... niewiem czy powinnam panu wiezyc...
-Sądze ze powinnaś
-Kim pan wogóle jest - zapytała
-przyjacielem - odpowiedział pewnym głosem - znałem twoją rodzinę droga Casidy
Po tych słowach staneła jak wryta a po jej policzkach spłyneły łzy.
-jak moze pan powiediec ze ich znał przeciez oni wciaz zyja, nie moze pan powiedziec ze ich zna ? - powiedziała z lekkimi wyzutami w głosie
-och widze ze ty o niczym nie wiesz - zauwazył zdziwiony - a no tak uciekłaś z domu juz dawno temu
-co sie stało z moja rodzina ?!? zrobiłeś im coś!?! - teraz juz prawie krzyczała ze złości
-ja?? - zapytał zdziwiony - ja nic im nie zrobilem, a jedynie obiecalem ze zajme sie toba i nie pozwole by ktokolwiek cie skrzywdził
Zrobiła dwa kroki w tył i powiedziała
-nadal nie odpowiedział mi pan na pytanie. Co stało sie z moja rodzina ?!?
-Dowiesz sie w swoim czasie moja droga a teraz chodz ze mna...
-nie mam zamiaru - mówiąc to odbiegła w strone pobliskiego miasta, na odchodnym usłyszała tylko - bede miał cie na oku po czym samochód ruszył
z piskiem opon w przeciwnym kierunku.
Szła juz dobre dwie godziny pusta ulica w strone miast.
Na horyzoncie tuż prze nią rozlegało sie swiatło ulicznych lamp.
Cieszyła się ze jest środek nocy, o tej godzinie mało kto przechadza się ulicami wiec mogła spokojnie iść nie martwiąc sie zaczepkami.
Znajdowała się na bocznej ulicy tuz przed nia znajdował sie mały domek.
Podeszła do drzwi i delikatnie zastukała.
Drzwi otworzyły sie niemal natychmiast, a otworzyła je starsza błekitno włosa kobieta.
Długie włosy związane miała w warkocza, ubrana w długą jedwabna suknie i rękawiczki sięgające łokci.
Jej duże niebieskozielone oczy spoczeły na czymś za dziewczyną.
- wchodz szybko - powiedziała ciągnąc ją za rękę.
Zamkneła szybko drzwi zamykając je na dość nietypowy zamek.
- A teraz powiedz mi co tu robisz, z kąd się tu wziełaś ? - zapytała
- uciekłam - wyszeptała - tyle powinno pani wystarczyć - powiedziała tym razem głośniej
- to juz zauwarzyłam Casidi
- Skąd... Skąd pani wie jak się nazywam ?? - spytała zdziwiona
- Znam cię od urodziny, powiedzmy że jestem twoją matką chrzestną
- To dość dziwne. Widzę panią poraz pierwszy.
- Bylaś bardzo mala gdy cię ostatni raz widziałam
OHAYO <3
wróciłam z kolejnym rozdziałem, mam nadzieję ze się spodoba.
komentarze i gwiazdki mile widziane.
do następnego rozdziału misie :*