37

297 19 0
                                    

Ich spotkanie potoczyło się na prawdę dobrze. Wyszło na to, że spacerowali do późnego wieczoru. Pokazali sobie wiele ciekawych miejsc, takich w których przesiadywali mając złe nastroje, czy takich gdzie chętnie przychodzili z przyjaciółmi. Byli również w restauracji, gdzie Hyunjin bardzo uparł się, by zapłacić za Jeongina. Ten w końcu uległ, nie mając chęci się z nim kłócić.

Jak skończyli ten wieczór? Idąc w kierunku domu Yanga trzymając się szczelnie za dłonie. Nawet nie wiedzieli kiedy tak się stało, przyszło to całkowicie naturalnie.

— Felix jest na prawdę dobrym przyjacielem, ale czasami przesadza z tym pilnowaniem mnie. — zaśmiał się niższy kochać swoją historię, na temat ich jednego z wyjść do klubu, gdzie to australijczyk pilnował go krok w krok, by nikt mu nic nie zrobił.

— Martwi się, na ostatniej imprezie sam nie spuszczałem cię z oka. — przyznał Hwang. — Widzisz? Jesteś moim oczkiem w głowie. — prychnął, na co młodszy zaśmiał się pod nosem. Hyunjin uśmiechnął się rozczulony na ten widok. Wciąż był z niego bardzo dumny. Jeszcze niedawno Jeongin nie widział sensu w życiu, a teraz? Uśmiechał się od ucha do ucha, trzymając mocno dłoń Hwanga.

— Ty przynajmniej tak nie przesadzasz.

— A może powinienem? — uniósł brew. — Może i powinienem chodzić za tobą krok w krok, mając cię wiecznie na oku? — zapytał starając się utrzymać powagę. Wtem Yang spojrzał na niego z drobnym uśmiechem.

— Już to robisz. — skomentował, a Hwang nie wytrzymał i prychnął śmiechem. — Ale nie przeszkadza mi to.

— Na prawdę?

— Dzięki tobie wychodzę z dołka. Nikt inny nie zrobił dla mnie tak wiele, jak ty. — uśmiechnął się i mógł śmiało stwierdzić, że na jego policzkach pojawił się drobny róż. — Z początku szczerze cię nienawidziłem, ale... Później zobaczyłem sens w twoich działaniach. Sprawiłeś, że jestem w stanie pokazać prawdziwy uśmiech na zdjęciu. Może i jest drobny, jest tylko uniesieniem kącików ust, ale jest szczery. — mówił wszystko prosto od serca.

Hyunjin chwile patrzył na niego czując te dziwne motylki, które trzepotały skrzydłami łaskocząc go w brzuchu. Te słowa na prawdę uderzyły do jego serca, tworząc e tym miejscu wielkie ciepło.

— Jestem z ciebie dumny, Innie. — roztrzepał mu lekko włosy z uśmiechem. Wtedy też spojrzał przed siebie, byli przed domem Jeongina. Westchnął cicho. — To co? Koniec naszej podróży. — uśmiechnął się smutno.

— Tak... — mruknął patrząc na spory dom. Myśl o tym, że miał spędzić w tym wielkim domu kolejną samotną noc, dobijała go. — A więc do jutra. Prawda? — zapytał dla pewności stając przed nim jednak wciaz trzymając jego dłoń.

— Przyjdę po ciebie wieczorkiem i wyjdziemy gdzieś, co ty na to? — zaproponował, na co młodszy wręcz od razu skinął.
— Do jutra, Innie. — uśmiechnął się patrząc prosto w ciemne tęczówki chłopca.

Jeongin długo nie wytrzymał. Zbliżył się powoli, jednak w ostatniej chwili zawahał się. Ucałował ostatecznie delikatnie jego policzek.

— Uważaj na siebie. — szepnął ostatni raz zawstydzony i puścił jego dłoń zmierzając w stronę drzwi do domu. Jego dłonie tak bardzo drżały, że przez chwilę nie był w stanie trafić kluczem w zamek.

A Hyunjin? Stał wciąż w lekkim szoku odprowadzając chłopca wzrokiem. Kiedy zniknął za drzwiami, chłopak musnął ostrożnie palcami miejsce gdzie przed chwilą dostał całusa. Ostatecznie uśmiechnął się rozczulony i powoli skierował się w stronę swojego domu. Miał do niego jakieś piętnaście minut, jednak przez ten cały czas myślał jedynie o słodkim Jeonginie. Chłopcu, który powoli skradał jego serce.

✔crybaby ;; hyunin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz