Rozdział 2

169 24 2
                                    


To tylko zwykły obiad. Powtarzam to sobie od jakiś pięciu minut i nawet sama w to nie wierze. To już tradycja, że wszyscy spotykamy się na obiedzie. Wiem, że moja mama się wtedy stara, żeby było idealnie, ale nie obywa się bez zbędnych pytań. Nie uniknę tego, więc w końcu wychodzę z samochodu. Moi rodzice mają dom na obrzeżach miasta. To spokojna okolica. Nie przypominam sobie, żeby działo się tutaj coś niezwykłego. Zawsze tylko cisza i spokój. Zawsze mi się ten dom podobał. Wyglądał jakby był takim niepozornym drewnianym domkiem. Może z zewnątrz wydawał się mały, ale w środku był duży. W końcu przez tyle lat mieszkały tam cztery osoby. Teraz już tylko moi rodzice. Moja siostra Layla tylko czasami tutaj pomieszkuję. Na razie skupia się na karierze modelki i dlatego często wyjeżdża. Więcej czasu spędza i tak poza miastem, ale stara się bywać na tych obiadkach. No cóż trzeba wejść. Kiedy tylko przekraczam próg domu. Od razu wiem, że wszyscy już są. Pewnie czekali tylko na mnie. W salonie byli wszyscy tak jak przypuszczałam. Moja mama od razu się zrywa z miejsca i mnie przytula. Zupełnie jakby mnie kilka lat nie widziała, a minął dopiero tydzień. Nie mieszkam na innym kontynencie tylko w centrum.

- Nareszcie jesteś. Wszyscy tutaj na ciebie czekamy.

- Nie spóźniłam się. Miałam być na piętnastą i jest równa piętnasta.

- Ale mogłaś przyjechać wcześniej.

Nie mogłam albo nie chciałam, ale nie powiem tego głośno.

- Ważne, że jestem. Co na obiad?

***

Plusy takich spotkań to na pewno to, że nie muszę gotować. Nie jestem w tym mistrzem i lepiej żebym się za to nie brała. W czasie obiadu było spokojnie, aż za spokojnie. Jestem pewna, że za chwile się zacznie.

- Hazel?

- Pytaj mamo.

- Może byś kogoś poznała?

Wiedziałam. To już chyba standardowe pytanie. Nigdy jej się to nie znudzi.

- Znowu mamo? Już chyba rozmawialiśmy o tym, ze sto razy. Nie mam nikogo, nie szukam i doskonale wiesz, że mam ważniejsze rzeczy na głowie. Pracuję mamo.

- Nie możesz wiecznie...

- Tato możemy porozmawiać na osobności?

- Jasne chodźmy do gabinetu.

To jedyne wyjście, żebym uciąć temat, który zawsze podejmuję mama. W domu tata musiał przeznaczyć jedno pomieszczenie na swój gabinet. Często wracał z pracą do domu. Chciał jednocześnie być z nami i z pracą. Jest tu tak ponuro. Pamiętam jak za dziecka bałam się tutaj wchodzić. Zawsze ciemno i zimno. Od razu siadam na kanapie, a tato przy biurku.

- No to o co chodzi?

- Słyszałeś o mojej nowej sprawie?

- Jasne już wszyscy o tym mówią. Ponoć gruba sprawa. Jak ci idzie?

- Wspaniale nie jest. Żadnych śladów ani dowodów. To nie była przypadkowa śmierć. Tyle lat byłeś komisarzem. Powiedz nie miałeś nigdy podobnej sprawy?

Tata zawsze opanowany teraz nagle pobladł. Próbował swoje zdenerwowanie jakoś zatuszować, ale za dobrze go znam. Coś tutaj nie gra.

- Nie nigdy nie było czegoś podobnego.

Odpowiedział szybko, aż za szybko. Nie jest ze mną szczery i to pierwszy raz. Teraz wiem, że coś musi być na rzeczy. Czeka mnie długi czas w archiwum. Raczej dzisiaj nie zasnę. Cudownie po prostu.

- To wszystko jest podejrzane, ale nie będę ci więcej truła, skoro nic nie wiesz. Muszę poradzić sobie sama. Będę się już zbierać tato.

- Już idziesz?

- Tak muszę popracować.

***

Na pewno mnie oszukał, ale po co. Dowiem się tego. Minęło sporo czasu od tych kwiatów w moim gabinecie. Ciekawe czy już coś wiadomo. Od razu dzwonie do Adama. Powiedział, że się tym zajmie i mam nadzieję, że coś wie.

- Hazel?

- Wiesz coś?

- Te kwiaty są z popularnej kwiaciarni, ale można je zamówić przez internet. Zapłacił przez internet, ale dane są fałszywe. Nie wiadomo kto je przysłał.

- Czyli dalej nic nie mamy?

- Niestety.

- Dobra zaraz przyjadę i dalej szukamy czegoś.

Kurwa przeklęty dwudziesty pierwszy wiek. Teraz można wszystko załatwić przez internet. Nic nie zrobimy, kiedy nie mamy dowód ani nawet poszlak. Szybko wchodzę do samochodu i od razu udaję się na komisariat. Nie ma czasu do stracenia. Od razu wpadam do gabinetu z hukiem, aż Adam się wystraszył. Czego on się boi przecież mówiłam mu, że przyjadę.

- Czym ty jeździsz, że tak szybko tu dotarłaś?

- To mój drogi są wrodzone zdolności za kierownicą. Co wiemy?

- Nasza ofiara nie ma bliskich, a nawet znajomych. Prawdopodobnie sprawca sam przyszedł do jej domu i tam ją zaskoczył. Gdzieś przetrzymywał ją tydzień i naprawdę się nad nią znęcał po czym zabił i porzucił ciało w parku, ale razem z jej dowodem. Zupełnie jakby chciał żebyśmy wiedzieli kim ona jest. Ofiara wyglądała jak lalka, więc albo jest psychopatą albo ma na punkcie lalek jakąś obsesje. Wiemy, że Emma pracowała jako kelnerka w kawiarni przy uczelni. Konto bankowe nic nam nie mówi. Dostawała tylko wypłatę i nie wydawała dużo.

- Dobra to ja pojadę do tej kawiarni i popytam. Może tam ktoś coś wie o ofierze.

- Ja pójdę do informatyków może znaleźli coś na jej komputerze albo telefonie.

Już mieliśmy oboje wychodzić, ale nagle wpadł do naszego gabinetu komisarz. Świetnie jeszcze jego tutaj brakowało.

- Roy, Clarke macie kolejne ciało.

Kurwa, więc już działa. Kolejne ciało tak jak pisał w liściku.

- Gdzie?

- Las koło szpitala uniwersyteckiego.

To już jakiś trop. Porzuca ciała w miejscach mało spotykanych i tam, gdzie jest pełno drzew. Za wszelką cenę muszę go dorwać. Nie pozwolę, by mordował niewinnych ludzi. Będzie siedział za kratkami.

Fight with the murderer- ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz