George był jednym z tych chłopaków, którzy potrafią zawrócić w głowie, wysłuchać cię, zabrać kilka razy na banalną randkę, a później gdy nie chcesz żeby coś za szybko się potoczyło, szuka następnej.
To typ, który ogląda się za każdą ładną laską, niczym typowy pies za sukami.
Niestety dałam się na to nabrać. Ale tylko dlatego, że tak mocno się starał i kilkanaście razy nalegał na spotkanie.
Byłam jego oczkiem w głowie, no przynajmniej jednym z kilku dodatkowych, z którymi w międzyczasie się bujał po mieście. Potrafił tak omamić dziewczynę, że aż byłam zażenowana tym, że nie przejrzałam go wcześniej. Na szczęście do niczego między nami nie doszło, co również było jednym z powodów rozpadu tego półrocznego związku.
Może dlatego właśnie szukał przygód u innych?
Może nie byłam wystarczająca?
Zaczynał wtedy wakacje przed studiami i być może byłam już dla niego małolatą? Szczerze to czasami właśnie obwiniałam siebie za to, ale później doszło do mnie, że to ja źle trafiłam, nie on.
- Znasz tego typa? – zapytał nagle wyrywając mnie z zamyślenia brunet.
Spojrzałam jeszcze raz na szczerzącego się blondyna, który świetnie bawił się nie przekraczając nawet progu klubu. Zacisnęłam usta w wąską linie.
- Nie chcę go znać.
- Ale go znasz? – dopytywał, tym razem patrząc na mnie kątem oka.
- Niestety. Czemu o to pytasz?
- Cóż, dostałem zakaz wdawania się w bójki ze znajomymi twoimi i Clary, ale skoro nie chcesz go znać, to jego ta zasada nie obowiązuje. – odpowiedział ze stoickim spokojem, po czym odwrócił się i zmierzając w stronę schodów prowadzących na salę klubową nagle zniknął mi z pola widzenia.
Stałam jak wryta. Spojrzałam w kierunku gdzie stał mój były i dopiero wtedy olśniło mnie, że jego auto stało zaparkowane prostopadle do kilku innych uniemożliwiając im ewentualny wyjazd z parkingu. Zastawił przez to trzy auta, wśród których był mercedes klasy G oraz jakieś dwa starsze rocznikowo auta. Ten głąb miał zawsze wszystkich w około głęboko w poważaniu i nie przejmował się niczym, ani nikim.
Na tyle, na ile pozwalały mi szpilki szybkim krokiem podążyłam za brunetem. Po drodze wpadłam na kilka osób i dopchałam się do wyjścia. Schodząc po schodach i uważając, by się nie wywrócić, usłyszałam rechot byłego chłopaka i jakieś obelgi rzucone w kierunku bruneta.
- Nie będę drugi raz powtarzał, przeparkuj tego gruchota, albo będziesz musiał go oddać na złom.
- Stary, jestem zajęty. Nie widzisz? Nie możesz podbić do mnie za kilka godzin, jak już będę wracał i odwoził dziewczyny? Dziś obiecałem, że się nimi zaopiekuję do końca. – odpowiedział mu opierając się o swój samochód i zerkając na swoje towarzyszki posyłając im szeroki uśmiech, a one zachichotały.
Widziałam, że to zachowanie zdenerwowało Michaela poprzez napięcie tworzące się wokół ramion i na jego plecach stając kilka metrów za nim i czekając na rozwój wydarzeń. W razie czego pobiegnę po chłopaków.
- Owszem mogę, tylko jest jedno ale stary. – zaczął - Ja nie lubię czekać.
- To masz problem – rzucił mój były chłopak i odbił się od drzwi auta, pokazując dziewczynom, aby podążyły za nim.
- Nie, to ty masz problem – zatrzymał go, łapiąc za ramię. Był niezwykle opanowany, mimo tego, że tamten go naprawdę zirytował. Będąc przy tej wymianie zdań jako zwykły słuchacz już sama byłam nieźle poirytowana. Widziałam jak świdrowali się wzrokiem, niczym dwa koguciki. Nagle George zerknął w bok i spojrzał prosto na mnie. Jego źrenice się rozszerzyły, jakby zobaczył ducha i uniósł się dumnie.
CZYTASZ
Every moment
Romance„Spróbuję spędzić każdy moment swojego życia tak, aby żadne z nas już nigdy nie cierpiało."