-hej Hubert
-Wiadomość od użytkownika karolkuterere? Kim on... Aaaa Karol no tak to ten sam z lotniska.- szybko załatwiłem swoją potrzebę i wyszedłem z WC wracając na swoje miejsce 16F teraz dopiero zdałem sobie sprawę że oprócz mnie i rudowłosego w naszym rzędzie powinna siedzieć jeszcze jedna osoba, miejsce po mojej lewej jest jedynym wolnym w całej klasie ekonomicznej ktoś najwidoczniej również miał takiego pecha jak ja i też nie zdążył na odprawę.
Do londowania zostało 90 minut, już nie zasnę także upewnię się że mam adres Julki zapisany w notatniku wraz z hiszpańskim tłumaczeniem, co będzie chyba najtrudniejszym zadaniem, bo całe życie w szkole uczyłem się jedynie angielskiego i poniekąd niemieckiego co raczej ciężko nazwać nauką z moją frekwencja 50% i zagrożeniem przez całe 5 lat technikum. Hiszpański jest nieco zbliżony do angielskiego tak jak polski do na przykład rosyjskiego, jakaś nić komunikacji może z tego wyjść.
-Przełamie barierę językową wszystko będzie dobrze, będzie dobrze, dobrze będzie
- Co jest?
-Co?
-Gadasz sam do siebie.
Otworzyłem szerszej oczy, bo rzeczywiście ostatnie zdanie padło nie w mojej głowie.
-Stres, zazwyczaj w domu wyrażałem myśli do mojego kota a teraz tak jakoś wyszło.- wymamrotałem do świeżo przebudzonego rudzielca
-Zaraz zaczną się turbulencje, dajesz rękę od razu czy będziesz dzielnym chłopcem i dasz radę?
Nie odpowiedziałem patrząc się na niego z pode łba, oparłem się na siedzeniu przypiąłem pas i sprawdziłem notatnik w telefonie, adres i pytania o drogę w języku hiszpańskim i angielskim tak na wszelki wypadek.
-Zaczyna się - powiedział chłopak obok który chyba tylko czekał aż spanikuję.
Tym razem nie potrzebowałem pomocnej dłoni, mimo mocniejszych turbulencji spowodowanych lądowaniem udało mi się utrzymać spokój.
Samolot wylądował, jechał jeszcze kilka sekund po pasie aż w końcu się zatrzymał, kilku ludzi zaczęło klaskać, a inni tylko czekali na znak że można już bezpiecznie odpiąć pasy i wyjść.
Nie będę oszukiwać że byłem w tej drugiej grupie, chciałem już tylko zabrać bagaż podręczny i wyjść z samolotu, natomiast rudziec mnie zatrzymał słowami.
-Nawet się nie pożegnasz? Ogh- teatralnie westchnął - siadaj, nie śpisz się, prędzej zostaniesz znokautowany przez ludzi pchających się do wyjścia niż dostaniesz się do rękawa.
- Spojrzałem w kierunku ludzi a w zasadzie w kierunku dzikich besti, na szczęście obyło się bez ofiar ale rudy miał rację, gdybym tylko próbował dołączyć do ruchu oberwal bym czyjąś torbą.
-Mamy około jednej minuty zanim tamci powychodzą więc?
- Więc co?
-Spędziliśmy razem kilka godzin lotu, trzymałeś mnie za rękę, a nawet nie przedstawiłeś mi się, a teraz tak po prostu chcesz iść bez pożegnania?
-Ah a jestem Hubert
- Oliwier
Wyszliśmy w reszcie z samolotu idąc właśnie przez rękaw coś mi nie dawało spokoju i nie wiedziałem o co chodzi ale te uczucie że coś miałem zrobić a tego nie zrobiłem ciągnęło się za mną od już dłuższego czasu.
Oliwier, bo tak nazywał sie ten rudy chłopak, pomógł mi nieco z bagażami, on sam z Polski do Madrytu zabrał tylko jedną torbę no jak tak można? Co on tam niby zmieścił, ja zabrałem z trzy by moje kosmetyki do włosów się pomieściły a nawet bielizny nie zabrałem ale to do kupię na miejscu.
Godzina 6:00
Kiedy rozglądałem się za wyjściem z lotniska kątem oka zobaczyłem coś co nieco mną wzdrygło, był to Oliwier łapiący nieco mniejszego chłopaka pod udami i łączący ich usta w bardzo namiętnym pocałunku, niższy chłopak miał łzy w oczach jakby nie widzieli się co najmniej rok i cała tęsknota jaką w sobie nosił wreszcie odpuściła.
Oliwier wyglądał jakby też miał się popłakać jednak zdusił to w sobie.Aby wyjść z lotniska złapać taksówkę nie było opcji nie przejść obok nich, czułem się nieco niezręcznie mimo że Oliwier zdradził mi swoją orientację to taki widok pozostał mi pętlę w brzuchu.
Kiedy tylko przeszedłem przez szklane drzwi z łącznie czterema bagażami rozglądałem się za jakąś taksówka szykując już w myślach jak powiem gdzie ma jechać, jednak zza pleców usłyszałem znajomy głos.
- Hubert!
Odwróciłem się szybko w kierunku z którego pochodził głos chłopaka.
- Ernest? O kurde tak dawno cię nie widziałem.
YOU ARE READING
Samolot | Doknes x Dealereq
RomanceSpóźnienie na samolot może coś zmienić w życiu? Co będzie gdy ONA się dowie ? Zapowiadał się zwykły lot samolotem ale to co się stało było niespodziewane... Opowieść o DxD wolno pisana Miłego czytania