2. Touch me like you touch nobody

24 7 1
                                    

Co my tu mamy? Jakieś jogurty, sałata hm...ooo... Nie wierzę, że to ma. Uśmiechnąłem się sam do siebie widząc żółty ser w kształcie samochodzików. Zawsze taki dostawałem na kanapkach w podstawówce. Wyobrażałem sobie, że samochody, które już nie są używane, bo na przykład się zepsuły są przerabiane właśnie na ser, aby mały chłopiec mógł je zjeść i wtedy już nigdy nie poczuje się samotny, bo zawsze będzie miał przy sobie ciepło tego autka, które czuło się samotne, ale już takie nie jest, bo ma swojego chłopca. Rzeczywiście nigdy nie czułem się osamotniony, ani nie bywałem sam. Zawsze miałem kogoś komu mogłem się wygadać. Dobra Łukasz wracaj. 

Opowiem wam trochę o Kubie. Jest w tym samym wieku co ja. Znamy się od dzieciaka. Jest on wysokim, na oko 186 cm wzrostu, blondynem. Jego oczy są w kolorze zieleni, ale popadają w szarość. Włosy ma bardzo krótko ścięte. Nie należy do otyłych osób, ale nie jest też bardzo szczupły. Nie wiem co mogę więcej powiedzieć o tym jełopie. Sami go poznacie czytając dalej moją historię. 

Zamrugałem oczami kilka razy i zamknąłem lodówkę biorąc ser ze sobą. Odnalazłem szybko dwie kromki chleba i zrobiłem sobie kanapki. Wziąłem gryza zatapiając się w rozkoszy jaka płynęła ze smaku dzieciństwa. Cholera. Nie sądziłem, że można aż tak zachwycać się zwykłym jedzeniem. 

Spojrzałem w swoje prawo, bo akurat do kuchni wszedł mój przyjaciel. Czekałem w ciszy, aż ten sam coś zacznie mówić. 

- Nie wiedziałem, że przyjdziesz tak szybko. Mówiłeś coś, że jak będziesz to będziesz - powiedział,  a ja mimowolnie się do niego uśmiechnąłem nadal jedząc. - Widzę, że już zdążyłeś zrobić sobie posiłek. Łukasz... Mam jeszcze inne składniki w domu. Nie musisz sobie szkodować i jeść chleba z serem. Mogłeś dać chociaż masło do tego - dodał, a ja zmarszczyłem brwi. On nie rozumiał. 

Pokręciłem głową stanowczo na nie.

- Nie chcę. Wiem, że mogę, ale wolę takie. Przypomina mi to strasznie dzieciństwo, a ja lubię wracać do czasów kiedy oglądałem bajki i wszystko było takie proste. Takie banalne. Bez problemów. Pamiętam jak zawsze przychodziłeś do szkoły z tostami lub jakimiś mega dobrymi kanapkami, a ja miałem tylko to. Chleb i ser w kształcie autka. Nie zazdrościłem Ci, bo nauczyłem się cieszyć z drobnych rzeczy i nigdy nie zamieniłbym mojej kanapki na żadną inną. - powiedziałem obserwując chłopaka, który sięgnął po coś do picia.

- Czasem zastanawiam się jakim cudem jesteś, aż tak bardzo sprzeczną osobą. Niby wielki pan gangster z osiedla. Patus i postrach na ulicach, a z drugiej strony jesteś jak zagubione dziecko we mgle. Cieszysz się małymi rzeczami, rysujesz i słuchasz muzyki jakby nigdy nic. To niesamowite - powiedział i odgryzł gryza mojego posiłku. NO CO ZA CHAMSTWO! Odwrócił moją uwagę, aby to zrobić!

- Ej! To było nieuczciwe! Nie skupiłem się na pilnowaniu jedzenia. Zjadłeś koło! Teraz samochód będzie samotny na zawsze, bo stracił większą część siebie. - skomentowałem 

- Lecz się debilu - obaj się zaśmialiśmy na słowa Kuby. Po dłuższej chwili gadania o niczym poszliśmy do jego pokoju, bo w nim miał Xboxa. Kocham na nim grać. Wziąłem jednego pada, a chłopak drugiego i zaczęliśmy kopać klocki w Minecraft. Bardzo męska gra dla bardzo męskich samców alfa. 

- Ej Kuba? - zacząłem po dłuższej chwili rozmowę.

- Hm? Co potrzebuje mój gość w trakcie gdy buduję swój domek? - odpowiedział mi chłopak nie odwracając wzroku od ekranu. 

- Tak sobie myślałem i myślałem. No i wymyśliłem, że może byś mógł mi pomóc w pewnej sprawie - zacząłem iść na około, aby  nie wyjść od razu na debila, który potrzebuje leczenia,

- W jakiej sprawie? Coś ty tam znowu wymyślił? - zaśmiał się i spojrzał na mnie.

- No bo... hm... Muszę zapalić - podszedłem do okna i je otworzyłem. Wyjąłem jednego papierosa z paczki i go odpaliłem - Może byśmy się przelizali? - spytałem zaciągając się szybko szlugiem.

- Co? - chłopak prawie udusił się piciem, które akurat pił. No cóż. Uznam to za odpowiedź przeczącą. - Podobam ci się? To znaczy ja się podobam każdemu, ale tobie tak romantycznie?

- Nie. Głupi jakiś jesteś. Po prostu chciałem sprawdzić czy całowanie się z chłopakiem to to samo co z dziewczyną. Nadal nie umiem odnaleźć swojego ja. 

- I pomyślałeś, że całowanie przyjaciela to najlepszy sposób na odkrycie tego? - spytał retorycznie - To tak nie działa. Musisz spotkać kogoś do kogo coś poczujesz. Jak pocałujesz mnie to nie poczujesz nic. Chodzi o uczucia jakbyś się nie domyślił. - powiedział przewracając oczami, a ja z zaciekawienie słuchałem jego słów.

- Ale co szkodzi spróbować? Zawsze to jeden dobry uczynek na Twoje konto. - wzruszyłem ramionami obojętnie - jak trafimy do więzienia razem to zabraknie ci czułości i sam będziesz prosił o buziaka - zaśmiałem się za co zostałem uderzony w bark - ała... Głupi jesteś.

- Ty jesteś głupi. Mam kolegów. To znaczy nie mam, ale mogę mieć, którzy będą zainteresowani twoja propozycja. ALBO WIEM! Mam lepszy pomysł! - wykrzyczał a ja akurat wyrzuciłem papierosa i zamknąłem okno.

- No słucham. Jaki jest Twój genialny plan?

- Pójdziemy się najebać. W sensie inaczej. Ja się najebie, a ty będziesz szukał partnera. Na pewno poznasz kogoś w klubie i może się przeliżecie. Wtedy zobaczysz czy to zadziała. Zawsze to lepiej pocałować kogoś nieznajomego i później najwyżej zerwać kontakt niż całować przyjaciela, a później całe życie być w niezręcznym położeniu. - dokończył swój wywód tak jakby właśnie powiedział największą mądrość tego świata.

Westchnąłem ciężko chwilę milcząc i po prostu analizując to co ten powiedział. W sumie to czemu by nie spróbować? Może to właśnie jest to co powinienem zrobić. Przecież życie jest za krótkie, żeby się wahać i bać coś robić. Jak będzie źle to się o tym zapomni i tyle w temacie. Natomiast jest będzie dobrze to może w końcu nie będę singlem. Chociaż czy mi na tym tak bardzo zależy? Nie bardzo. Dobra raz się żyje.

- Niech Ci będzie. Zgodzę się na twoją propozycję, ale to tylko dlatego, że sam chce, w nie dlatego, że Ty mi doradziłeś - powiedziałem pewny siebie, natomiast mój przyjaciel przewrócił oczami chyba trochę poirytowany moim dość dziecinnym zachowaniem.

- Prawie dorosły, a zachowujesz się gorzej niż małe dziecko. - powiedział, na co ja pokazałem mu język - Właśnie o tym mówię!

- Dobra weź się nie zesraj - mruknąłem siadając obok chłopaka i kontynuując swoje poprzednie zajęcie, czyli grę w Minecrafta.

Coś czuję, że ten plan przyniesie mi wiele pozytywnych i negatywnych skutków w przyszłości. Czy będę żałował? Nie. Niczego w życiu nie żałuję, bo zawsze każdy nawet najmniejszy błąd daje nam jakąś lekcje, z której możemy wyciągnąć wnioski na dalsze życie. Całe życie się uczymy. Każdy dzień jest dla nas czymś nowym, czymś nieznanym i tylko od nas zależy czy to nieznane to będzie brudna skarpetka za łóżkiem czy nowo poznana osoba.

Grzeczni chłopcy trafiają do nieba - Historia tego jak pokochałem aniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz