W jej głowie krążyła wciąż jedna myśl: nie dam się zabić... musze jeszcze żyć...
Juz miała sięgnąć by wyciągnąć sztylet z wysokich butów ( oicerki ) gdy nagle stanął przed nią wysoki brunet który wyrósł jak z podziemi. Juz miała powiedzieć ze sama sobie poradzi gdy chłopak wyciągnął długi miecz
- odsuń się mała - powiedział nieznajomy
Merzczyzni zblizyli się nieznacznie...
Na twarzy chłopaka pojawił się poblazliwy uśmiech- co niby zamierzasz nam tym zrobić chlopczyku
- mam zamiar rozglądać wam tym mordy - mówiąc to wskazał na miecz i głośno się roześmiał ( sadystyczny śmiech )
Hejo kochani :* o to kolejny krótki rozdział. Następne powinne być dłuższe :)