Bal 2/2

203 5 0
                                    

Zobaczyłam kobietę, którą do niedawna uważałam za swoją siostrę. Bellatrix Lestrange, w czarnej pelerynie i masce, spowita czarną mgłą celowała w każdego napotkanego ucznia swoją różdżką. Ze strachu nie zauważyłam, że James cały czas obejmuje mnie w talii. Jego dotyk, mimo że delikatny dodawał mi odwagi.

Podeszliśmy bliżej czarnowłosej, a ona zaśmiała się przeraźliwie.

- Kogo moje oczy widzą? Czyż to nie Adhara Cassiopeia Black? - zapytała, a mój żołądek zacisnął się.

- Nie mów tak do mnie. Nie masz prawa! Nie należę do rodziny tych psychopatów! - wykrzyczałam, a czerwony promień z jej różdżki ugodził mnie w brzuch.

Zaczęłam krwawić, czułam jakby moje ciało było rozrywane na miliony kawałków. Gdyby nie okularnik zemdlałabym. On jednak wciąż mnie trzymał.

Cruciatus coraz bardziej dawał mi się we znaki. W pewnym momencie usłyszałam zaklęcie najstraszniejsze że wszystkich możliwych.

- Avada Kedavra! - krzyknął ktoś z tłumu, a tym razem zielony promień uderzył we mnie jak tłuczek w meczu Quidditcha.

Ostatnie co słyszałam to rozdzierający serce krzyk James'a i zdenerwowanie Bellatrix, której plan się nie powiódł. Przed oczami jedynie miałam ciemność, a cały ból że mnie uleciał.

POV: James

Bałem się. Niesamowicie się bałem. Z tyłu głowy zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że już po wszystkim, że ona już nigdy się nie obudzi. Ale moje serce chciało, żeby było inaczej, żeby ona przeżyła. Właśnie teraz, kiedy między nami było wspaniale ktoś mi ją odebrał.

- James... Musimy... Musimy iść. Jest już za późno. One teraz będą razem. Na zawsze - słowa Remusa sprawiły, że zaświeciła mi się czerwona lampka.

One? Victoria i Vivianne zmarły...? Obydwie. Nie będziemy mieli już żadnej namiastki szaleństwa i opanowania w jednym?

- Proszę cię. Powiedz, że one obydwie przeżyją - błagałem go jakby był Merlinem.

On popatrzył na mnie jedynie ze współczuciem, złapał pod ramię i zaprowadził do zamku.

Tydzień później odbył się pogrzeb poległych sióstr. Mi i Syriuszowi było zbyt ciężko, więc się nie pojawiliśmy. Rodzice dziewczyn pochowali je w Dolinie Godryka. Rozmawiałem z Regulusem i Narcyzą, którzy byli w to zamieszani. One nie miały zginąć.

- Wszystko to wina tego padalca, który nigdy nie powinien nawet dostać różdżki do ręki! - złość Syriusza dorównywała mojej, jednakże ja nie byłem w stanie się odezwać.

Strata tak bliskiej osoby źle na mnie wpłynęła. Jeszcze niedawno połamałem jej szczękę, za co ona była na mnie obrażona, a tydzień temu tańczyliśmy na balu. Byłem zakochany, to prawda. Ale zdałem sobie z tego sprawę zbyt późno.

- Pamiętacie jak koedyś Victoria pomogła nam uciec przed Ślimakiem? - zapytał Peter, w nadziei na rozluźnienie atmosfery.

- Zarzekała się, że to był przypadek, i że więcej tego nie zrobi, a cztery lata później tańczyła z Rogasiem - odparł rozbawiony Remus.

- Ich śmiech gdy były z nami niósł się serdecznym echem po całym zamku - mądre słowa jak na Petera. Całe to zdarzenie zmieniło nas wszystkich.

- A gdy obrażała się na pierwszym roku, że robimy kawały jej i jej siostrom? - zapytałem. Wspomnienia z Tori były zabawne.

- Zdecydowanie to była jej najpoważniejsza mina - zaśmiał się gorzko Łapa.

- Vivianne nie zdążyliśmy nawet poznać... - zamyślił się Peter.

- Prawdziwej Tori też nie - po moim policzku spłynęła jedna samotna łza.

Wszyscy w tamtym momencie chcieliśmy cofnąć czas. Nawet Narcyza i Regulus chodzili zamyśleni. Wszystkim, którzy poznali te dziewczyny było smutno.

Następnego dnia miała przyjechać Andromeda by odwiedzić Syriusza, Regulusa i Narcyzę. Bellatrix trafiła do Azkabanu za atak na szkołę, a człowiek, który je zabił był przygotowywany na ścięcie. Wzdrygnąłem się na tę myśl i położyłem na swoim łóżku.

Herbaciane róże || James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz