Strumień był nie do zatrzymania. Poziom wody w łazience podniósł się na tyle, że ta zaczęła dostawać się już do innych pomieszczeń.
- Kurwa, moje mieszkanie! - wrzasnął zdenerwowany Mark. Chłopak próbował zatamować kran ręcznikiem,jednak na niewiele się to zdało.
- Muszę szybko wyłączyć przepływ wody - pomyślał, po czym nastychmiast to uczynił. Gdy tylko woda przestała lać się z kranu, brunet sięgnął po telefon i zadzwonił po hydraulika. Odebrał starszy mężczyzna, który po wysłuchaniu streszczenia całego zdarzenia, oznajmił, że przyjedzie za trzydzieści minut. Po zakończeniu rozmowy, w mieszkaniu Marka, rozległ się dźwięk pukania do drzwi.
- Kto to może być? - zastanawiał się brunet. Gdy tylko dźwięk rozległ się ponownie, chłopak niechętnie zbliżył się do źródła odgłosu i z zaniepokojeniem otworzył drzwi. Jego oczom ukazała się Pani Emma, sąsiadka z dołu. Na co dzień miła, siwa kobieta, wyglądała na bardzo zdenerwowaną. Niskiego wzrostu staruszka, z powodu nerwów ściskała swoje pomarszczone dłonie, a jej zielone oczy płonęły żywym ogniem wściekłości.
- Dzień dobry - przywitał się Mark.
- Jaki kurwa, dzień dobry? Co pan wyprawia? Całe mieszkanie mam zalane! - zbulwersowała się emerytka.
- Przepraszam Panią bardzo. Może Pani nie uwierzyć ale eksplodował mi kran i zaczęła wylewać się woda - odpowiedział zrozpaczony.
- Gówno mnie to obchodzi! Pan jest popierdolony! Zaskarże Pana! Zapłacisz mi za to fortunę! - krzyczała zdenerwowana kobieta. Nim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć, kobieta odwróciła się obrażona i pewnym krokiem wracała już do swojego mieszkania. Smutny i przygnębiony chłopak zamknął drzwi, wszedł do salonu, usiadł na kanapę i czekał na hydraulika. Po około trzydziestu minutach, znów można było usłyszeć dźwięk pukania. Mark wstał z kanapy i poszedł otworzyć drzwi.
- Mam nadzieję, że to nie znowu ta kobieta - pomyślał z obawą. Jednak gdy tylko chwycił za klamkę i rozsunął wrota swojego mieszkania zobaczył ciemnowłosego mężczyzne.
- Dzień dobry, jestem hydraulikiem - przywitał się miło.
- Dzień dobry, proszę tu jest łazienka - odpowiedział chłopak. Wysoki i szczupły mężczyzna, wszedł do środka.
- O Panie, totalna masakra - powiedział szatyn.
- Przygotuję się Pan na duży wydatek - wygarnął z pełną powagą. Mark ewidentnie posmutniał. Hydraulik wziął się do roboty, a po godzinie, w łazience był już zamontowany nowy kran.
- No to ja już skończyłem. To będzie pięćset złotych - zagaił mężczyzna.
- Oczywiście, proszę - odpowiedział chłopak, niechętnie podając pieniądze.
- No to będę uciekał. Na przyszłość proszę uważać - napomknął hydraulik.
- Postaram się - odpowiedział szarooki. Po odprowadzeniu starszego Pana za drzwi, Mark wszedł do salonu i usiadł na kanapę.
- W tym tygodniu straciłem już siedemset złotych - zasmucił się.
- Potrzebuję jakiegoś wsparcia - pomyślał desperacko, po czym wziął rzeczy i wyszedł z mieszkania.Gdy Mark schodził po schodach, napisał sms'a do swojej wybranki, prosząc o spotkanie w parku koło swojego domu. Dziewczyna zgodziła się i poinformowała go, że będzie na miejscu za jakieś trzydzieści minut. Po tej informacji zadowolony chłopak, udał się w stronę miejsca spotkania. Mark dotarł do parku w pięć minut. Odnalazł swoją ulubioną ławkę i usiadł oczekując na swoją ukochaną. Gdy czas leciał Mark zastanawiał się nad ostatnimi wydarzeniami. Sytuację które mu się przytrafiły, znów wywołały u niego dreszcze. W przypływie emocji, nieoczekiwanie ochlapała go kałuża, która znajdowała się tuż przed nim.
