Ira nie chciała wchodzić do środka. Na samą myśl, o spotkaniu ze znienawidzoną zgrają, miała ochotę wybuchnąć. Obowiązkowe spotkania lordów zawsze kończyły się burzliwie. Zwłaszcza, kiedy odbywały się one u Skorpiona. Pomimo silnej niechęci, dziewczyna nie mogła czekać w nieskończoność. Znalazłszy się we wnętrzu kokonu, ujrzała czekający tam na nią okrągły kamienny stół, misternie, zdobiony słowiańskimi klątwami. Zasiadało przy nim pięcioro osób. Wszystkie pochłonięte były rozmową, dopóki nie zobaczyły, stojącej w drzwiach, dziewczyny
- No to prawie mamy komplet! - Odezwał się mężczyzna, z workiem zamiast głowy i wronimi skrzydłami na plecach. - Brakuje tylko Padalca.
- Naprawdę myśleliście, że Padalec przyjdzie na OBOWIĄZKOWE spotkanie w kwestiach bezpieczeństwa? - Róża zachichotała, rozciągając się, w swoim ciasnym fotelu.
- Co racja to racja. Prędzej Róża zacznie zakrywać swoje części intymne , niż Padalec zrobi...Zrobi cokolwiek, szczerze mówiąc. - Skorpion spoglądał ze wstrętem na krwisto skórą istotę. Róża, w odpowiedzi, zaczęła wymachiwać jęzorem w kierunku przemawiającego, siwego mężczyzny, co wprawiło gow jeszcze większe obrzydzenie.
- Będziesz nas wszystkich obrażać po kolei czy zdradzisz w końcu, po co nas tu wezwałeś? - Zniecierpliwiona Ira, starała się utrzymać spokojny ton. Szybko zajęła jedno z miejsc, przy kamiennym stole.
- Właśnie! Jeśli zaraz nie przyniesiesz tutaj obiecanych przekąsek, to wychodzę! - Krzyknął Ryba, wypluwając przy tym kawałki zjedzonego krzesła.
- Znowu będziesz próbował nas wszystkich pokonać w pojedynkę? - Drwiący, kobiecy głos, wydobywał się z nożyczek, które pełniły funkcje ust, dla innej, pokracznej, istoty przy stole. Po usłyszeniu, tych słów, gospodarz wbił swoje spojrzenie w nożyczkową gębę. Mogłoby się wydawać, że ta uwaga doprowadzi do morderczej walki, pomiędzy tą dwójką. Jednak, Skorpion postanowił puścić jej słowa płazem, by skupić się na konkretach.
- Ależ spokojnie, moi drodzy! - Wstał i przemówił spokojnie, wyciągając ręce do swoich gości. - Chodzi tutaj o nasze wspólne bezpieczeństwo. Ktoś próbował wydostać się z mrocznej wyroczni. - Te słowa wprawiły w osłupienie całą salę. Ryba wypluł z paszczy kamienne krzesło, którego kawałki rozsypały się po całym stole. W tym samym czasie, Róża wykorzystała zamieszanie i czym prędzej, skryła się pod blatem..
- Mogę się założyć, że mówisz o Lustrzańcu! Przeklęty drań! Jak bardzo bym chciała dostać jego oczy, ręce i gardło i wszystko! - Nożyczki wrzeszczały, uderzając metalową pięścią o stół.
- Jesteś pewien? - Ira zapytała podejrzliwe . Nie byłoby to pierwsze kłamstwo Skorpiona.
- Jestem trzecim świadkiem tego zjawiska. - Odpowiedział gospodarz. - Pozostała dwójka siedzi przy tym stole. Jeden właśnie wypluł krzesło, które pochodziło z mojego ulubionego zestawu mebli. Natomiast drugi, mimowolnie, próbuje mi się dobrać do spodni. - Skorpion kopnął w coś pod stołem, po czym w sali rozległ się głośny jęk Róży.
- Skoro widziałeś Lustrzańca, to gdzie on teraz jest? - Zapytał mężczyzna, z workiem zamiast głowy.
- Po pierwsze, przestań mnie okradać, bo wywalę cię NA ZBITY PYSK! - Po słowach Skorpiona, worek, umiejscowiony na karku mężczyzny, otworzył się. Następnie, cztery ręce istoty, zaczęły wyciągać z środka elementy zastawy stołowej oraz mebli. Było tego tak dużo, że podczas gdy gospodarz kontynuował mówienie, z wora wyjmowane były coraz to kolejne przedmioty. - Po drugie, wypuściłem go. - Oznajmił siwy, z uśmiechem na twarzy.
- Że niby CO ZROBIŁEŚ!? - Istota z nożyczkową twarzą, ponownie uderzyła pięścią w stół.
- Koniołazy wyjadły ci mózg? - Ira z trudem opanowywała gniew, a głupawy uśmieszek Skorpiona jej tego nie ułatwiał.
YOU ARE READING
Odbicie Piekła
HorrorKarol zostaje wybudzony z demonicznego transu, by odkryć że znajduje się w piekle. Choć ciężko mu w to uwierzyć, sprawy mogą się pogorszyć jeszcze bardziej. Aby temu zapobiec, mężczyzna sprzymierza się z okrutną, choć pomocną istotą.