☾ Rozdział 1 ☽

30 6 6
                                    

Spóźniona na pierwszy dzień w nowej szkole, brzmi idealnie. Zamiast stresować się nową sytuacją i środowiskiem do, którego ewidentnie nie pasuje, moją głowę zaprzątają dwa pytania. Pierwsze czyli, kto do cholery projektował tak pokręconą szkołę jak Edmmisage High School ?, A drugie to, kto jest odpowiedzialny za te idiotyczne i niewygodne mundurki ?

- Hejka, mam pytanie - zatrzymuję się zdyszana, przy uroczej blondynce. - W którą stronę na chemię u Pani yyy - no właśnie Lu do jakiej Pani, dzień się jeszcze dobrze nie zaczął a ja mam już go dość.

- Na twoje szczęście właśnie trafiłaś na osobę, która została wyznaczona, żeby ci pomóc - dziewczyna zachichotała i wyciągnęła w moją stronę swoją dłoń,

- Cześć Jestem Celestia, ale dla znajomych Tia. A ty pewnie jesteś Luna tak ? - Odwzajemniłam uścisk, starając się przy tym wyjść na jak najbardziej rozluźnioną.
- Właściwie dla znajomych Lu - Uśmiechnęłam się lekko do Blondynki.

- Miło Cię poznać Lu, to teraz może pójdźmy na lekcje - Tia złapała mnie za dłoń i zaczęła ciągnąć wzdłuż, krętych korytarzy.

✧ ✧ ✧

- O jest i nasza nowa uczennica - Jak się domyślam, jest to Pani White, po  szybkim opisie Tii w czasie drogi do klasy, dowiedziałam się, że jest to dosyć nieprzyjemna, starsza kobieta, która będzie uczyć mnie chemii.

- Celestio, nie uważasz, że  droga powinna zająć wam, jakieś 5 minut krócej ? -  wzrok kobiety jest teraz utkwiony w dziewczynę obok mnie. Nie będę ukrywać, że jej spojrzenie odrobinę mnie przeraża, ale czego ja się mogłam spodziewać po prestiżowej, prywatnej szkole.
Przez moje nadmierne analizowanie nie zauważyłam, że ponad 30 par oczu właśnie na mnie patrzy.

- Pozwól, że powtórzę, ale musisz zapamiętać, że takiego zachowania nie toleruje u mnie na lekcji - Pani White poprawia swoje okulary, które ewidentnie są za małe i co chwile jej spadają.

- Z powodu, iż jesteś naszą nową uczennicą, proszę Cię o wystąpienie na środek i przedstawienie się całej klasie - Super, nie dość, że wystarczająco zrobiłam z siebie już dzisiaj kretynkę, to jeszcze teraz mam o sobie opowiadać.

- Cześć wszystkim, Jestem Luna, jednak większość osób nazywa mnie po prostu Lu. Może wam się to wydawać, bez sensu, że przeniosłam się tutaj na dwa ostatnie lata, ale w mojej sytuacji było to konieczne - podnoszę głowę, bo przez całą moją wypowiedź byłam za bardzo zestresowana, żeby spojrzeć na klasę.  Gdzieś z drugiego końca klasy słyszę pytanie jaka jest ,,moja sytuacja'', co jeszcze bardziej mnie stresuje. Na szczęście zauważam znaną mi już twarz. Tia uśmiecha się i trzyma dwa kciuki w górę, co dodaje mi otuchy.

- Zostałam zaadoptowana przez Pannę Chambers - Całe pomieszczenie wypełnia się szeptami, nawet sama Pani White, jest zaskoczona jednak nie chce tego okazywać.
Zerkam znowu w stronę Blondynki, która teraz patrzy na mnie szeroko otwartymi niebieskimi oczami. Takiej reakcji się obawiałam. Panna Chambers, jest jedną z najbogatszych osób w Londynie. Od lat jest znaną projektantką biżuterii. Rok Temu zmarł jej mąż, a ona przez to, że niestety nie mogła mieć dzieci, stwierdziła, że zaadoptuje godną następczynię. I tak właśnie pojawiłam się ja. W domu dziecka, każdy uważał mnie za poukładaną, perfekcyjną młodą damę, która potrafiła się wszystkim zająć, miała znakomite plany na przyszłość jak i wyniki w naucę.

- Dobrze Luno dosyć. Niestety jesteś zmuszona zająć jedyne wolne  miejsce, które znajduje się  obok Pana Ethana - Kieruje wzrok w stronę, którą wskazuje mi nauczycielka i zauważam bruneta, który najwidoczniej nawet nie zwraca uwagi na to co się dzieje, tylko patrzy telefon.

Let's Find The MoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz