Rozdział 10

326 38 3
                                    

Lekka bryza otoczyła ciało Hermiony, kiedy ta wyszła popołudniem na teren posiadłości Malfoyów. Niedzielny poranek zaczął się wyśmienicie, a w samej Hermionie było mnóstwo energii, gdy zaopatrywała półki w księgarni, ale później ciepłe promienie słońca zostały przykryte przez deszczowe chmury.

W dworze panowała ciężka atmosfera.

Tego ranka Prorok Codzienny pisał o stadzie centaurów we Francji, które szturmowały starą fortecę, próbując odzyskać swoich ludzi, którzy zostali porwani przez zwolenników Avance. Centaury odniosły poważne obrażenia i poniosły duże straty, nim wycofały swoje siły do lasu.

Przypomniała sobie o Firenzie, Banie i o innych centaurach, które zamieszkiwały Zakazany Las w Hogwarcie. Nie były to bezmyślne stworzenia – miały one swoje cele i motywacje, i pragnęły zrozumienia. Stanowiły złożone społeczeństwo z własnymi wierzeniami i tradycjami. Nie mogła zrozumieć, dlaczego centaury są tak źle traktowane bez powodu.

Grupa obcująca we Francji nie wyrządziła żadnej krzywdy ludziom, a ich jedyną zbrodnią było to, że wybrali życie w lesie w pobliżu grupy czarodziejów i czarownic, którzy uznawali centaury za utrapienie, a niektórzy wręcz za wynaturzenie.

Na pierwszej stronie Proroka ujrzała zdjęcie młodego samca centaura, na obliczu którego malowała się udręka. W jego oczach lśnił głęboki, mocno zakorzeniony strach i nienawiść. Widziała w jego postawie, że pragnął odzyskać najbliższych. Przez plecy miał przepasany duży łuk, a policzki zabarwione czerwoną mazią.

Łzy rozpaczy napłynęły do jej oczu, gdy zapuściła się w głąb lasu w odległym zakątku posiadłości, opierając się o podstawę starego dębu. Wysoko nad nią zalśniły ostatnie promyki słońca, zachodząc za szarą warstwę chmur. Czuła ostrość kory na plecach, ale nie przejmowała się brudem i bólem. Zacisnęła mocniej oczy.

Mimo wysiłków, które już podjęła, i mimo całej mocy, jaką posiadał Zakon Nokturnusa, jak zamierzała to naprawić? Przekonania i propaganda głoszona przez Avance wypłynęła już poza Ministerstwo Francji do większej świadomości Francuzów.

Kwestią czasu było, kiedy dzieci półkrwi i mugolaki zostaną w to wciągnięci. A ona aż za dobrze znała skutki takich propagand.

Wiedziała, że jej działania nie były spisane na straty. Rada Nokturnusa pracowała z pełną mocą nad całą sprawą, a Malfoy ufał Bergenowi i jego zespołowi strategów. Jednak mimo to pozostał w niej zalążek niepewności. Nie działali wystarczająco szybko. Nie tak szybko, jakby tego pragnęła.

Muszą spotkać się z Caludem Arcandem, francuskim Ministrem Magii. Muszą przeniknąć Nokturnusem do Francji, gdzie Avance cieszył się obecnie wolnością panowania. A jeśli Zakon pochodził pierwotnie z tego kraju, nadszedł czas, aby wreszcie do miejsca powstania powrócić. Musieli dowiedzieć się przede wszystkim, kto pociąga za sznurki i odciąć go od źródła. Lista się nie kończyła, ale wpierw chciała zająć się spotkaniem z małymi grupami istot magicznych, by zapewnić je, że chce o nie zadbać i walczyć o ich prawa. Nienawistne spojrzenie centaura z gazety utkwiło w jej umyśle.

Hermiona wiedziała, że polepszenie warunków to tylko kwestia czasu, ale nie hamowało to jej rozpaczy, pogłębiającej się z dnia na dzień.

Osunęła się po drzewie i przyciągnęła kolana do piersi. Spojrzała w górę, gdy pierwsza kropla deszczu spadła na czubek jej głowy. Opuściła twarz na kolana, oddychając szybciej, i zalewając się łzami.

Z czarnych myśli wyrwał ją szmer liści, a gdy zerknęła w górę, zobaczyła Malfoya siadającego obok niej z kapturem naciągniętym na głowę.

[T] NokturnusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz