1

855 17 0
                                    

Wszyscy bardzo dobrze się dogadywali, nie było już ,, dobrych i złych". Byli jak jedna wielka rodzina, i każdy złoczyńca jak i przyjaciel ninja był mile widziany. Przecież im więcej osób do pomocy tym lepiej. Każdy odnalazł siebie, wszyscy byli szczęśliwi, pogodzeni i zjednoczeni. Tak jakby te wszystkie straszne rzeczy, które się wydarzyły były jednym wielkim snem. A ci złoczyńcy, którzy teraz wbijali gwoździe do desek i malowali ściany, byli wymyślonymi postaciami z gry, którzy przypadkiem dostali się do innego wymiaru.                    

Bardzo długo odbudowywali klasztor, ale jak widać było warto, ponieważ po kilku miesiącach ciężkiej pracy, wyglądał jakby nic się nie zmieniło. Być może nawet lepiej, ładniej i przytulniej. Na ścianach wisiały zdjęcia, na których każdy był szczęśliwy, i jak odnowiony. Żywe kolory ścian sprawiały, że chciało się spędzać jak najwięcej czasu w środku. A na dworze posadzono mnóstwo przepięknych kwiatów, które sprawiały, że klasztor wyglądał na nowo wybudowany. 

Oczywiście nie każdy znalazł swoje miejsce. 

Harumi, ta prześliczna niedawno jeszcze jedyna antagonistka, nie umiała znaleźć swojego miejsca. W jej sercu nie było już tej nienawiści i zła, którym wcześniej zarażała z wielkim trudem. Była teraz inna. Nie taka jak była jeszcze jako księżniczka Ninjago. Była zagubiona i w jej oczach było widać jak bardzo czuła się źle. Jak bardzo źle czuła się z tym wszystkim co zrobiła. Nie mogła się pogodzić z tym jak się zachowywała. Wszyscy to widzieli, wszyscy zauważyli, ale i tak każdy wiedział, że najbardziej cierpiała z powodu Lloyda. Można się nie zgodzić, ale cierpiała. Cierpiała, bo to ona go traktowała źle, wyżywała się na nim i nikt nie powiedziałby, że jest zdrowa psychicznie. Wyrządziła mu tyle krzywd, złamała mu serce i sprawiła, że nie umiał jej zaufać. Może i przyczyniła się do tego, że nie mógł myśleć o nikim innym niż o niej. Jednak nie wynagradza to tego, że właśnie przez nią przestał wierzyć w ludzi. 

***

Lloyd wpatrywał się w rodzinne zdjęcie. Jego ojciec mimo swojej postaci i specyficznego wyglądu, i tak wyglądał na szczęśliwego. 

Nya podeszła bliżej chłopaka, przytulając go lekko. Widziała jak bardzo był zagubiony. Ta cała walka, bardzo go przerosła. W głębi serca czuła, że jest szczęśliwy, ale widziała też jak wpłynęły na niego zmiany. Nie mieli już mocy, nie postrzegano już ich tak jak wcześniej, tak jakby ich cel zgasł..., a nikt nigdy nie powiedział, że nie są już ninja.      

Po co te moce? Są cały czas tymi samymi ninja jak byli wcześniej. 

Chłopak zauważył, że dziewczyna przyszła, więc postanowił przerwać niezręczna ciszę.

— Nie uważasz że jest inaczej? — Skierował swoją wypowiedź w stronę przyjaciółki.

Nya stała tuż bok niego, ale widać było, że sama nie wie co mu odpowiedzieć. Oczywiście że się zmieniło, widziała to, ale nie mogła po prostu przyznać tego, że wszyscy poczuli się bardzo źle z utratą mocy, tak jakby było to najważniejsze. A przecież cały czas byli tu razem. Nikomu się nic takiego nie stało, wszyscy żyli, a oni nadal przejmowali się tym, że nie mogą używać mocy?!

Stała cały czas i udawała jakby to pytanie nie było do niej. Nie chciała ignorować przyjaciela, ale wiedziała, że zaraz wybuchnie i powie całą prawdę, a tego nie chciała. Nie chciała ich obwiniać, bo przecież ona cały czas miała moce..., więc wyjdzie na egoistkę jeśli teraz przyzna, że mają się tym nie przejmować i żyć pełnią życia.

— Lloyd ja cię rozumiem, rozumiem też mojego brata i chłopaków, ale jesteście cali i zdrowi, jesteśmy tu razem, a moce wrócą albo nie wrócą, ale wy cały czas będziecie. Pamiętaj o tym. Wiem że ja nie straciłam mocy, ale nie myśl że dla mnie to aż tak ważne. Są ważniejsze rzeczy niż to wszystko. Nadal jesteście ninja, nie ważne co się dzieje, pamiętaj o tym Lloyd. Ja zawsze tu będę, a moje moce pomogą wam, obiecuje. I nie przejmuj się aż tak, bo ty nadal masz moc Oni...
— Nie pozwól by życie zatrzymało ci się teraz, żyj dalej, wybaczaj i pamiętaj, że masz mamę, Mistrza Wu, ojca i wszystkich przyjaciół — powiedziała to z wielkim trudem, ale udało jej się zrobić to tak żeby nie wyjść na egoistkę, jej przyjaciel chyba był zbyt zajęty oglądaniem zdjęć, że nie do końca zauważył, że ona cokolwiek powiedziała.

— Nya, masz rację, jesteś cudowną przyjaciółką, i wiesz co ,to chyba ten czas kiedy musimy coś zrobić. Stanie w miejscu sprawia że się staczamy i czujemy się źle, a tym dłużej będziemy zwlekać , tym dłużej nic nie zrobimy — Lloyd wyrzucił to z siebie, z dużym zadowoleniem i postanowił pójść do reszty.

Lloyd przeszedł przez korytarz, dochodząc do salonu, który był też wejściem to tajnej bazy. Na stole leżała katana. Ta katana, którą nie raz jasnowłosa antagonistka próbowała go zgładzić. Przyglądał się tej broni, myśląc o niej.

— Gdzie ona jest?, jeszcze kilka dni temu odbudowywała z nami klasztor, a teraz odeszła? — powiedział to sam do siebie, ale zauważył jak Missako, jego matka, przechodziła obok.

— Jesteś zdenerwowany? Kochanie, wszystko w porządku? Martwię się o ciebie, chodzisz taki smutny i zestresowany, jak mogę ci pomóc synku? — Kobieta usiadła obok i dotknęła ramienia syna. Widząc smutek w oczach Lloyda, samej jej było przykro, nie umiała im pomóc. Wiedziała ze chłopcom ciężko jest po straceniu ich mocy żywiołów, a przecież to ona wszystko wymyśliła. Gdyby nie ona nie pokonaliby Kryształowego Króla, ale z drugiej strony teraz czują się źle. Była ,, matką " drużyny i w głębi serca czuła że muszą wreszcie ruszyć dalej, bo stoją w miejscu, a i tak nic nie zmienią jeśli będą tak dalej.

— Przyglądałem się katanie, tęsknię za nią, skrzywdziła mnie to fakt. Musisz wiedzieć jak bardzo ją przez te lata kochałem. Widziałem w niej coś czego inni nie wiedzieli. Nie była dobrą osobą ale mimo wszystko żadnej innej dziewczyny nie pokochałem tak jak Harumi — Lloyd kończąc przemowę, posmutniał ale czuł, że rozmowa z mamą doda mu otuchy, wiedział, że Harumi nie jest już zła. Nawet nie miałaby już powodu, aby być złą.

— Wiem synku, ona już nie jest tamtą Harumi, ale może wyszła gdzieś na kilka dni? Jest dorosła, nie musi się nas pilnować, może wyszła na spacer lub do miasta Ninjago?, nie martw się, ona wróci — Missako wstała i poszła zobaczyć co u reszty, była dumna że syn wziął jej rady do serca i mimo wszystko mogła mu pomóc. Jak był małym chłopcem nie było jej przy nim, ale wiedziała, że Lloyd już jej wybaczył. Czuła, że nadal musiała wynagrodzić mu stracone lata, kiedy zostawiła go w szkole dla niegrzecznych chłopców.

Ostatnia szansa | Ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz