Ślub Belli

868 17 2
                                    

W dniu ślubu mojej najstarszej siostry martwił mnie fakt, że już nie będzie babskich wieczorów, że nie będzie Bellatrix Black. Na jej miejsce wstąpi zmuszona do ślubu, by utrzymać czystą krew Bellatrix Lestrange. Na uroczystość zostały zaproszone wszystkie czystokrwiste i bogate rody czarodziejów. Dla mnie to oznaczało dwie rzeczy: poznam kandydata na przyszłego męża i spotkam najbardziej irytującego człowieka jaki stąpa po tej Ziemi - James Potter. UGH... Jak ja nie trawię tego typa. Andromedy miało nie być. Otrzymała zakaz, bo zakochała się w przemiłym mugolaku, którego nie akceptuje nasza rodzina. Zasada "zawsze czyści" została przez nią złamana, a co za tym idzie została wydziedziczona.

- Kogo moje piękne szare oczka widzą? Bellatrix Black we własnej osobie szykuje się do własnego ślubu - musiałam jej dogryźć. Taka moja natura.

- Nie załamuj mnie. Ty za parę lat będziesz stała na moim miejscu i wtedy to ja będę się śmiać - odbiła piłeczkę. Dobra jest.

- Wątpię. Nawet jeśli, to będę się szykować do ślubu z kimś kogo kocham. Tu są twoje kwiaty - walczyłam słownie bardzo dzielnie. Podałam jej bukiet, a następnie się uśmiechnęłam - Mamo, czy siostry mogą zostać same?

- Dobrze, ale nie na długo. Jak skończycie, Adharo, pójdź witać gości - odpowiedziała moja matka. Gdy wyszła, wyciągnęłam lusterko dwukierunkowe i wypowiedziałam Andromeda.

- Jestem. Która zacznie? - zapytała.

- Mogę ja jako najmłodsza. Bello, wiedz, że mimo twojego zamążpójścia, ja będę cię wspierać w każdej twojej decyzji. W granicach rozsądku - zaśmiałyśmy się - Zawsze będziesz najstarszą siostrzyczką. Opiekuńczą, zaradną i zwariowaną.

- Moja kolej - odezwała się Andromeda - Może jestem wydziedziczona, może nie jestem mile widziana w naszym rodzinnym domu, ale ty i twój przyszły mąż wpadajcie śmiało. Wiedz również, że twoje szczęście zawsze będzie także moim szczęściem.

- Teraz ja coś powiem - przyszła kolej na Cyzię, której łzy płynęły po policzku - Twój smutek, to mój smutek. Twoja radość, to moja radość. Twoja złość, to moje rozbawienie. Wspieram cię na każdym kroku. Nie zapominaj, że masz być szczęśliwa.

Po słowach Narcyzy zamknęłyśmy Bellę w szczelnym uścisku.

- Idę witać gości - powiedziałam i udałam się do swojego pokoju, by się przebrać na uroczystość. Założyłam długą sukienkę w kwiaty, z wycięciami w talii i dekoltem w serek.

 Założyłam długą sukienkę w kwiaty, z wycięciami w talii i dekoltem w serek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Adhara! Jak miło cię widzieć. Moja młoda i piękna chrześnica - do domu weszła ciocia Walburga. Syriusz uciekł do Potterów, więc jest wydziedziczony. Ludzie, którzy mają w tej rodzinie rozum są wydziedziczane, więc, no...

- Ciociu, was też tak miło widzieć. Płaszcze, torby i tym podobne zostawcie w tym pokoju - uśmiechnęłam się ciepło.

Po chwili w drzwiach stanęli kolejni goście.

- Witam przybyłych gości na ślubie mojej, drogiej siostry Bellatrix - stałam odwrócona tyłem i nie patrzyłam na nowo przybyłych.

- Księżniczka została portierem? Niesłychane - może byłam odwrócona, ale znakomicie wiedziałam do kogo należał ten głos.

- Drogi Jamesie, jestem bardziej ambitna. Mierzę wyżej niż zwykła księżniczka. Mój cel to raczej królowa, więc to tak możesz się do mnie odnosić. Poza tym, nie zostałam żadnym portierem. Po prostu pomagam siostrze w uroczystości takiej, jaką jest ślub - odpyskowałam - Drodzy państwo Potter, płaszcze, bądź torby możecie zostawić w tym pomieszczeniu - wskazałam ręką na tymczasowa szatnię i uśmiechnęłam się nieszczerze.

Przyjmowaniem gości zajmowałam się aż do rozpoczęcia ceremonii. Gdy ta się skończyła i mieliśmy przejść do hucznej zabawy, głos zabrała moja matka.

- Korzystając z okazji, chciałabym powiedzieć o moich planach względem dwóch pozostałych córek - no tak. Andra wybrała szczęście to twoją córką już nie jest - Za dwa lata Narcyza wyjdzie za mąż za Lucjusza Malfoya, a Adhara, za trzy lata wyjdzie za mąż za Evana Rosiera.

Jak ona mogła mówić o tym tak spokojnie. Czułam jak grunt osuwała mi się spod nóg. Ja i on? Ja i ten maniak czystości krwi? Ja i ten potwór? Na to nie pozwolę. Grałam główną rolę w tym przedstawieniu, a i tak ktoś mówił mi jak mam grać. Moje spojrzenie, pełne strachu i smutku szukało pomocy w innych. Spotkałam wzrok Evana. Był szczęśliwy. Wręcz wniebowzięty. Łzy płynęły po moich policzkach, ale  najwyraźniej niezauważalnie. Słyszałam brawa. Ja nie mogłam tak. Wybiegłam z sali. Pobiegłam do ogrodu. Usiadłam na ławce wśród herbacianych róż. Ich zapach koił moje zszargane nerwy. Jednak nie potrafiłam się całkiem uspokoić. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.

- Nie rozumiem czemu płaczesz. Zawsze jesteś nieczuła, wredna i podła. Jesteś czystokrwistą Ślizgonką. Nie chcesz aby rod Blacków pozostał... - nie dokończył. Przerwałam mu.

- Andromeda też nią była. Jednak ona mogła wybrać szczęście i nikogo to nigdy nie interesowało. Nawet nie wiesz, Jamesie Pieprzony Potterze, jak cholernie ciężko jest codziennie budzić się i zakładać maskę obojętności i odrazy do wszystkiego i wszystkich. Nawet nie wiesz ile ta sukienka kryje blizn. Nawet nie wiesz jak zazdroszczę tej odwagi, którą mają w sobie Syriusz i Andromeda.

- Przepraszam. Ja nie wiedziałem - wyszeptał po czym mnie przytulił.

Oparłam głowę o jego tors, a moje łzy, które wciąż kapały mi z oczu moczyły jego białą koszulę. Gdy już się uspokoiłam, wstałam, otarłam łzy i znów założyłam moja maskę. Poszłam do sióstr. Siostry Black są znane z tego, że nie okazują żadnych uczuć, prócz nienawiści. Ale wtedy płakałyśmy we trzy. Wszystkie nad swoim marnym losem, zazdroszcząc Andromedzie szczęścia.

- Jeszcze nie jest za późno. Wy możecie być szczęśliwe, lecz na mnie już za późno - wyszeptała Bellatrix i wtuliła się w nas mocniej - Młody Potter nam się przygląda.

Podeszłam do okularnika i zlustrowałam go wzrokiem.

- Siostry Black potrafią płakać? Nie wiedziałem - powiedział ironicznie.

- Oczywiście, że tak. Powiem więcej. Jedna siostra potrafi wiele - w tamtym momencie uderzyłam go z "liścia" - Ale wszystkie potrafią o wiele więcej - odeszłam do sióstr z ironicznym uśmiechem. Odwróciłam się jeszcze w stronę bruneta i zobaczyłam jak trzyma się za czerwony od uderzenia policzek i uśmiechał się szelmowsko.

Herbaciane róże || James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz