♥ ONE ♥

164 5 1
                                    

Obudziły mnie pierwsze promyki słońca wdzierające się przez szpary w zasłonach. Leniwie otworzyłam oczy wyrywając się z błogiego snu. Chwile poprzekręcałam sie na łóżku, aż stwierdziłam, że w końcu i tak muszę wstać. Powoli wygramoliłam się z łóżka. Nie znosze poranków. Nie znosze wstawać. Nie znosze opuszczać mojego łóżka. Ale w czasie wakacji mogę zrobić wyjątek i nie narzekać na poranki aż tak bardzo. Zwłaszcza, że widok Manhattanu budzącego się do życia jest wystarczającym wynagrodzeniem. Stałam w oknie i podziwiałam moje ukochane miasto. Nie wyobrażam sobie życia gdziekolwiek indziej. Nie pasuje indziej. Pasuje tu. Tu się urodziłam i tu zostanę.
Kiedy po codziennych przemyśleniach w końcu udałam się w stronę szafy, jak zwykle pojawiło się to cholernie wnerwiające pytanie- w co ja mam się ubrać? Ta różowa mini nie pasuje do mojego odcienia pudru, z kolei zaś ta sukienka nie oddaje mojego dzisiejszego humoru. Haha wkręcam was! Nie mam w szafie żadnej mini, a pudru nie użyłabym w życiu. Nie należe do tego typu dziewczyn, którym zależy tylko na wyglądzie, nie. Clary Smith to dziewczyna, która chodzi w krótkich spodenkach, startych trampkach i T- shirtach z nazwami metalowych zespołów. Dziewczyna , która NIE MALUJE SIĘ , no może czasem podkreśli oczy kredkom czy tuszem. Dziewczyna, która jeździ na desce i ponad wszystko na świecie kocha koszykówkę. Clary Smith - to ja.
♥ ♥ ♥
- Luke, wychodze!- wrzasnęłam zakładając moje starte trampki na nogi. Po dosłownie dwóch sekundach jak z spod ziemi zmaterializował się przede mną mój starszy brat - Luke. Hm, nie sam. Zaraz za nim stała długonoga blondynka ubrana jedynie w króciutki ręcznik, ledwo zakrywający jej... Eee... Połowe ud. Z jej włosów skapywała woda. Wyglądała jakby dopiero co wyszła spod prysznica. Mój brat równierz. Zastanawiające, prawda? Luke tylko zaśmiał się na moją uniesioną brew i pytające spojrzenie.
- Dokąd to się wybierasz siostrzyczko?- zapytał dołączając do mnie z podniesioną brwią.
- Na boisko - wzruszyłam ramionami.
- Grasz w kosza?- zapytał blondyna. Jej głosik był tak wysoki, że mogła nim tłuc szklanki. - To takie nie dziewczyńskie - skrzywiła mordkę.
- Tja- posłałam jej znudzone spojrzenie. Słyszałam ten tekst wiele razy. I szczerze? Mam to w dupie. - Wrócę późno. Macie dom dla siebie. - zwróciłam sie do brata przywracając oczami. Wyszczerzył się i posłał dziewczynie ponętne spojrzenie przygryzjąc wargę. Fuj. Nie chce wiedzieć co będą robić pod moją nieobecność. Porwałam szybko swoją deskę i czym prędzej wyszłam z mieszkania.
♥ ♥ ♥
Przemierzając Manhattan przyglądałam się wszystkiemu na około, jak to miałam w zwyczaju. Było już grubo po dziewiętnastej, miasto orzywało szykując się na noc. Zdecydowanie to właśnie wieczorem dzieje się tu więcej niż za dnia. Ulice stają się bardzo zatłoczone, restauracje, kina i kluby mają przed sobą ogonek klijentów, ludzie wychodzą z domów by po prostu nacieszyć się tym widokiem. Przejeżdżając przez park przyglądałam się tym wszystkim dzieciakom brykającym na placu zabaw, zakochanym parom trzymającym się za ręce, szepczącym nawzajem czule do ucha.. Poczułam lekkie uczucie zazdrości. To , że jeszcze nie miałam chłopaka wcale nie czyniło mnie gorszą, jednak dawało takie uczucie niedowartościowania. Jasne, że chciałabym się w końcu zakochać, jednak niegdy nie nadarzyła sie ku temu sposobność.
Moje rozmyślania, przekonania, w ogóle wszystko rozwiało sie na widok tego faceta. Poczułam motylki w brzuchu, choć dotychczas jeszcze nie praktykowałam tego pojęcia. Mój oddech przyspieszył, choć nigdy tak nie robił. Moje nogi były jak z waty, a ja sama czułam, że odlatuje.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Hejka to znowu ja! Teraz jednak w innym opowiadaniu. Mam nadzieje, że to spodoba się wam bardziej niż poprzednie. Komentujcie!

♥  Love You  ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz