Dziękuję Hubert...

104 7 10
                                    

-Jestem Hubert

-Karol

Pov: Huberta

Była już godzina około 16 nie wiem dokładnie, bo wzrok mi się strasznie rozmazywał ze zmęczenia, w końcu wstałem bardzo wcześnie i jak na urwanie głowy zapierniczałem na samolot na który i tak nie zdążyłem, a przez spory kawał czasu gadałem z Karolem, nie ukrywam było czasem nieco niezręcznie, bo nie mieliśmy wspólnych zainteresowań, on jest ekstrawertykiem ale również uwielbia spokój mimo to buzia mu się nie zamykała i nie zdziwił bym się jeżeli 75% to tylko on gadał. W pewnym momencie chciałem go przeprosić i chociaż przez chwilę się zdrzemnąć ale jak na złość rozwinął ciekawy temat.

-Widzisz tamta babkę ubraną całą na różowo. - Powiedział Karol hihrając się jak obłąkany

-Ciężko by było jej nie zauważyć, wyróżnia się najbardziej ze wszystkich, w nocy to pewnie kurna jarzy się jak świetlik. - Odpowiedziałem patrząc się na tą kobietę plus minus miała około 60 lat, była niska i przy kości ale ubiorem przypominała te wredną sukę z Harrego Pottera.

-Ona jest ikoną mojego osiedla.- Powiedział przecierając łzy śmiechu z policzka.

-Coo? A w jakim sensie?

-Ta kobieta jest już dawno emerytowaną striptizerką, ale do tej pory odwiedza swoje stare kluby w których pracowała chyba w średniowieczu, zapewne jak się kąpie to zarzuca cycki za plecy. - Brunet rozpłakał się już kompletnie a część lotniska słyszało jego śmiech, przypominający zagotowany czajnik lub zmutowanego pterodaktyla.

Rozejrzałem się nie o wokół nas czując na sobie spojrzenia ludzi, ja mam jakieś cholerne przeczucia że kiedy wiem, że jestem obserwowany to automatu walę w głupa, ale starałem się uspokoić swego towarzysza.

-Śćiiiii (idk jak opisać ten dźwięk) uspokój się bo ktoś pomyśli że przemycasz dziką małpę z kraju. - Trzepnąłem lekko w łeb wyższego chłopaka.

- O Jezusie, ohh haha aż zakwasu brzucha dostałem ze śmiechu

- No chyba zakwasu mózgu, kurna przypał z tobą jest w ciul (Hubert ogólnie ze śląska jest więc ,,ciul'' pasuje) , pół osób się na nas gapiło.

- Na nas? Ale przecież tylko ja się śmiałem.


- Ale myślę że mógł ich przykłuć widok jednego duszącego się że śmiechu mężczyzny i drugiego walącego go po łbie puszką po ciastkach.

- Przypomniałem sobie kiedyś jak dziadek mi opowiadał o tej nie młodej damie pewną anegnotkę.

-Plis nie opowiadaj- pomyślałem

- Opowiem ci o niej.

- No i właśnie tego się kurna obawiałem... -Szepnąłem do siebie

- Sorka mówiłeś coś ?

- Eee no i właśnie na to czekałem ? Hehe

O ile Karol wcześniej już był nieźle rozgadany to teraz się odpalił robił krótkie pauzy na wzięcie oddechu i opowiadał dalej, szczerze wyłączyłem się już przy trzecim zdaniu, ale to nie tak że specjalnie to zrobiłem po prostu byłem zmęczony a energiczny i melodyjny głos Karola wprowadził mnie w trans i myślami byłem zupełnie gdzie indziej.



- ... I wtedy się okazało że zaszła w ciążę. -Odezwał się Karol kończąc historię i przywracając mnie na ziemię

- O umm oho tak tak eee no. Ja za raz mam samolot także już zabiorę torby podbramkę by znowu nie siedzieć tu nie wiadomo ile, ale miło się ciebie słuchało.- Już chciałem iść w swoją stronę ale wtedy usłyszałem


- Dziękuję ci Hubert..

-Hm? Za co ? - Zapytałem odwracając się w stronę Karola

-Ciężko u mnie ostatnio z psychiką, a nie miałem z kim posiedzieć, więc dziękuję że mnie wysłuchałeś, chodź pewnie nie było ci łatwo. Zdaję sobie sprawę że z twojego punktu widzenia to było mega dziwne że obcy typ dosiada się do ciebie na lotnisku i opowiada ci jakieś głupie historię. Nawet jeśli mnie nie słuchałeś to i tak dziękuję że nie uciekłeś i pozwoliłeś mi się wyżalić... Tego właśnie potrzebowałem. Potrzebowałem czuć się ważny uwagi.- Posłał mi smutny uśmiech i spuścił wzrok.

Te słowa zakuły mnie w serce, ja w myślach błagałem żeby ten typ zamknął się chodź na 5 minut, a on w tym czasie walczył z załamaniem, poczułem się jak najgorsza menda, a nigdy nie przejmowałem się tym co myślą randomowe osoby. Mimo to nie mogłem teraz odejść z wizją że Karol już tak panicznie potrzebował kogoś do towarzystwa że był w stanie dosiąść się do nieznajomej osoby by poczuć ulgę, nie byłem świadom tego aż do teraz.


-...O ja umm.. przykro mi

-Nie musisz tego mówić, znam te formułkę ,,Naprawdę mi przykro, ale jeszcze Ci się ułoży, pobiegasz sobie i uwolnisz się od depresji''  a tak naprawdę nikogo nie obchodzę i mówią mi to albo z litości albo by się mnie pozbyć. Hubert jeśli nie czujesz się komfortowo możesz odejść, nie poczuje się urażony, słowo.

-Nie ja.. ahh nie nadaje się do pocieszania, ale naprawdę mi przykro, prawie nigdy nie używam szczerze tego słowa ale przysięgam że aż mnie serducho zabolało, nie wiedziałem że przydałoby ci się wsparcie słowne, a wydawałeś się taki radosny i pełen życia i pomyślałem że jesteś albo bardzo pewnym siebie ekstrawertykiem, albo wariatem i po prostu potrzebujesz jakkolwiek zabić nudę... Ahh naprawdę gdybym wiedział to nasze rozmowy potoczyły by się inaczej. Przepraszam.- Poczułem skruchę,

- Spokojnie, ale jeśli chcesz zdążyć na samolot to nasz 10 minut, lepiej ustaw się w kolejce i życzę miłego lotu. Dam se radę.

-Ah tak ale zanim to zrobię. - Szybko rzuciłem się na kolana i zacząłem grzebać w torbach- Jest!


Karol stanął obok mnie i tylko zerkał niezrozumiale na to co robię, ja tylko szybko wstałem wymieniałem go i położyłem coś na puszczę po ciastkach, potem jeszcze szybko przytuliłem Karola, co było pod wpływem impulsu ale przyznam że od miesięcy nikogo nie przytulałem i przyznam, że nawet mi tego brakowało. Zebrałem walizkę oraz torbę i pobiegłem na samolot do swojej dziewczyny.

///////////////////////////////////////////

Ja pierdziele 3 razy musiałam poprawiać ten rozdział bo wattpad automatycznie mi tłumaczył zdania, ostatni raz robię tą korekte...


Samolot | Doknes x DealereqWhere stories live. Discover now