Szybko znalazłam się pod jego drzwiami. Cicho je otworzyłam i lekko wyjrzałam za nie. Niestety nie mogłam dalej nic zobaczyć, bo coś wielkiego na mnie wskoczyło.
-Aaaa!!
Upadłam na podłogę. Kiedy zobaczyłam co mnie "zaatakowało". Był to owczarek Maremma. Wiem to, ponieważ sama kiedyś chciałam mieć takiego psa.
Siedział na mnie oblizując mnie po twarze.
- Hej! Przestań!
- Co się stało!?- To był Tom.
- Eee... nic tylko zaprzyjaźniam się z psem. Prawda?- Na to pytanie pies szczeknął. Przyjmujemy, że powiedział "tak".
- Widzisz.- Ale pies znów zaczął mnie lizać.
- No ej przestań... hahaha... to łaskocze....hahaha.- Przestał mnie lizać i wstał.
- A ja myślałem, że coś ci się stało...- Powiedział zmartwiony.
- Noo stało się! Zostałam napadnięta przez twojego psa!- Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Wabi się Figa. I dziwię się, że cię nie pogryzła. Nie lubi nieznajomych.
- Nie wiem. Może mamy siostrzaną duszę?- Zdziwił się.
- No dobrze ale powiedz mi tylko co tu robisz? To nie twój pokój.- Skrzyżował ręce i oparł się o drzwi.
- Emm no wiesz szukałam łazienki. Weszłam do twojego pokoju przez przypadek i wtedy pies na mnie naskoczył.- Mam nadzieję, że uwierzył w to. Za bardzo nie umiałam kłamać. Ujawniał mnie pot na czole i szybkie bicie serca.
- Ahaaa. Rozumiem. Nie gniewam się na ciebie ale możesz już iść do swojego pokoju?- Uff dobrze.
- A czy mogę zabrać ze sobą Figę?
- Figę po co?
- Nie mogę?- Podniosłam jedną brew. Uśmiechnął się pod nosem.
- Możesz, możesz tylko nie przychodź z płaczem kiedy pogryzie ci meble.
- O to się nie martw. Figa!- Pies słysząc swoje imię podniosła swój pyszczek i podbiegła do mnie. Pogłaskałam ją i wyszłam z pokoju Toma.
- To ja idę kończyć obiad.
- A mogę się spytać co jest?
- Spaghetti.- Już czułam piękny zapach mięsa i makaronu.
- Ok.
Podczas mojej rozmowy Figa ciągle patrzyła się na mnie.
- Co?- Przekręciła główkę na bok i machnęła wesoło ogonkiem.
- Ooohhh jaka tyś słodka~- Nie mogłam powstrzymać się pokusie. Przytuliłam ja, a ona zaczęła szybciej machać ogonkiem.
- Dobra koniec pieszczot, chodź.
Podreptała za mną do pokoju i od razu wskoczyła na moje łóżko. Pokazałam jej palcem aby nawet nie próbowała popuścić. A ja sama usiadłam przy biurku i otworzyłam notatnik. Odwróciłam się do Figi i zaczęłam ją rysować. Łapy, pysk i ogon machający radośnie. Po 10 minutach skończyłam. Podobał mi się ten rysunek.
- Sophie!- Tom wołał mnie pewnie na obiad.
Wstałam z krzesła i zeszłam po schodach u boku Figi.
- Mmmm ale pięknie pachnie.- Tom słysząc te słowa uśmiechnął się.
- Dzięki. Pierwszy raz gotowałem dla dwóch osób.
CZYTASZ
Krew Prawdy
WerewolfWszyscy uważają mnie za potwora, zjawę z lasu. Boją się mnie. Nie mam nad tym kontroli. Czy zdołam to zmienić? Czy wszystkim podołam? Czy jednak wszystko zniszczę wokół siebie, że nie będzie już nic? Nie wiem. Jestem sama. Taki już mój los, prawda...