Pov. Courtney
Po obiedzie, który cała nasza ósemka spędziła na rozmowach i żartach, zebraliśmy się wszyscy i postanowiliśmy wrócić do domków. Po drodze ustaliliśmy jednak, że skoro jesteśmy nad jeziorem i mamy teraz czas wolny, to fajnie by było pójść popływać, w związku z czym Bridgette z LeShawną poszły do nauczycielek zapytać się o zgodę, żeby potem nie było żadnych problemów. Niby dopiero co zdjedliśmy, ale i tak zanim tam się wszyscy zbierzemy minie godzina, albo i dłużej. Idąc rozłączyliśmy się na mniejsze grupki i już po chwili podbiłam do Gwen, czując, że muszę z kimś porozmawiać o swoim zauroczeniu. Za dużo działo się w mojej głowie, żebym dusiła to w sobie.
- O, Courtney! - od razu miałam wrażenie, że wręcz ucieszyła się na mój widok, przez co mimowolnie ja też się rozpromieniłam jeszcze bardziej. - Coś się stało, czy tak chcesz pogadać?
- W sumie to... chyba oba? - niepewnie zaczęłam, na co dziewczyna uniosła brew. - Po prostu... Jezu, nie wiem nawet jak to określić...
- No dobra, mów już co. Potrzebujesz się wygadać z czegoś?
- Tak... Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz, dobrze? - spoważniałam.
- A czy ja kiedykolwiek komuś coś zdradziłam? - zaśmiała się. - No mów.
- Bo... Chyba zaczyna trochę odrobinę podobać mi się Duncan. - powiedziałam dosyć cicho i zdecydowanie za szybko, jednak mimo to przyjaciółka zrozumiała mój bełkot i wybałuszyła oczy.
- Co takiego?!
- No tylko cicho no! - zasłoniłam jej usta ręką, na co zmarszczyła brwi i odsunęła ją od swojej twarzy. - Sama do końca tego nie rozumiem, nie wiem jak do tego mogło w ogóle dojść.
- No, też się dziwię... - poprzedni uśmiech niemalże kompletnie zszedł z jej twarzy, co mnie lekko zmartwiło.
- Ej, ale coś jest nie tak? - zapytałam, walcząc z powoli narastającymi niepewnością i stresem.
- Hm? Nie, tylko po prostu była to ostatnia rzecz, jakiej się spodziewałam od ciebie usłyszeć. - zaśmiała się, co mnie lekko uspokoiło. - No ale cóż, życzę szczęścia i jak coś to zrobię dla ciebie wszystko!
Po tych słowach odbiła w lewo i poszła prosto przed siebie, nawet nie mówiąc gdzie idzie, na co ja jedynie wzruszyłam ramionami i poszłam na górę powoli się szykować do wspólnego wyjścia. Cóż, na początku nie zastanawiałam się nad tym, ale... po co ona w sumie poszła? I ta jej reakcja, była strasznie dziwna. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. Być może serio nie pasuję do Duncana? Albo co jeśli ona coś od niego wie, co jeśli on jak zwykle robi mi jakiś głupi żart i próbuje mnie w sobie rozkochać, a potem wyśmiać? Jeżeli to prawda, to połowę sukcesu ma już za sobą.
Dobra, stop.
Ja zawsze jestem pierwsza w kwestii nakręcania się i wmawiania sobie najgorszych, najczarniejszych scenariuszy. Gwen jest przecież moją przyjaciółką, która by mnie nie zdradziła. Jeżeli cokolwiek z moich poprzednich myśli było prawdą, to już dawno bym o tym od niej wiedziała, a jeżeli nie od niej, to od kogoś innego, na przykład Bridgette. Może na serio jej reakcja tak dziwnie wyglądała, bo zwyczajnie się tego nie spodziewała.
- Już wróciłam! - nagle weszła do mnie na górę dziewczyna, o której tyle dopiero co myślałam. Postanowiłam wykorzystać okazję.
- Dziewczyn nie ma na dole, prawda? - zapytałam.
- Hm? A nie, poszły chyba tak jak ja zdjąć ręczniki i rzeczy z suszarki przed domem, zanim pójdą poprosić o zgodę. - dopiero zobaczyłam ręcznik, który miała w ręce.
CZYTASZ
School trip || Duncney
Fanfiction𝙒𝙝𝙖𝙩 𝙖𝙧𝙚 𝙮𝙤𝙪 𝙜𝙤𝙣𝙣𝙖 𝙙𝙤 𝙖𝙗𝙤𝙪𝙩 𝙞𝙩, 𝙥𝙧𝙞𝙣𝙘𝙚𝙨𝙨? Inne uniwersum, gdzie Wyspa Totalnej Porażki nie wydarzyła się, a nasi bohaterowie to koledzy ze szkoły. Ale ale, czy na pewno tylko koledzy?