- Zasrani rowerzyści - wykrzyczał zdenerwowany. Gdy się jednak rozejrzał, nie zobaczył żywej duszy. Wywołało to nim konsternację, jednak długo nad tym nie rozmyślał. Minęło jakieś czterdzieści minut, aż w pewnym momencie na miejscu spotkania pojawiła się wybranka jego serca, Angela. Była ona wzrostu chłopaka. Charakteryzowała się dużą otyłością, co doskonałe pokazywała napięta na jej ciele bluzka. Jej rudawe włosy, z brązowymi odrostami zdobiły jej głowę. Młoda kobieta, usiadła wygodnie koło Marka na ławce i spojrzała na niego swoimi rdzawymi tęczówkami.
- No siemka. Co tam ode mnie chciałeś? - spytała z przekąsem.
- Cześć kochanie. Poprostu potrzebowałem rozmowy - odpowiedział chłopak.
- Ostatnio dzieją się strasznie dziwne rzeczy w moim życiu - dodał, po czym spojrzał na ukochaną.
- No to opowiadaj, co tam się dzieje? - zapytała.
- Poprostu miałem kilka ciężkich chwil,. Najpierw ten mandat, potem zalało mi mieszkanie - odpowiedział smutnym głosem.
- Uuu no to faktycznie straszne - odpowiedziała opryskliwie dziewczyna.
- No okropne - wyszeptał zrozpaczony Mark.
- A mam pytanie. Widziałaś może wczoraj tę burzę? I te straszne grzmoty? - spytał przerażonym głosem.
- Grzmoty? - spytała zaskoczona.
- Z Peter'em to dopiero miałam grzmocenie, ha ha - zaśmiała się głośno Angela.
- Czyli coś słyszałaś? - dopytał chłopak, który ewidentnie źle zinterpretował jej odpowiedź.
- Od tamtego momentu, coś dziwnie się czuję - dopowiedział.
- Spoko, idź się połóż czy coś. Na pewno będzie lepiej - odpowiedziała arogancko.
- Może masz rację - zgodził się Mark.
- Dobra, muszę lecieć. Nie pisz już dzisiaj, będę zajęta - powiedziała dziewczyna, podnosząc się z ławki.
- Okej, nie będę ci przeszkadzał - odpowiedział uśmiechnięty.
- A i jeszcze jedno. Miałbyś może dać mi 300 zł? - spytała Angela z głupim uśmieszkiem.
- Przykro mi miałem trochę wydatków - odpowiedział posmutniały chłopak.
- Dla mnie nie masz misiu? - dopytała ewidentnie podirytowana.
- No dobrze, dam Ci. Za to że jesteś taka piękna - powiedział Mark wręczając jej pieniądze.
- Dzięki. Dobra to lecę. Narazie - krzyknęła dziewczyna odchodząc już od ławki.
- Nie ma sprawy. Kocham cię - krzyknął chłopak. Nie usłyszał jednak odpowiedzi. Po chwili, Angela była już przy wyjściu z parku. Patrząc w jej stronę, można było dostrzec, tylko białą kulistą posturę.
- To była miła rozmowa - pomyślał Mark.
- Chyba wrócę do siebie i faktycznie położę się spać - po tej myśli, udał się czym prędzej w stronę domu. Po chwili chłopak dotarł już do swoje klatki i wszedł do mieszkania. Parcela była w fatalnym stanie, wszystko było mokre a w powietrzu było czuć zapach wilgoci i potu. Mark wszedł do swojego pokoju, zdjął ubrania i totalnie nagi położył się spać.Bum... Bum... Bum...
Mark obudził się słysząc grzmoty. Spojrzał na zegarek na którym widniała godzina 5:30. Wstał z łóżka, podszedł do okna i spojrzał w niebo. Jego oczom ukazały się dobrze mu znane, błękitne pioruny. Wyładowania elektryczne które mógł zaobserwować, w jednej chwili uderzyły w ziemię paręnaście razy. Przerażony chłopak rzucił się z powrotem do łóżka i schował w kołdrę.
- Znów to samo. Boję się - pomyślał. Z powodu traumy, w Marku przejawiały się różne niekontrolowane emocje. Jednak po dwudziestu minutach burza ustała. Dzięki temu chłopak znów spróbował zasnąć, co po godzinnej męczarni, w końcu mu się udało.Dryń, dryń... Dryń, dryń.... Dryń, dryń...
Dźwięk budzika nagle zbudził chłopaka. Na zegarku widniała godzina 13:00. Chłopak podniósł się, usiadł na łóżku i przetarł oczy.
- To był sen? Już sam nic nie rozumiem - rozmyślał Mark. Chłopak wstał z łóżka, ubrał się we wczorajsze ubrania i udał do kuchni.
- Muszę coś zjeść - pomyślał, po czym sięgnął do lodówki po masło, szynkę, a z chlebaka wyciągnął jedną sznytkę chleba. Ze wszystkich tych składników przyrządził kanapkę. Po zjedzeniu śniadania, chłopak wszedł do salonu, usiadł na kanapę i włączył telewizor.
- Mam jeszcze chwilę, zanim ruszę do pracy - pomyślał. Chłopak przełączył na kanał z wiadomościami i wsłuchiwał się w ostatnie doniesienia." - Wielka tragedia wydarzyła się w nocy, w trakcie przerażającej burzy. W rzece, przepływającej przez miasto, ubyła połowa wody. Do tego, liczne pożary domów strawiły całą dzielnicę. Dziesiątki zalanych mieszkań i spalone przewody elektryczne w zachodniej dzielnicy. Spotkały nas także, trzęsienia ziemi na obrzeżach miasta. "
- To straszne - wydusił. Chłopak natychmiast wyłączył telewizor. Silne emocje znów wdarły mu się do głowy. Niespodziewanie ze stołu obok, butelka wody przewróciła się i zaczęła spadać na ziemię. Jednak w mgnieniu oka, Mark wykonał ruch ręką i zwinnie chwycił butelkę.
- Kurde, ale mam lefreks - pomyślał uradowany. Mark uspokoił swe myśli, wstał z kanapy i udał się do pokoju, żeby przygotować się do pracy. Po kilku minutach chłopak był już gotowy. Wyszedł więc z mieszkania i udał się na przystanek.Na zewnątrz lekko padało, a Mark nie miał niestety parasolki.
- Kurcze pada, zmoknę - wymamrotał roztrzęsiony. Mark dotarł do przystanku i szybko wskoczył w autobus który akurat podjechał.
- Na szczęście, nie było tak źle - pomyślał. Po kilkunastu minutach, pojazd dotarł na miejsce. Chłopak wysiadł i ruszył w stronę galerii handlowej. Pogoda lekko się poprawiła, dzięki czemu z nieba już nie padało.
- Szybkie zakupki i do roboty - ucieszył się Mark. Chłopak minął próg wejścia do galerii i dotarł do hipermarketu. Na wejściu spotkał on Matthew'a.
- Cześć kolego. Jak tam w pracy? - spytał radośnie Mark.
- No cześć, normalnie nic się nie dzieje - odpowiedział niechętnie.
- Ja dziś cię zmieniam. Tak wpadłem tylko trochę wcześniej - znów oznajmił zadowolony.
- No, spoko - rzucił okularnik.
- To idę trochę połazić. A kto jest dziś z tobą? - spytał.
Matthias - odpowiedział. Po usłyszeniu odpowiedzi od kolegi, Mark udał się na sklep w celu zakupu napoju energetycznego na swoją dzisiejszą służbę. Po wzięciu z półki produktu udał się do kasy w celu zapłaty. Chłopak zeskanował napój. Na kasie wyskoczyła cena trzy złote. Mark zapłacił bez zbędnej zwłoki i biorąc paragon, odszedł od kas. Wychodząc zauważył Matthias'a, rozmawiającego z jakąś młodą dziewczyną, do których od razu podszedł.
- A co to za spoufalanie się? - zapytał z głupim uśmieszkiem.
- Słuchaj rozmawiam teraz. Nie przeszkadzaj mi - odpowiedział stanowczo chłopak.
- Spokojnie tak chciałem zagadać - odpowiedział Mark.
- No okej, zagadałeś, to teraz daj mi dokończyć ważną rozmowę - znów powiedział stanowczo.
- Ale żeby tak w pracy rozmawiać, haha - znów sprowokował szarooki.
- Chyba tylko ja tutaj wykonuję pracę sumiennie - powiedział Mark roześmianym głosem.
- Nie rozumiesz, że rozmawiam o czymś ważnym? Daj mi dokończyć, a nie cały czas przeszkadzasz - próbował postawić sprawę jasno.
- Oj przestań, przecież nic się nie dzieję - zażartował chłopak.
- Ale za te rozmowy to chyba się poskarżę dowódcy, haha - rechotał dalej.
Matthias nie mógł już wytrzymać. W jego głowie kotłował się gniew. W jednej chwili ścisnął pięści i zagryzł zęby. Kiedy był już gotowy zamachnąć się i przywalić Mark'owi, niespodziewanie ziemia zaczęła się trząść. Trzęsienie było na tyle silne, że wszystkim ciężko było utrzymać równowagę, a z półek sklepowych spadała znaczna część asortymentu.
CZYTASZ
Potomkowie
FantasyPewnego dnia, grupka znajomych z pracy, żyjąca zwykłą codziennością, doświadcza niezwykłego wydarzeniach, które całkowicie zmienia ich życie.