Wakacje bez nich

216 2 0
                                    

Rok szkolny minął tak jak każdy inny, tylko trochę bardziej w smutku. Wakacje to był idealny moment by odwiedzić cmentarz. Ja i Syriusz szliśmy powolnym krokiem aż doszliśmy do bramy. Panował tam przytłaczający i mroczny klimat. Odnaleźliśmy stojące obok siebie groby i usiedliśmy przy nich.

- Ja nie wiem czy tu długo wytrzymam. Naprawdę ją pokochałem - szepnął Łapa, a ja w stu procentach go rozumiałem.

Rzeczywiście po dziesięciu minutach poszedł do domu zostawiając mnie tam samego.

- Tak się nie robi, wiesz? Zawsze byłaś wredna, ale nie spodziewałem się, że opuścisz mnie gdy cię pokocham. To za dużo nawet jak na ciebie.

Każde słowo zaciskało mi gardło, ale potrzebowałem się wyżalić, nawet jeśli ktoś uzna mnie za wariata.

- Chciałem z tobą się zestarzeć, być na zawsze i wszędzie - roześmiałem się gorzko - Odradzałaś mi chodzenie z Lily, jeśli nie zaakceptuje mnie takiego jakim jestem. Chyba mnie polubiła tak jak ty.

Nagle zrobiło się strasznie zimno, zerwał się silny wiatr i dało się słyszeć coś jakby szept.

- Obiecuję, że będziemy razem. Obiecuję. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Twój uśmiech jest piękny. Uśmiechnij się proszę.

Mimowolnie się uśmiechnąłem i usłyszałem jakby chichot Tori. Rozejrzałem się dookoła, ale niczego nie dostrzegłem.

- Nie zobaczysz mnie - szepty nie ustawały, a ja traciłem rozum - Ale mam jeszcze jedną prośbę. Kiedy będziesz tu przychodził, przynoś mi herbaciane róże.

Szept ustał, a ja wstałem. Chciałem powiedzieć o tym co się wydarzyło chłopakom, ale stwierdziłem, że zachowam to dla siebie.

Każdego dnia wakacji przychodziłem na cmentarz z różą koloru herbacianego. Tak jak mnie prosiła. A gdy wakacje się skończyły co tydzień przychodziłem do Pokoju Życzeń aby wyżalić się ze spraw, które tylko ona rozumiała.

Podczas jednej z takich wizyt znów zrobiło się chłodno i zaczął wiać wiatr. Zdziwiłem się, bo byłem w Pokoju Życzeń, a nie na prawdziwym cmentarzu.

- Nie przychodź już tu. Ja zawsze z tobą będę. Ciesz się swoim życiem. Uśmiechaj się często, rób kawały i bądź sobą - szept, do którego się przyzwyczaiłem kazał mi odejść.

A więc odszedłem, ale mimo to cały czas czułem przy sobie obecność obecność Tori. Spełniła obietnicę. Byłem jej wdzięczny.

Herbaciane róże || James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz