[ ✦ 𝘙𝘰𝘻𝘥𝘻𝘪𝘢ł 𝘛𝘳𝘻𝘦𝘤𝘪 ✦ ]

90 12 14
                                    


— Uwielbiam róże

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Uwielbiam róże... — powiedział szeptem blondyn.

— Podaruje ci na urodziny, dobrze mały? — powiedział z uśmiechem brunet.

Obiecujesz?

—Obiecuje...

Draco wpatrywał się w okno

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Draco wpatrywał się w okno. Był dziś dzień, w którym powinnien go odwiedzić przyjaciel. Dziś przypadały piętnaste urodziny, szarookiego. Po długich godzinach czekania, Tom nie pojawił się. Martwił się o niego.

— Gdzie ty jesteś...?— szepnął do siebie. Wtedy usłyszał jak ktoś wchodzi do domu. Do domu wszedł Andromenda — Ciociu, widziałaś Toma?— zapytał z nutką nadzieji.

— Oh nie, nigdzie go nie widziałam. Ale może na poprawę humory, chcesz upiec ciasto na urodziny, co? — uśmiechnęła się.

— Pomogę Ci. Ale możemy dodać, cioci Walbury różyczki? — zapytał z iskierami szczęścia.

— Oczywiście, to twoje urodziny — zaśmiała się. Chciała go odciągnąc od przykrości. Też się martwiła, o to że przyjaciel Draco nie pojawia się.

W tym samym czasie, na polanie, na której zawsze spędziali pikniki dwoje przyjaciół zasiadywał brunet z brunetką. Bella namówiła Toma by, spędził z nią czas zanim pójdzie do Draco.

— Bello, bardzo miło się z tobą spędzia czas, ale chce już iść do Draco. Obietnice muszę dotrzymać — odparł Tom powoli wstając.

— Oh Tom. Uspokój się, do zmierzchu daleko. Jego urodziny kończą się dopiero w nocy, mamy czas— powiedziała kobieta uśmiechając się.

— Cóż, jeśli nalegasz to zostanę. Muszę przecież spróbować twojej, herbaty — zaśmiał się, popijąc napój.

I tak zostali. Południe, po południu aż powoli zaczynało się zmierzchać.
A Draco czekał. Upiekł a nawet zjadł kawałek ciasta. Nie cieszył się nawet z różyczek. On czekał na róże od niego.

Usypiał już przy oknie. Drzwi się otworzyły, w drzwiach zobaczył śmiejących się dwóch dorosłych.

Toma i ciocię Bellę.
Serce piętnastolatka powoli zaczynało się pękać.

Gdy brunet zauważył blondyna uśmiech znikł. Wtedy zdał sobie z sprawę, co zrobił gdy zobaczył w oczach przyjaciela łzy.

Złamał obietnice. Miał już tu być przed południem. A prezent — róże najpiękniejsza z ogrodu jego pałacu podarował, nie Draco ale Belli.

Blondyn wstał i pobiegł z łzami na górę, do swojego pokoju. Były to jego najgorsze urodziny.

—Draco! — usłyszał wołanie przyjaciela, ale zignorował to.

Skulił się na łóżku szlochając. Nie chciał tu być. Tom złamał obietnice, czy zasługuję na drugą szansę? Nie wiedział.

Poczuł głaskanie po włosach i jak łóżko się zapada pod ciężarem.
Blondyn, jednak nie chciał wiedzieć kto to. Wołał siedzieć w milczeniu.

—Draco... Dracuś, przepraszam... proszę, wybacz mi — szeptał do niego głos, dobrze znany. — Mówiłem twej cioci że, chce iść do ciebie ale ona namawiała być zostać... obiecuję że już nigdy, nie zapomnę— powiedział dwudziestopięciolatek.

—Twoje obietnice nie są dla mnie ważne — odparł piętnastolatek. Serce bruneta zabolało. Serce blondyna, nie rozpadało się powoli.

— Dracuś...—

— Zamknij się! — wrzasnął Draco, siadając i od razu zrzucił z łóżka Toma — Idź stąd! Wynoś się! — krzyczał z łzami w oczach.

— Jak sobie życzysz...— westchnął starszy wstając z podłogi. Zanim wyszedł spojrzał na młodszego — Przepraszam... do zobaczenia Dracuś — i wyszedł. A szloch Draco rozniósł się na cały dom.

Najgorsze urodziny...

Następnego dnia, blondyn znalazł na parapecie list i róże.

Draco, może kiedyś się znów spotkamy. Kazałeś mi się wynosisz, zrobiłem to. Wyruszyłem do swojego królewstwa, mam nadzieję że wybaczysz mi kiedyś.
Nie krzycz na Bellę, albo i tak to zrobisz. Ale proszę cię, nie bij jej.
Kobiety nie powinny być bitę, nikt nie powinnien.

Mam nadzieję, że ta róża jest piękna i jej nie wyrzucisz.
Gdy patrze na róże, przypominasz mi się ty.
Nie płacz proszę cię. Wrócę. Ale nie teraz. Ale wrócę.

Twój Tommy.

Znów łzy pojawiły się w jego srebnych oczach. Stracił go.
Blondyn nie umiał się pozbierać. Jego najlepszy ale i też jedyny przyjaciel opuścił go.

—Kochany, wszystko idzie po mojej myśli

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

—Kochany, wszystko idzie po mojej myśli...— powiedział z uśmiechem Albus Dumbledore patrząc przez magiczne kule na szlochającego księcia.

𝗦𝗟𝗘𝗘𝗣𝗜𝗡𝗚 𝗣𝗥𝗜𝗡𝗖𝗘 ⟶ 𝘛𝘰𝘮𝘢𝘤𝘰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz