Rozdział 17

186 10 4
                                    

Związek Ady i Irene rozwijał się w najlepsze. Zauważyli to nawet Avengers że Ada przestaje być  agresywna i arogancka. Nie rozmawiała z nimi ale potrafiła już z nimi przebywać. Matka Irene powiedziała że jeśli chce się wkupić  w łaski, niech wpada do remizy i czasem pomoże oraz nie ma siedzenia u nich gdy mają zmianę. Thor też wypowiedział się na ten temat, Ada z nim rozmawiała gdy razem grywali. 

-Ada odnajduje spokój i równowagę.-rzekł wiedząc że Ada jest w szkole.-Ta dziewczyna jest jej jasnym punktem na drodze mroku przez którą teraz przechodzi. Dużo z nią rozmawia.

-Czemu nie może rozmawiać z nami?-zapytała przybita Natasha.

-A ty byś rozmawiała z matką?-zapytał Thor.

-Raczej nie...

-I ona też tego nie robi. Poza tym będzie chciała zapytać czy może ją zaprosić, byśmy ją poznali skoro Peter przyprowadza MJ.-powiedział Thor.-One są takie słodkie razem.

-Poznałeś już ją?-zdziwił się Tony.

-Raz wpadłem na nie w sklepie. Ada nazywa ją księżniczką a Irene rumieni się i przewraca na nią oczami.-rozpływał się Thor. 

-To brzmi naprawdę dobrze...Niech ją zaprosi skoro dzięki niej jest lepiej.-stwierdziła Natasha.-Może to będzie jakiś przełom?

-To zdecydowanie będzie przełom skoro chce się nią z nami podzielić po tym wszystkim, mówię tu o złych rzeczach. Ada strasznie zamyka się w sobie gdy dzieje się coś złego, teraz mimo to chce pokazać swoje światełko w tunelu.-rzekł Thro, Tony dziwnie na niego spojrzał.-oglądam serial o psychologach, dobra!

-Wiedziałem że sam siebie by nie zmądrzał.-triumfował Tony.

Ada była pod remizą. Miała wolne popołudnie przez brak treningów koszykówki a Irene miała swój trening po którym miały się spotkać. Chciała się przypodobać jej mamie dlatego kupiła i przywiozła świeżą pizzę, z najlepszej pizzerii w mieście. Wzięła po uwagę że niedawno byli na akcji i muszą być głodni. Weszła z pudełkami do środka zaraz po tym jak wrócili z akcji, miała idealne wyczucie czasu. Zapukała i wsunęła głowę do środka podążając za głosami. 

-Idźcie odpocząć ekipo.-powiedziała Maya.

-Dzień dobry.-powiedziała nieśmiało Ada z miłym uśmiechem.

-Młoda co tu robisz i co trzymasz w rękach?-pytał Dean.

-O tak, ja słyszałam że mieliście dużą akcje...i pomyślałam że będziecie potem głodni...kupiłam więc pizzę, różne pizzę bo...nie wiem jaką lubicie.-Ada potykała się trochę o słowa.

Dean, Jack i Travis od razu złapali się za pizzę. Maya i Andy przyglądały się chwilowo z tyłu.

-Młoda chce się podlizać, łapać dobre punkty byś ją lubiła.-powiedziała Maya do Andy.

-Po tym jak przyznała że chce sypiać z moją córeczką.-odparła Andy.

-Ale przedtem dała ci to wspaniałe wino którym zachwycałaś się cały wieczór po jej i naszym wyjściu.

-Wiesz jakie to wino jest drogie Maya?! 

Maya rozłożyła ręce w geście niewiedzy i ruszyła w stronę pizzy. Andy przewróciła na nią oczymi.

-Ej drużyno może zamiast jeść w garażu, zjemy ten przepyszny podarek w kuchni przy stole jak ludzie?-zaproponowała Maya.

-Pani kapitan jak zawsze ze świetnymi pomysłami.-zaśmiała się Vic.-A wy co tak stoicie? Pomoglibyście dziewczynie, przytaszczyła tu te pudła teraz wasza kolej.

Jack i Dean wzięli pudełka od Ady. Maya podeszła do niej położyła jej rękę na ramionach i poprowadziła za chłopakami do stołu. Ada obdarzyła nieśmiałym uśmiechem. Siedziała z nimi przy stole i opowiadali jej o niektórych akcjach. Była pod wrażeniem, często tylko z Peterem wynosili kogoś z pożarów i gdy nikogo nie było w środku znikali nim straż się pojawiała. Miło było posłuchać o tym co dzieje się tym jak ich nie ma, albo o ile szybciej idzie gaszenie gdy wiedzą że Spider-Twins wynieśli wszystkich z budynku, to było budujące. Nigdy nie zastanawiała się co dzieje się po tym jak zdejmie maskę, a tu proszę. 

-Ada? Tak?-zapytała Vic.

-Tak.-odparła niemal natychmiast Ada.

-Irene od momentu gdy cię poznaliśmy nie przestaje o tobie nawijać, o tym jaka jesteś romantyczna, zabawna i wysportowana.-lekko śmiała się Vic.

-O tak! Bez przerwy!-dołączyła Maya.-Trenujesz coś?

-Siatkę na pozycji libero, kosza jako kapitan i rozgrywająca oraz w nożną jako bramkarz.-odpowiedziała Ada.-Szkoda że odbyły się w tym sezonie tylko rozgrywki w nogę.

-Czemu?-zaciekawił się Dean.

-Co roku wygrywamy, nie ma nikogo lepszego od nas, to trochę jak grać bez konkurencji. Co innego w kosza czy siatkę tam łatwiej tracić punkty i je zdobywać.

-Słyszałam że wygrałyście już mistrzostwa w piłkę nożną ale żeby zaraz bez konkurencji?-zdziwiła się Herrera.

-W momencie gdy nie tracimy ani jednaj bramki przez cały sezon to trochę tak wygląda.-odparła Ada.

-Nie no teraz przesadzasz. Ile przepuściłaś w tym sezonie, tylko szczerze.-zapytał Travis.

-Nigdy nic nie przepuściłam, nawet na treningu.-odparła Ada śmiertelnie poważnie.-Sprawdźcie w sieci.

Travis kpił ale wyjął telefon i sprawdził. Jego mina była bezcenna, aż odebrało mu mowę.

-Mówiłam, uczelnie się o mnie zabijają a ja nie chce iść.-mówiła Ada unikając kontaktu wzrokowego z kimkolwiek.

-Czemu nie chcesz iść na studia? Z takimi statystykami mogłabyś grać zawodowo.-mówiła Maya.

-Nie wiem, nikt nigdy we mnie nie wierzył to i ja przestałam to robić. Teraz jeszcze zamieszanie w bazie Avengers dodaje oliwy do ognia.-mówiła Ada patrząc w stół.

-Jakie zamieszanie? Powiedz tyle ile możesz wiemy że to tajne.-powiedział wspierająco Ben.

-Nie do końca dogadujemy się z zespołem od zebrania przed jedną misją. Wybuchłam na szefa przy całym zespole i trochę go zaatakowałam, ale on nie miała prawa powiedzieć tego co powiedział i każdy o tym wie.-powiedziała Ada.- A na koniec przed wyjściem z konferencyjnej kazałam się pierdolić szefowi i zamknąć mordę Capitanowi Ameryce, wyszłam z domu, oni polecieli na misję i wróciłam gdy ich już nie było.

-Ale że do Steva takie słowa? Młoda...-zaczął Jack.

-Wiesz co powiedział Rogers gdy dowiedział się że mam dziewczynę? Że to nienaturalne. Krytykuje mnie na każdym kroku, za nic.-przerwała mu Ada.

-Jak chcesz możesz zostać z nami, mamy zmianę do jutra rana. Taka przerwa mogłaby być dla ciebie zdrowa.-zaproponowała Maya.

-Irene się nie spodoba że kradniemy jej dziewczynę.-zaśmiała się Andy.

-To prawda, ale zrozumie, muszę tylko napisać Natashy że nie wracam.-powiedziała Ada.

-Że Black Widow, czemu jej?-zaciekawił się Travis.

-Jest moim obecnym opiekunem prawnym, za kilka dni mamy rozprawę o adopcję.-wyjaśniła Ada.

-A Peter?-zapytał Ben.

-Jego adoptuje Stark, dzięki temu tylko na papierze nas rozdzielą bo i tak jesteśmy tam wszyscy razem.-wyjaśniła Ada.

Ada: Nie wracam dziś do domu.

Natasha: Dobrze. Jakbyś chciała to możesz zaprosić Irene pojutrze na kolację, Tony zgodził się na znajomych Petera więc czemu ty masz nie zaprosić swoich.

Ada: Dzięki.

-Pani Herrara, czy jeśli Irene się zgodzi to może zjeść kolację z moją pokręconą rodzinką pojutrze?-zapytała Ada.

-Jeśli się zgodzi i obiecasz że wróci przed północą to nie widzę przeszkód.-powiedziała Andy.

-Dziękuję.-powiedziała Ada z uśmiechem.

Spider-TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz