- Sprawdź czy oddycha...
- O kurwa. On żyje...
- Patrz chyba się budzi...
Mark powoli otwierał oczy. Przed jego twarzą ukazały się dwie sylwetki.
- Eh, gdzie ja jestem? - wyszeptał półprzytomny chłopak. Nad nim stało dwóch bezdomnych mężczyzn. Pierwszy z nich miał długą siwą brodę. Facet ewidentnie miał już swoje lata. Drugi natomiast był w wieku około trzydziestu lat. Nie wyróżniał się niczym szczególnym.
- Kim wy jesteście? Zostawcie mnie! - krzyknął przerażony Mark.
- Spokojnie - powiedział beztroskim głosem starszy mężczyzna.
- Przechodziliśmy i zobaczyliśmy cię jak unosisz się na wodzie. Szybko cię wyłowiłem. Myśleliśmy że nie żyjesz! - wrzasnął poddenerwowany, młodszy bezdomny. Mark rozejrzał się po okolicy. Zobaczył, że znajduje się pod mostem kolejowym, tuż obok rzeki.
- Byłem w wodzie? - spytał przerażony.
- Zgadza się. Strasznie nas wystraszyłeś - odpowiedział siwy Pan.
- Nic nie pamiętam - oznajmił Mark. Bezdomni spojrzeli na chłopaka ze zmartwieniem na twarzy.
- Rozumiem. A jak się czujesz? Wezwali byśmy karetkę, ale nie mamy telefonów - zagaił drugi mężczyzna. Mark rozejrzał się jeszcze po okolicy, gdzie nie dostrzegł żadnej żywej duszy. Następnie spojrzał na swoich wybawicieli, którzy patrzyli na niego z troską. Chłopak sięgnął do swojej, prawej kieszeni spodni po telefon. Niestety sprzęt był w tragicznym stanie, przez co urządzenie nie dało rady się uruchomić.
- Kurde cały zalany - wymamrotał.
- Wiedzą Panowie chociaż która jest godzina? - zapytał ewidentnie zasmucony faktem utraty telefonu.
- Tak, mam zegarek, jest dokładnie 1:20 w nocy - odpowiedział miło brodacz.
- Kurde, tak późno. Muszę szybko iść do domu - powiedział Mark, który zaraz po tym wstał.
- Chwila, jeszcze nie dawno ledwo oddychałeś. Na pewno dasz radę pójść sam do domu? - zapytał młodszy mężczyzna.
- Myślę, że sobie poradzę - odpowiedział chłopak.
- Dziękuję bardzo za pomoc. Będę już szedł - dodał, po czym zaczął kierować się w stronę domu.
- Czekaj... - wrzasnął bezdomny.
- Zostaw go. Jeśli chce iść, to niech idzie - wtrącił się starzec.
- Dziękuję jeszcze raz i życzę dobrej nocy - krzyknął jeszcze Mark i czym prędzej pobiegł do swojego mieszkania. Na szczęście był już w miarę blisko celu. Idąc rozmyślał nad tym co się wydarzyło. Chłopak faktycznie nie pamiętał, co dokładnie się stało. Ostatnie co mógł sobie przypomnieć to burza, która złapała go po drodze oraz niecodzienne niebieskie pioruny.
- To była naprawdę dziwna pogoda - pomyślał. Jednak teraz niebo znów było czyste, jak wczoraj popołudniu.Po piętnastu minutach, Mark dotarł do swojego mieszkania. Szybko wszedł po schodach, otworzył drzwi i z impetem wparował do środka, czym prędzej kładąc się do łóżka.
- Jestem taki zmęczony, idę od razu spać. Nawet nie będę ściągał ubrań - pomyślał chłopak, który natychmiast wcielił swój plan w życie i zasnął.
Następnego ranka, Mark obudził się dokładnie o godzinie 11:00. Budzik jak zwykle miał ustawiony około 14:00, jednak tym razem udało mu się ocknąć szybciej. Chłopak otworzył oczy, podniósł się z łóżka, a następnie udał do kuchni. Swoją codzienną rutynę, zaczął jak zwykle w ten sam sposób. Kiedy usiadł przy kuchennym stole, zaczął konsumować długo już wylegiwującą się pizzę.
- Ale miałem przedziwny sen - pomyślał. Mark ugryzł kolejny kawałek posiłku, a po zjedzeniu, wstał od stołu i poszedł do salonu.
- Dobrze że mam dziś wolne. Może pooglądam trochę telewizję - pomyślał brunet, który w tym samym momencie mijał próg drzwi pomieszczenia. Pokój ten był bardzo mały. Po lewej stronie stała czarna, stara kanapa, która charakteryzowała się olbrzymią białą plamą, niewiadomego pochodzenia. Na przeciwko stała stara meblościanka, na której można było zauważyć troszkę nowszy telewizor, na oko trzydzieści osiem cali. Cały pokój miał wyklejone ściany starą tapetą o żółtym kolorze, z czerwonymi kwiatami. Na podłodze można było spostrzec równie wiekową wykładzinę, dawno już nie odkurzaną. Mark usiadł na kanapę i chwycił pilot. Uruchomił odbiornik, który natychmiast wyświetlił kanał z serialami.
- Obejrzę to - pomyślał radośnie chłopak.
- Naprawdę miałem dziwny sen. Ta dziwna burza i ci bezdomni - analizował dalej. Chłopak podniósł się z kanapy i sięgnął do kieszeni. Wyciągnął z niej telefon, który nadal nie chciał się uruchomić.
- Kurde znowu to samo - powiedział na głos.
- Będę musiał kupić nowy. Przynajmniej odwiedzę moich kochanych współpracowników - pomyślał z zadowoleniem. Mark wyłączył telewizor, wyszedł z salonu i udał się do przedpokoju. Stanął na przeciwko lustra i zaczął przyglądać się swojemu odbiciu. Pod szarymi oczami, pojawiły się fioletowe sińce. Jego włosy były przetłuszczone, ciuchy przemoknięte, a buty ubłocone.
- Dobrze że spałem w ciuchach. Nie muszę się chociaż ubierać - pomyślał. Po poprawieniu fryzury, chłopak wszedł do swojego pokoju. Zabrał swoje klucze oraz w miarę ważne rzeczy i wyszedł z mieszkania.
CZYTASZ
Potomkowie
FantasíaPewnego dnia, grupka znajomych z pracy, żyjąca zwykłą codziennością, doświadcza niezwykłego wydarzeniach, które całkowicie zmienia ich życie.