Rozdział 5

31 2 0
                                    

... niewiem czy powinnam panu wiezyc...

-Sądze ze powinnaś

-Kim pan wogóle jest - zapytała

-przyjacielem - odpowiedział pewnym głosem - znałem twoją rodzinę droga Casidy

Po tych słowach staneła jak wryta a po jej policzkach spłyneły łzy.

-jak moze pan powiediec ze ich znał przeciez oni wciaz zyja, nie moze pan powiedziec ze ich zna ? - powiedziała z lekkimi wyzutami w głosie

-och widze ze ty o niczym nie wiesz - zauwazył zdziwiony - a no tak uciekłaś z domu juz dawno temu

-co sie stało z moja rodzina ?!? zrobiłeś im coś!?! - teraz juz prawie krzyczała ze złości

-ja?? - zapytał zdziwiony - ja nic im nie zrobilem, a jedynie obiecalem ze zajme sie toba i nie pozwole by ktokolwiek cie skrzywdził

Zrobiła dwa kroki w tył i powiedziała

-nadal nie odpowiedział mi pan na pytanie. Co stało sie z moja rodzina ?!?

-Dowiesz sie w swoim czasie moja droga a teraz chodz ze mna...

-nie mam zamiaru - mówiąc to odbiegła w strone pobliskiego miasta, na odchodnym usłyszała tylko - bede miał cie na oku po czym samochód ruszył

z piskiem opon w przeciwnym kierunku.

Szła juz dobre dwie godziny pusta ulica w strone miast.

Na horyzoncie tuż prze nią rozlegało sie swiatło ulicznych lamp.

Cieszyła się ze jest środek nocy, o tej godzinie mało kto przechadza się ulicami wiec mogła spokojnie iść nie martwiąc sie zaczepkami.

Znajdowała się na bocznej ulicy tuz przed nia znajdował sie mały domek.

Podeszła do drzwi i delikatnie zastukała.

Drzwi otworzyły sie niemal natychmiast, a otworzyła je starsza błekitno włosa kobieta.

Długie włosy związane miała w warkocza, ubrana w długą jedwabna suknie i rękawiczki sięgające łokci.

Jej duże niebieskozielone oczy spoczeły na czymś za dziewczyną.

- wchodz szybko - powiedziała ciągnąc ją za rękę.

Zamkneła szybko drzwi zamykając je na dość nietypowy zamek.

- A teraz powiedz mi co tu robisz, z kąd się tu wziełaś ? - zapytała

- uciekłam - wyszeptała - tyle powinno pani wystarczyć - powiedziała tym razem głośniej

- to juz zauwarzyłam Casidi

- Skąd... Skąd pani wie jak się nazywam ?? - spytała zdziwiona

- Znam cię od urodziny, powiedzmy że jestem twoją matką chrzestną

- To dość dziwne. Widzę panią poraz pierwszy.

- Bylaś bardzo mala gdy cię ostatni raz widziałam  


OHAYO <3

wróciłam z kolejnym rozdziałem, mam nadzieję ze się spodoba.

komentarze i gwiazdki mile widziane.

do następnego rozdziału misie :*

Ucieczka przed życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz