10. Szczeniaczek

250 12 39
                                    

Pov. Courtney

Nie wiedziałam ile siedziałam pod ścianą swojego domku rzewnie płacząc. Starałam się uspokoić, ale słowa Duncana zraniły mnie zbyt mocno. Za każdym razem, gdy powoli zaczynałam się uspokajać, w głowie odbijało mi się echem "nikim dla siebie nie jesteśmy", przez co ponownie wracałam do punktu wyjścia. Pierwszy raz zdarzyło mi się ryczeć przez chłopaka, a co dopiero aż tak.

- Hej, wszystko w porządku? - wzdrygnęłam się lekko czując nagle czyjąś dłoń na ramieniu, po czym uniosłam głowę z kolan i ujrzałam Scotta, a on moje łzy. - Jeju, co się stało?

- Nic, wszystko będzie ok... - od razu wytarłam się rękawem nie chcąc okazywać słabości dopiero co poznanej osobie.

- Wiem, że jeszcze raczej mi nie ufasz na tyle, aby się wygadać, ale wszystko co teraz powiesz zostaje między nami. - uśmiechnął się do mnie ciepło, co delikatnie mnie uspokoiło. - Jeżeli tylko jest coś, co mogę zrobić, to mi powiedz a ja postaram się pomóc.

- Po prostu... - spojrzałam na jego oczy, które w ciszy mówiły do mnie "śmiało", po czym zwróciłam wzrok z powrotem na trawę. - ... Ktoś mnie skrzywdził i pomimo tego, że nie mam prawa się obrażać, to wciąż to robię.

- A kto powiedział, że nie masz prawa się źle z czymś czuć? - zdziwił mnie lekko swoją odpowiedzią, bo miał trochę racji.

- No niby tak, ale...

- Ale?

- Nie mogę drugiej osobie narzucać swoich myśli i planów, więc co na to poradzę.

- Może i tak, ale jeżeli będzie ci lepiej, to śmiało się wypłacz, tego ci również nikt nie zabroni.

Na te słowa pociekła mi pojedyncza zła. Nie wiedziałam, że ma takie dobre rady, nie wydawał się taki kilka godzin wcześniej. Po chwili lekko podsunął się w moją stronę i wystawił ramiona, pytając czy może mnie przytulić. Bez słowa wtuliłam się w niego i kontynuowałam pociąganie nosem, podczas gdy on głaskał mnie delikatnie po ramieniu.

- Poczekaj... - odsunęłam się lekko, na co spojrzał na mnie pytająco. - Nie chcę, żebyś źle to odebrał, czy coś...

- Spokojnie, chciałem po prostu po przyjacielsku ci pomóc. - uśmiechnął się po raz kolejny, dodając mi tym otuchy. Odwzajemniłam gest i po chwili ponownie się do niego przytuliłam, powoli starając się ochłonąć już na dobre.

- Słuchaj, za 5 minut jest kolacja. Jesteś w stanie pójść, czy mam powiedzieć nauczycielom że źle się czujesz?

- Nie, nie ma takiej potrzeby. - wstałam, lekko się przy tym otrzepując, a chłopak wykonał to samo. - Po prostu usiądę gdzieś z tyłu, żeby nikt za bardzo się na mnie nie patrzył.

- Usiąść z tobą? - spytał, na co przytaknęłam kiwnięciem głowy, po czym poszliśmy razem na stołówkę.

Po chwili staliśmy już w kolejce do nakładania sobie jedzenia. Wzięłam sobie 3 kromki chleba oraz trochę plastrów sera i pomidorów, żeby przy stole zrobić kanapki. Po tym poszliśmy wraz ze Scottem na sam koniec jednego ze stołów, bardziej w rogu sali. Już po chwili zaczęliśmy jeść, ale szybko zdążyłam się zorientować, że nie wzięłam żadnej gumki ani spinki do włosów i zaczęłam je przekładać z jednej strony na drugą, próbując przy tym wsadzać za ucho, aby nie wpadały do talerza, niestety było mi trochę ciężko.

- Hej, coś nie tak?

- Huh? Nie, po prostu zapomniałam wziąć coś do związania włosów i teraz lecą mi prosto w talerz. - wyjaśniłam, na co chłopak wstał ze swojego krzesła i podszedł do mnie. - Co robisz?

School trip || DuncneyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz