Rozdział 1

872 82 19
                                    

Witam!

Przepraszam za małą obsuwę, ale autobus postanowił się spóźnić :(

Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania, bo to motywuje mnie do dalszej pracy!

Miłego czytania <33

------------------------------

Pov. Albert

Prosty czarny asfalt, przerywane białe linie, głos po mojej lewej stronie i moje myśli... Miałem dość tego, że moje przemyślania schodzą na różne złe tory. Co chwilę myślałem o czymś, o czym nie powinienem. Usłyszałem krzyk i trąbienie, spojrzałem w górę i zobaczyłem, że ledwo minęliśmy auto, nadjeżdżające z naprzeciwka. Otrząsnąłem się i spojrzałem pytająco na mężczyznę obok mnie. Obrócił głowę w moją stronę i znów skierował wzrok na drogę, gdy zorientował się, że na niego patrzę i nie ignoruje całego świata, zaczął na mnie krzyczeć:

- No co! Było kurwa zwracać uwagę na to co mówię to byśmy byli bezpieczni, a nie krok od śmierci! Cały czas jesteś nieobecny, a ja kurwa gadam i gadam! A kto mnie słucha? Na pewno nie ty! Już szybciej moje odbicie w lusterku, by mi odpowiedziało na jakiekolwiek pytanie!

- Już? - westchnąłem, zerkając co jakiś czas na mężczyznę. Gdy mi nie odpowiedział, odwróciłem głowę w stronę lusterek, zauważyłem czarny samochód jadący za nami. - Skręć w prawo - powiedziałem, marszcząc brwi.

- O nie kurwa! Nie słuchałeś mnie cały czas, to teraz nie będę kurwa słuchał ciebie!

- Po prostu skręć w prawo - warknąłem, a osoba obok mnie wykonała moją prośbę. Cały czas patrzyłem w lusterko, a gdy zniknęliśmy za zakrętem chwilę później z tego samego zakrętu wyłonił się czarny bullet. - Lewo - wytężyłem wzrok, skręciliśmy za budynek, a chwilę później czarny samochód znów był za nami. - Prawo - znowu to samo. - Teraz w lewo, a na następnym skrzyżowaniu w prawo i zakręć tak żebyśmy zwrócili - poinstruowałem mężczyznę w masce obok mnie, a on wykonał wszystko tak jak prosiłem. Czarny bullet nie odstępował nas na krok i cały czas widziałem go za nami. - Nie wydaje ci się, że ten czarny samochód za nami nas śledzi? - zapytałem, cały czas patrząc na auto w lusterku.

- Możliwe - Zerknął w lusterko. - Czy ty teraz interesujesz się bardziej jakimś autem niż tym, że postanowiłem ci opowiedzieć o nowych rzeczach do napadu, a ty mnie ignorowałeś?! - Znów odwrócił się w moją stronę, a ja westchnąłem ciężko. Zacząłem skupiać się na samochodzie za nami, które nagle zniknęło. Przetarłem oczy ręką i przyjrzałem się drodze w lusterku, czy ja mam zwidy?

- Pojedź na ZS'a - powiedziałem cicho, a Laborant zawrócił samochodem i pojechał w stronę warsztatu.

Gdy byliśmy na miejscu, odbiłem kartę i poszedłem się przebrać w strój roboczy. Stanąłem przy szafce, czekając na jakiś klientów i zepsute pojazdy. Cały czas miałem wrażenie, że samochód, który wcześniej nas śledził, jeździł koło warsztatu.

Policyjny radiowóz zaparkował na jednym ze stanowisk, podszedłem do auta i zacząłem sprawdzać dokładny stan pojazdu. Nagięte nadkola, przebite opony i ślady po kulach... Ewidentnie klient spierdalał przed policją albo jest po ostrej strzelaninie z którymś, z gangów ulicznych. Poszedłem po narzędzia, a gdy wracałem, zobaczyłem czarnego bulleta stojącego na uboczu przed warsztatem. Dobra, zaczynam się bać, cały dzień ten jebany samochód mnie śledzi! A pistolet wystawiony przez okno i celujący w moją stronę nie pocieszał ani mnie nie uszczęśliwiał. Zobaczyłem, że Ivy zaczęła iść w stronę auta. Miałem zacząć krzyczeć żeby tego nie robiła, ale nie zdążyłem przez klienta, który zaczął się już niecierpliwić.

- W ogóle widział ktoś dzisiaj Nunusia? - zapytał niebieskowłosy policjant. - Nie mam pojęcia co się z nim dzieje, a od kilku dni nie daje znaku życia - Nie wiedziałem o kogo chodzi, więc się nie odzywałem, tylko przysłuchiwałem się rozmowie, jednocześnie patrząc na odjeżdżający samochód i podchodzącą dziewczynę. Miała zdziwioną minę, a w ręce trzymała kopertę.

- Ostatnio mówił coś, że jest zmęczony i bierze urlop! - krzyknął jakiś policjant z drugiego końca warsztatu.

- Nie musisz się drzeć Owen, usłyszałbym cię! - odkrzyknął, podchodząc do swojego kolegi z pracy. Debile nie umieją się zachowywać cicho... - Po prostu trochę się o niego martwię i no

- Tak, martwisz się i co jeszcze? - zapytał śmiejąc się. Pokręciłem głową zrezygnowany i nie przysłuchiwałem się dalszej rozmowie, bo fioletowowłosa podeszła do mnie z zamyślonym wyrazem twarzy.

- Dziwne - w ręce trzymała kopertę, którą mocno ściskała.

- Co jest? - zapytałem chcąc wiedzieć o co jej chodzi, a zwłaszcza o co chodzi z tą kopertą...

- List do ciebie - powiedziała, powoli podając mi list.

- Coś od ciebie chcieli? - zapytałem, kiwając głową w kierunku miejsca gdzie wcześniej stał czarny samochód.

- Nie, powiedzieli żebym podeszła, podali list mówiąc, że jest do ciebie i odjechali.

- Nic więcej? - mówiąc to odebrałem kopertę z jej rąk.

- Tylko tyle. A i, że ma trafić prosto do ciebie

- Okej - westchnąłem cicho i zacząłem otwierać kopertę. Zaprzestałem ruchu i rozejrzałem się po warsztacie. Policja i inni pracownicy, lepiej żebym tego tutaj nie czytał... Poszedłem do biura, a tam siedział Bart układając coś w szafkach. - Cześć - przywitałem się, a mężczyzna podskoczył zdziwiony.

- O, cześć, co tam masz? - zapytał, wskazując na kopertę.

- Nie wiem jakiś list, zamierzałem go właśnie przeczytać

- To czytaj - Niechętnie otworzyłem zawartość białej koperty i zobaczyłem w środku mały liścik. Wyciągnąłem go i odwróciłem, by zobaczyć co jest na nim napisane.

- Obserwujemy Cię, mamy coś co cię zainteresuje - przeczytałem na głos, a po chwili wybuchłem cichym śmiechem.

- Nie zajmiesz się tym?

- Błagam cię, pewnie ktoś robi sobie jakieś głupie żarty - powiedziałem wciąż się śmiejąc, a po chwili przypomniałem sobie od kogo dostałem ten liścik. - Nikomu o tym nie mów - Zagroziłem palcem i wyszedłem z warsztatu. Wsiadłem do swojego samochodu zgniatając karteczkę w dłoni. Wyrzuciłem ja na tylne siedzenia i odjechałem ze swojego miejsca pracy, kierując się do domu. Wszedłem do środka budynku i zamknąłem za sobą drzwi. Cały czas miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Dziwny dzień...

Cisza. Czekając na prawdę - Albert Speedo x Vasquez SindaccoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz