- Pierwszy raz bez "dorosłych" - zrobiła palcami cudzysłowów w powietrzu. Chłopak pokiwał głową na "tak". - Nie ma się czego bać! - uśmiechnęła się ciepło. - To co jedziemy - jako pierwsza wyjechała, a za nią jej przyjaciółki i nowo poznany kolega. "Witaj przygodo" pomyślałam królowa.
Jechali cały dzień. Zrobili kilka postojów aby coś zjeść i odpocząć. Słońce właśnie zachodziło jednak oni postanowili, że będą dalej jechać. Jednym z powodów było to, że najbliższe miasto czy wieś minęli dwie godziny temu, drugim powodem było to, że Kaiden od kiedy skończyła dwanaście lat nie wychodziła wieczorem czy w nocy na dwór, więc po dwudziestominutowym namawianiu i proszeniu Esorsy aby przyspieszyć, i tym samym minąć cywilizowane miejsce, żeby ognistowłosa mogła zobaczyć nocne niebo.
- Wiedziałyście, że w lasch, które są w okolicach Livety mieszka jedna z najrzadszych odmian Turkusowej Baleriny? - w głosie Meryn było słychać podekscytowanie.
- Czym jest Turkusowa Balerina? - Albert lekko przekrzywił głowę.
- To smok - odpowiedziała generał, nawet nie odwracając się w stronę towarzysza.
- Moja siostra nigdy nie wspominała, że w jej stronach są smoki - chłopak lekko się zamyślił.
- Esorsa miała bliski kontakt z tymi stworzeniami - Kaiden się zaśmiała. - Jak byłyśmy dziećmi stwierdziłyśmy, że pójdziemy same w Góry Lawendowe, wiesz to pasmo górskie przy stolicy. Ale wracając poszłyśmy tam tylko we dwie, ja stwierdziłam, że wspaniałym pomysłem będzie wejście do jaskini - królowa zrobiła lekką pauzę. - Ja sobie spokojnie chodziłam, oglądałam tą jaskinię natomiast nasza kochana pani generał stwierdziła, że dotknie jakiegoś różowo - filetowego czegoś. To coś zostawiło jej na plecach piękne trzy blizny - dziewczyna się uśmiechnęła.
- Równie dobrze to mogłaś być ty - zaczęła się bronić zielonooka.
- Tyle, że ja byłam mądrzejsza i słuchałam na tej lekcji gdzie nauczyciel opowiadał o przyrodzie naszego kraju, w tym o smokach. - Kaiden wystawiła język do Esorsy.
- Oj tam oj tam - dziewczyna machnęła na przyjaciółkę ręką.
- Jak z dziećmi - Meryn szepnęła z usmiechem do Alberta. Chłopak odpowiedział tylko cichym śmiechem.Kaiden spojrzała w niebo. Po ośmiu latach w końcu mogła obejrzeć nocne niebo nie przez okno. Na sklepieniu był widoczny wielki księżyc w pełni oraz powoli pokazywały się gwiazdy. Królowa była zachwycona. Esorsa nie chciala tego pokazywac jednak cieszyla sie, ze jej przyjaciolka jest szczesliwa. "Tak mala rzecz a tak cieszy" pomyślałam zielonooka. Generał razem z królową wyciągnęły latarnie (nie, nie takie jak na ulicy stoją XDD), bo już zrobiło się kompletnie ciemno. Meryn jechała przy Esorsie, a Albert przy Kaiden.
Po koleinych dwóch godzinach podróży zrobili postój aby coś zjeść. Po zjedzeniu Albert jeszcze pobiegł na stronę, królowa sprawdzała ile jeszcze prowiantu i wody im zostało, księżniczka kucała oparta o drzewo a przed nią stała i rozciągała się jasnowłosa. Ciemnowłosa ziewnęła.
- Zmęczona? - ognistowłosa uśmiechnęła się słysząc nutę troski w głosie przyjaciółki.
- Tylko trochę, dam radę - Meryn wstała i otrzepała się.
- Bedzies teraz ze mną jechała. Twojego konia przywiażę do swojego i będzie po problemie - strzepała trawę z dolnej części nogawek przyjaciółki. Dziewczyna tylko lekko się uśmiechnęła.Gdy Albert wrócił wszyscy wsiedli na konie i ruszyli w dalszą drogę. Meryn po dwudziestu minutach zasnęła wtulajac się w klatkę piersiową Esorsy na co Kaiden "zamachała" brwiami (usłyszałam takie sformułowanie od przyjaciółki i będę teraz tego używać XD), a jasno włosa przewróciła oczami z lekkim rozbawieniem, ich kolega co chwilę pytał któraś z nich czy wziąć latarnie ale obie odpowiadały, że nie trzeba. Po trzydziestym razie Albert po prostu wziął latarnię od generał i podjechał kawałek przed dziewczyny, jasnowłosa przez chwile była zdziwiona jednak z lekkim uśmiechem potrząsnęła głową na boki i wróciła do trzymania księżniczki i bezpiecznej jeździe.