Czy ja... (Pain x2)

199 13 4
                                    

*Reader POV*

Stałam za drzwiami do wielkiej hali. Za ścianą słyszałam odgłosy walki. Prawdopodobnie trójka moich adoratorów biła się ze sobą. Jednym z nich był Deidara, drugi Hidan, a trzecim był Kisame.

Na mojej twarzy pojawił się figlarny uśmiech, który zniknął, kiedy wyczułam obcą chakrę za moimi plecami.

Zrobiłam specjalnie przestraszoną minę, kiedy ktoś chwycił moje ramię.

Wzdrygnęłam się zerkając od razu za siebie.

Stał tam rudy mężczyzna. Na pierwszy rzut oka go nie poznałam. Jednak kiedy podniosłam wzrok wyżej i spojrzałam mu w oczy, zrozumiałam, że to musi być lider całej organizacji. Pain, o którym tyle słyszałam, od członków Akatsuki, stał teraz przy moim boku.

-Co się tam dzieje?-spytał mnie patrząc mi się w oczy.

Zamrugałam parę razy.

-Tak jakby... walczą ze sobą?- wychyliłam się, łapiąc za framugę.- Inaczej... Kisame topi Hidana, a Deidara rzuca w niego bombami.

-Nie ma sensu im przeszkadzać.- Powiedział po chwili obojętnie lider.- Najwyżej się pozabijają.

Zaśmiałam się cicho pod nosem, lecz szybko zasłoniłam twarz głową.

-Przepraszam. Chyba nie powinnam się śmiać w tej sytuacji...

Zerknęłam ukradkiem na Paina i zauważyłam , że chodź po części jego twarz jest zasłonięta przez płaszcz, to i tak było widać lekki uśmiech, kiedy patrzał na "katorgę" swoich podwładnych.

Nagle spoważniał i znów spojrzał na mnie.

-Choć za mną.-powiedział i puścił moje ramię.

Udaliśmy się w stronę drugiego korytarza idąc na sam jego koniec.

-I jak? Przyzwyczaiłaś się do tego miejsca?- spytał w końcu mężczyzna , patrząc się cały czas przed siebie .

-Nie do końca jeśli mam być szczera. Nie umiem się przyzwyczaić do zachowania niektórych członków Akatsuki... W sumie nawet nie wiem co tutaj robię.

-Jesteś tu z mojej decyzji. Nic więcej nie musisz wiedzieć. Odnośnie Deidary i reszty, nie będą ci więcej przeszkadzać. Za niedługo wyruszają na misję. Do tego Konan będzie ich obserwować.

-A ja? Nie jestem jakąś świetną kunoichi rangi S...

-O to się nie martw. Wyjaśnię ci zaraz wszystko.

Otworzył drzwi do pokoju i wpuścił mnie do środka. Niepewnie weszłam, a ten zatrzasnął za mną drzwi.

Rozejrzałam się dookoła. Byłam obecnie w dużym biurze, zapewne należącym do człowieka z Rinneganem.

-Nie uciekłaś.- Powiedział podchodząc do mnie od tyłu.

Odwróciłam się na pięcie.

-Pewnie i tak bym nie miała szans na ucieczkę... chwila... to ty byłeś w tedy w tym pokoju...

Nie dokończyłam swojej wypowiedzi gdyż ten mi przerwał w połowie zdania.

-Możliwe. Siądź na fotelu.- Kiedy zrobiłam to co kazał mężczyzna podszedł do biurka, przejechał po nim dłonią, w końcu siadając za nim.-Co się dzieje?- Spytał się nie spuszczając ze mnie wzroku.

-Hm?- nie zrozumiałam pytania.

-Chodzi o zachowanie moich "podopiecznych"? Co takiego robią? Powiedz szczerze.

Westchnęłam cicho zakładając jedną nogę na drugą, tak aby usiąść po turecku.

-Szczerze, każdy robi coś innego, co jest dziwnym dla mnie zachowaniem. Zwykle mieszkając u Orochimaru, nie za bardzo miałam kontakt z ludźmi. Jednak Hidan lata do mnie po nocach, tak, że boję się spać. Deidara jest przymnie inny niż przy innych. Kisame stara się mnie unikać . Każdy z nich robi coś innego , jednak czuję, że zachowują się jakoś inaczej. Nie wierzę aby tacy byli na co dzień.

-Po za Hidanem... boisz się ich?

-Nie, ale czuję się tak jakby niekomfortowo.

Odwróciłam wzrok od lidera, patrząc się w podłogę.

Usłyszałam szuranie krzesła. Minęła chwila za nim zareagowałam na odgłos przemieszczania się obiektu, z zamyślenia wyrwał mnie dotyk mężczyzny, który chwycił mój podbródek, a drugą ręką oparł się  o bok fotela.

Pochylił się na de mną.

-Wiem dlaczego to robią. Nie martw się tym, jutro wyruszą na misję, a wtedy udamy się do wioski ukrytej w deszczu. 

Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. Było czuć od niego pewność i jakby to nazwać... dominację?

-Udamy?

Ten nic nie odpowiedział, jednak zamiast tego pogładził moje usta i zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, kiedy usłyszeliśmy stanowcze pukanie do drzwi. 

Pain warknął coś pod nosem, po czym pocałował mnie szybko w czubek nosa i odsunął się ode mnie.

-Możesz iść. Naszykuj się na jutro.- Spojrzał się na drzwi i krzyknął.- Wejść!

Wstałam z fotela i wyszłam z pokoju mijając obok siebie czerwonowłosego mężczyznę , który kiedy przeszłam obok niego zatrzymał się i odprowadził wzrokiem do drzwi.

Kiedy drewniana deska  się za mną zamknęła, oparłam się o ścianę na przeciw niej. Chwyciłam się za skrawek bluzy przy sercu. 

Czy ja ? Właśnie coś poczułam?

---------------------

I mamy kolejny rozdział dzięki @KochamHuTao . Dziękuję, że jesteś gwiazdeczko ^^. Mattane !!!

YandereNARUTO x Reader "Zabić to za mało?"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz