Mrużąc oczy przekręciłam głowę na bok i zobaczyłam Figę, która cicho dyszała. Patrzyła się na mnie swoimi brązowymi oczami.
- Dzień dobry Figa - powiedziałam głaszcząc ją po mięciutkiej główce. Pies cicho szczeknął, a następnie wskoczył na mój brzuch i się zwyczajnie na świecie położył.
- Figa zejdź ze mnie. - wykrztusiłam. Zerknęłam na zegarek. Zamarłam kiedy wskazywał siódmą trzydzieści. Nie przejmując się, że na moim brzuchu wciąż leżało zwierze, wstałam biorąc przypadkowe ciuchy z szafy, po czym wybiegłam z pokoju ku łazience. Na (nie)szczęście, gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam pół nagiego Toma. Na sobie miał tylko przywiązany ręcznik na biodrach.
Wysportowane ciało, nogi, ramiona, barki i oczywiście... OMG umięśniona klatka piersiowa. Przeleciałam (żadnych wyobrażeń) go wzrokiem od góry do dołu, ale nagle poczułam u mnie napływ ciepła w moim ciele. Największy gorąc poczułam na policzkach, klatce piersiowej i w uszach.
Tom od pewnego czasu przyglądał się mnie, nic nie mówiąc. Spaliłam ogromnego buraka. Chłopak spojrzał na mnie, po czym na jego twarzy pojawił się zaborczy uśmieszek.
- Jak chciałaś się umyć trze było mi powiedzieć. Z chęcią umyłbym ci plecki. - powiedział nie mal seksownie a ja nie mal co zawału nie dostałam. Zamknęłam z trzaskiem drzwi, a następnie słabo oparłam się na nich. Powoli upadłam na podłogę zakrywając dłońmi moją zagotowaną głowę.
Co ja teraz zrobię!? Widziałam go prawie nago! Ożeż w mordę jeża... Jak ja mu teraz spojrzę w twarz! Zaraz będę jak prawdziwy pomidor!
Podniosłam głowę do góry, wstałam opierając się o ścianę, a po pewnym czasie poszłam do pokoju ubrać się w jakieś ubrania.
Po pięciu minutach byłam już ubrana, uczesana - nie używając do tego łazienki -. Plecak zarzuciłam na plecy, po czym wyszłam z pokoju omijając szerokim łukiem łazienkę. Bojałam się, że ponownie spotkam się z pół nagim ciachem.
Weszłam no dół unikając wzroku Tom'a który chciał ze mną porozmawiać. Podeszłam do blatu, zabrałam z misy duże jabłko, a z lodówki zabrałam zimną wodę.
- Sophie możemy porozmawiać? - odwróciłam się nie patrząc w jego oczy.
- O co chodzi? - spytałam się chowając butelkę wody do małej przegródki plecaka.
- Z twoją dłonią wszystko w porządku? - kompletnie o tym zapomniałam... Spojrzałam na swoją prawą dłoń, na której wczoraj próbowałam wgnieść metal w swoją skórę. Teraz była kompletnie zdrowa, nawet nie piekła kiedy podnosiłam przedmioty.
- Wszystko w porządku Tom... - przypadkowo spojrzałam na jego zielone oczy. Spaliłam lekkiego buraka. Opuściłam wzrok na swoją torbę, którą później przełożyłam na moje ramię.
- Idziemy już do szkoły? - chłopak przez chwilę się zamartwił, ale szybko powrócił do siebie ze swoim uśmiechem na twarzy.
- Tak - odparł, po czym wziął swój plecak, a w następnej kolejności zaczął ubierać buty przy wyjściu.
*********
- Co się stało po tym, jak odeszłam od stołu? - spytałam chłopaków w samochodzie. Roger wpatrzony w ekran telefonu pewnie nie mógł albo nie chciał mnie słyszeć. Za to Tom mi odpowiedział:- Byliśmy trochę zaskoczeni twoim zachowaniem. Chciałem za tobą pobiec, ale mnie Roger zatrzymał, bo uważał, że to nie byłoby grzecznie wobec Margaret.
- Nie nie ma sprawy. - powiedziałam przekonywająco. Tom uśmiechnął się słabo, a Roger założył słuchawki do uszu. Oparłam się wygodnie o fotel samochodu, po czym zaczęłam spoglądać na widok lasu, z którego powoli wyjeżdżaliśmy.
CZYTASZ
Krew Prawdy
WerewolfWszyscy uważają mnie za potwora, zjawę z lasu. Boją się mnie. Nie mam nad tym kontroli. Czy zdołam to zmienić? Czy wszystkim podołam? Czy jednak wszystko zniszczę wokół siebie, że nie będzie już nic? Nie wiem. Jestem sama. Taki już mój los, prawda...