolwiek. Ważne, żebyście byli z dziadkiem - tłumaczył Bartek - Prezentu też nie potrzebujemy, mamy mieszkanie i wszystko tu jest - mrugnął do mnie i przytulił do siebie - Po prostu zależy nam na waszej obecności - po tych słowach babcia odpowiedziała, że oczywiście przyjadą z wielką chęcią. 

- U mnie będzie więcej tłumaczenia, ale najwyżej powiem, że nastąpił błąd w druku - zaśmiałam się, a Bartek razem ze mną - No rzeczywiście malutki błąd zamiast Nikodem Chańko będzie Bartosz Kapelan - pochylił się i pocałował mnie ze śmiechem, ale długo to nie potrwało, bo zrobiło mi się niedobrze i musiałam pobiec do łazienki. Nie wymiotowałam bardzo często, ale co drugi dzień mi się zdarzyło. 

- Wszystko okej? - zapytał Bartek stojąc przed drzwiami łazienki 

- Może być - westchnęłam i wypłukałam usta. Nie cierpiałam tego, ale nic nie mogłam zrobić. Póki co nikt poza nami i doktorem nie wiedział o mojej ciąży, więc starałam się wymykać do łazienki w szpitalu niezauważona. Na szczęście dziś idę na ostatnią nockę i mam już wolne. Udało mi się uzbierać aż trzy tygodnie wolnego z powodu przygotowań do ślubu, samego ślubu i jakiegoś wyjazdu po ślubie. Co prawda nie mieliśmy żadnych planów z Niko, więc postanowiliśmy z Bartkiem pojechać w góry do tego ośrodka, w którym wszystko się zaczęło.

 - Może zostań dzisiaj w domu, co? - zapytał z troską, kiedy wyszłam z łazienki i gasiłam światło. 

- Nie, dam radę. To mój ostatni dyżur jako panna - zaśmiałam się 

- Później będziesz panią Kapelan, pani doktor - uśmiechnął się uwodzicielsko i pocałował mnie. 

- To może chociaż cię zawiozę kochanie, co? - zaproponował, a ja się uśmiechnęłam 

- Okej, ale wtedy będziesz musiał też mnie odebrać - przypomniałam mu - A kończę o szóstej 

- Dla ciebie wszystko - powiedział cicho i poszedł do kuchni. Musiałam coś zjeść, a nie miałam wcale apetytu. - Co byś zjadła? 

- Nic - odpowiedziałam, a on się odwrócił z poważnym wyrazem twarzy - Musisz coś zjeść, nie puszczę cię na nocny dyżur bez jedzenia - przewróciłam tylko oczami 

- To może zrób mi tosty z serem i posmaruj jakimś dżemem - powiedziałam, a on spojrzał na mnie zdziwiony - No co? Chciałeś mi zrobić jedzenie 

- Ale z dżemem? Blanka... - zawahał się

- Nie dyskutuj z kobietą w ciąży, jeśli chcesz żebym coś zjadła przed pracą - burknęłam i założyłam nogę na nogę siedząc przy stole w kuchni 

- To jest szantaż moja droga - zaznaczył Bartek i przyszedł do mnie blisko

- A co odmówisz swojej narzeczonej? - zbliżyłam do niego głowę ze śmiechem 

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że jesteś moją narzeczoną. Nie wierzę po prostu, że 16 lipca to my  weźmiemy ślub - powiedział i uśmiechnął się do mnie ze wzruszeniem. Ja też w to nie wierzyłam. Wreszcie szczerze cieszyłam się na ten ślub. Zadzwonił telefon Bartka i chłopak włączył głośnomówiący.
- No hej mamo - odezwał się
- Bartek! Ja ci nakopie do tyłka! Dlaczego ja jako matka dowiaduje się ostatnia?!
- Właśnie miałem do ciebie dzwonić w tej sprawie - spojrzał na mnie ze śmiechem, a ja zachichotałam bezgłośnie
- No to słucham. Co masz mi do powiedzenia!
- 16 lipca biorę ślub i chcieliśmy was zaprosić
- Synu, wiem. Wszystko wiem, dzwoniła do mnie mama Nikodema i powiedziała, że jej syn odwołał ślub i wyjeżdża do Stanów na początku sierpnia. Załamana była, a ja nie wiedziałam co jej powiedzieć. A przed chwilą dzwoni do mnie babcia czemu jej jedyny wnuk informuję ją o ślubie niecałe dwa tygodnie przed! I ja słuchałam jak wariatka, bo nic nie wiedziałam! Dopiero połączyłam fakty po jej telefonie. Bartek... Nikodem wie?
- Tak, rozstali się z Blanką
- Myślisz, że wam wybaczy?
- Nie wiem, ale kocham Blankę i chcę z nią być na zawsze
- Czy Blanka mnie słyszy?
- Tak, jest tutaj obok
- Blanka, nie martw się. Nie jestem na ciebie zła, już dawno mówiłam Bartkowi, że coś między wami jest. Miłość nie wybiera niestety, ale mam nadzieję, że wszystko sobie z Nikodemem wyjaśniłaś
- Tak, dziękuję bardzo
- No dobrze, to w takim razie na którą godzinę ten ślub? Dostanę jakieś zaproszenie na pamiątkę? Mój jedyny syn się żeni! - krzyczała z radości, a my się zaśmialiśmy. 

Wybór SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz