~1~

15 1 0
                                    

•Pov- Nick (Sapnap)


Tego dnia jak zwykle wstałem, poszłem wziąść prysznic, a następnie się przebrać. Nie jadłem śniadania bo po co? Zjem najwyżej później obiad i tak nie byłem głodny. Początkowo miałem albo poczytać mangę lub oglądać jakieś anime ale nie miałem ochoty. Wolałem wyjść na spacer i to uczyniłem. Szybko założyłem bluzę i buty i wyszłem z domu. Postanowiłem że przejdę się na łąkę droga zajęła mi jakieś 15 minut. Gdy dotarłem na miejsce siadłem pod losowym drzewem i założyłem słuchawki na uszy. Nagle nieoczekiwanie dostałem SMS od Karla zdziwiło mnie to bo ostatnio mało się do mnie odzywał, lecz to nie był on tylko Quaticky. Przeczytałem wiadomość parę razy i nie mogłem uwierzyć... Łzy ekspresowo wypełniły moje oczy.
-TO MUSI BYĆ CHOLERNY ŻART!- krzyknąłem tak że chyba cały świat mnie słyszał. Wstałem i odrazu pobiegłem do szpitala.

•Pov- Karl

(Parę godzin wcześniej)
Nie miałem siły na nic. Byłem strasznie zmęczony wszystkim, jeszcze straciłem kontakt z moim najlepszym przyjacielem Sapnapem. Nie radzę sobie z Hejtem. Mam dość życia, chce być wkoncu martwy te myśli co chwilę wypełniały moją głowę, oczywiście powstrzymywałem się od zrobienia tego jednak tego dnia coś we mnie pękło. Pobiegłem do łazienki z paczką tabletek nasennych. Los chciał że tego dnia zaprosiłem do siebie mojego drugiego przyjaciela Alexa. (Quaticky)
Połknąłem na raz tyle ile dałem radę, krótko czekałem aż zadziałają. Po 3 minutach poczułem się strasznie senny i upadłem na podłogę.

•Pov- Alex (Quaticky)

Wiedziałem że z Karlem nie jest ostatnio dobrze. Stracił kontakt z Sapnapem, dostawał co raz więcej hejtu. Tego dnia postanowiłem do niego wpaść i jakoś polepszyć mu humor. Gdybym się z nim wtedy nie umówił stracił bym go na zawsze. O godzinie 15:00 zadzwoniłem dzwonkiem. Zdziwił mnie fakt że nikt nie otworzył a drzwi były otwarte. Weszłem do domu i odrazu zacząłem go wołać, najpierw zajrzałem do pokoju ale go tam nie było, później do kuchni następnie do salonu, nadal go nigdzie nie było zapukałem do drzwi od łazienki nikt nie odpowiedział więc poprostu tam wszedłem. Zobaczyłem go leżącego na podłodze. Zamilkłem... Nie wiedziałem co miałem zrobić ale po paru minutach się ocknąłem i zadzwoniłem po karetkę. Czekałem 20 minut na jej przyjazd, w między czasie cały czas sprawdzałem oddech Karla. Po odjeździe Karetki wziąłem jego telefon bo nie miał hasła a mój się rozładował pod czas rozmowy z ratownikami i odrazu napisałem do Sapnapa.

•Pov- Clay (Dream)

Siedziałem sobie spokojnie na kanapie i oglądałem jakiś film. Nieoczekiwanie zadzwonił telefon to był Sapnap, więc odebrałem.
-Hej Sap!- powiedziałem z uśmiechem na twarzy jednak po chwili mój uśmiech znikł.
-Karl jest w szpitalu..- Powiedział cały zapłakany
Nie mogłem w to uwierzyć starałem się uspokoić przyjaciela ale nie wychodziło mi to. Po paru sekundach Sapnap się rozłączył a ja wybiegłem z domu i biegłem ile sił w nogach.

•Pov- Nick

Nie mogłem w to uwierzyć. Co ja narobiłem? Zamiast okazać mu wsparcie ja tak poprostu go olałem i nie odpisywałem na jego wiadomości. Biegłem 10 minut po dotarciu na miejsce wbiegłem do szpitala i podszedłem do recepcji, poszłem pod sale która mi podano i zobaczyłem zapłakanego Alexa. Podszedłem do niego i poprostu go przytuliłem. Nie wiedziałem co pwoeidzuec on też, siedzieliśmy w ciszy przez parę dobrych minut

~Hej sory za błędy orto itp.
Miłego dnia/ nocy
Przepraszam że ten rozdział taki krótki!

Na Zawsze razem...//KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz