Rozdział 8. Rozmowa.

22 7 1
                                    

Powolnym krokiem zaczęłam wracać do domu myśląc czy rodzice zgodzą się bym pojechała na bal do hrabiego Snape'a. Jeśli się zgodzą to wiem, że będę tematem do rozmów ludzi. W dodatku ludzie z wioski będą plotkować, że byłam na takim przyjęciu. Kiedy dotarłam do domu pokierowałam się do kuchni gdzie byli moi rodzice. Oboje spojrzeli na mnie. Usiadłam na krześle przed stołem koło.

-Możemy porozmawiać?- Zapytałam się przyglądając się rodzicom. Zaniepokoili się nieco pewnie moim zachowaniem. Jednak skinęli głowami na znak, że możemy porozmawiać. Wyciągnęłam swój notatnik. Otworzyłam go i wyjęłam kopertę. Następnie przysunęłam rodzicom ją. Spojrzeli najpierw na kopertę, a następnie wymienili się spojrzeniami. Ostatecznie ojciec wziął kopertę i wyjął z niej zaproszenie.

-Serdecznie zapraszam pannę Hermionę Granger na mój bal w mojej posiadłości. Z wyrazami szacunku hrabia i sędzia Severus Snape.- Przeczytał mój ojciec który po chwili spojrzał na mnie. Wyglądał na zaskoczonego. Moja matka zabrała ojcu zaproszenie i spojrzała jedynie na kartkę.

-Chciałam się was spytać czy... Czy mogę iść na bal? Wiem, że taka okazja się nie powtórzy ale zrozumiem wasze zdanie jeśli sobie nie życzycie bym poszła na niego. Moja reputacja i tak jest zniszczona przez Cormaga.- Powiedziałam patrząc na rodziców którzy po chwili spojrzeli po sobie. Wydawali się mówić do sobie. Cisza trwała dość długo przez co zaczęłam obawiać się nad ich zdaniem.

-Cóż. Byśmy się zgodzili ale... Hermiona wiesz jaki to jest wydatek za suknie, buty i inne potrzebne rzeczy. Doskonale wiesz, że ludzie z naszym statusem nie mają tylu pieniędzy.- Powiedziała nagle moja mama przerywając niezręczną ciszę. Zatkało mnie. Czyżby, że się zgodzili? Uśmiechnęłam się mimo niepewności.

-Już pani McGonagall pokazała mi suknie którą bym założyła. Jestem bardzo pewna, że zgodzi się pomóc z resztą rzeczy ale i również by mnie przypilnowała w czasie balu.- Powiedziałam przyglądając się rodzicom którzy popatrzyli się na siebie.- Jedynie czego brakuje to waszej zgody.- Powiedziałam patrząc się na nich z nadzieją.

-Zgadzamy się Hermiona. Ale będziesz musiała wtedy uważać. Nie wiadomo czy jacyś mężczyźni się będą do ciebie dostawiać. Większość osób wie, że mężczyźni z ich statusem szczególnie przyszłe głowy rodzin mają jedno w głowie.- Powiedział z troską mój ojciec. Rozumiałam go. Nie chciałby by ktoś pozbawił mnie dziewictwa zostawiając nie daj boże z brzuchem. Jednak uspokoiłam ich informacją, że nie jestem głupia i nie dam się oszukać. Zaraz po obiedzie usłyszałam pukanie. Gdy wyszłam z domu ujrzałam Ginny. Obie poszłyśmy spacerkiem w nasze ulubione miejsce. Szczerze. Szkoda było, że Ginny nie będzie miała okazji być ze mną na tak wspaniałym balu. No ale cóż. Pewnie na nie jednym takim jest w swoich snach.

-No ale mów co ty taka uśmiechnięta. Ostatnio jaka taka byłaś to wtedy gdy dostałaś swojego kota Krzywołapa.- Powiedziała Ginny patrząc na mnie przez co przypomniałam sobie o swoim kocie.

-Cóż. Dostałam zaproszenie...- Przerwałam rozglądając się. Ściszyłam głos nachylając się nad uchem przyjaciółki.- Na bal sędziego Snape'a. W dodatku imienne.- Powiedziałam szeptem i wyprostowałam się. Ginny na mnie spojrzała w szoku.

-Żartujesz sobie chyba.- Powiedziała Ginny nie wierząc w moje słowa. Wyjęłam mój notatnik i pokazałam przyjaciółce szkic. Spojrzała jeszcze bardziej zaskoczona.- To nie jest z twojej ręki zrobione.- Powiedziała patrząc na mój wizerunek.

-Oczywiście, że nie mój. Widzisz ten ślad od wyrwania kartki? Był tu portret sędziego. Dziś go odzyskałam i centralnie na tej stronie była koperta z zaproszeniem na bal. Pani McGonagall zgodziła się mi pomóc więc zapewne pojedzie jako moja przyzwoitka.- Powiedziałam wyobrażając sobie jak to będzie.

-Rany. Ale ci zazdroszczę. Musiałaś zrobić ogromne wrażenie na sędziemu skoro wysłał do ciebie imienne zaproszenie. Obiecaj, że po wszystkim opowiesz mi. Ze szczegółami. Ale ponoć rodzice zaczęli "polować" na narzeczonego dla mnie. Nie chce mieć takiego męża jak ty.- Powiedziała Ginny. Jeśli chodzi o sędziego wątpię, że zrobiłam na nim wrażenie, a kwestie jej przyszłego narzeczonego mam nadzieję, że nie będzie taki jak mój były mąż który zapewne smaży się w piekle.

Tylko miłość niszczy cierpienie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz