Rozdział 1

55 5 2
                                    






𝐶𝑧𝑦𝑡𝑎𝑠𝑧 - 𝑧𝑜𝑠𝑡𝑎𝑤 𝑘𝑜𝑚𝑒𝑛𝑡𝑎𝑟𝑧, 𝑡𝑜 𝑑𝑙𝑎 𝑚𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑜 𝑤𝑎𝑧̇𝑛𝑒 <3



- Dobra, wychodzimy stąd. – zdecydowana powiedziałam do przyjaciółki starając się przekrzyczeć głośną muzykę.

- Już Ci się znudziło? – zapytała marszcząc brwi nie przestając ruszać się do rytmu muzyki.

Ten wieczór nie należał do udanych. Od samego początku, gdy tylko usłyszałam o planie pod tytułem „Czwartkowa studencka impreza" wiedziałam, że będzie to niewypał. Spojrzałam na swoją drugą połówkę, którą była dziś moja najbliższa przyjaciółka Clary i przewróciłam oczami.

Zerknęłam na wianuszek chłopców, który nas otoczył i zirytowałam się jeszcze bardziej. Dziś nie był mój dzień na zabawę. Za to ona bawiła się w najlepsze. Brunetka uwielbiała być w centrum uwagi zwłaszcza płci męskiej, bardziej niż ktokolwiek. Myślę, że spowodowane jest to tym, że ciągle z tyłu głowy miała swoich czepialskich braci, którzy nie pozwalali nigdy nam dobrze się bawić.

Clary była jasną iskierką nadającą mojemu życiu jakiegokolwiek znaczenia. Dziewczyna o czekoladowych włosach i dużych oczach potrafiła sprawić, że czułam się być ważna, nie zatracałam się w przeszłości i nie myślałam o żadnych konsekwencjach. Byłyśmy nierozłączne.

Poznałyśmy się zaraz po mojej przeprowadzce  do Baltimore. Jej tata był jednym z najbardziej rozpoznawalnych biznesmanów tutaj. Był właścicielem największej agencji nieruchomości w mieście.  Ktoś musiał postawić jego osobę na naszej drodze, a raczej na drodze mojej mamy, aby wszystko w naszym życiu zaczęło się układać. To właśnie jego pracownik pośredniczył w transakcji naszego nowego domu w jednej z ładniejszych okolic tego miasta. Gdy mama była w firmie podpisywać umowę, przepadkiem natknęli się na siebie.

Niestety nie wierzę w przypadki. Zawsze coś jest po coś. Zawsze.

Ridge, bo tak miał na imię ojciec mojej przyjaciółki, stwierdził, że idealnym planem będzie zapoznanie ze sobą dwóch czternastolatek, które zgodnie z jego przypuszczeniami stały się nierozłączne. Uważał, że właśnie tego potrzebowała Clary, a moja mama, że tego potrzebowałam ja.

I oto jesteśmy. Niczym dwie siostry.

Mama szybko zaprzyjaźniła się z nim i jego byłą narzeczoną, a nas zbliżyło najbardziej ból i strata. To, że obie wychowywałyśmy się pod skrzydłami jednego z rodziców zbliżyło nas i pomogło się podnieść. Rodzina Larson mieszkała dość niedaleko mnie – wujek Rigde, Clary oraz trzej muszkieterowie. No w sumie dwoje, ponieważ najstarszy brat brunetki wyjechał na studia. Widywaliśmy go tylko razy w roku.

Clary wiedziała, że nie lubię w tygodniu wychodzić do klubu, w którym aż na odległość bije testosteronem od tych nadętych studenciaków. W tygodniu preferowałam spotkania na mieście, jedząc dobrą pizzę w restauracji albo sushi. Ona za to uwielbiała takie miejsca, choć w tym duecie mogłyśmy się spierać o to kto był tą bardziej towarzyską połową.

Według mnie każdy student płci męskiej trzymał się zasady „przeliż, wykorzystaj, rzuć" i tak w kółko.

Ja, prawie siedemnastoletnia Luiza Jones, znam to z autopsji. Nie możemy doczekać się tego, aż w końcu razem z Clary przekroczymy próg zwany pełnoletnością. Jakoś wydaje nam się, że wtedy wszystko będzie trochę bardziej proste. Wtedy w końcu będziemy czuć się wolne i nikt nam niczego nie zakaże. Może jestem zbyt surowa, bo żadna z nas nie jest wychowywana w rygorystyczny sposób. Moja mama pozwala mi na wszystko ufając mi bezgranicznie. Nie miała w sumie nigdy żadnego powodu, żeby myśleć inaczej. Tata Clary również nie jest aż tak surowy, na jakiego wygląda, a szczerze, gdy na niego spojrzałam w dzień naszego pierwszego spotkania, czułam to w kościach.

Every momentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz